Czterdziesty dzień wojny. Od wielu dni jednym z największych zmartwień organizacji międzynarodowych obserwujących wojnę w Strefie Gazy był los szpitala Dar asz-Szifa (dom leczenia) – największej placówki medycznej w Strefie Gazy. Izraelskie służby wywiadowcze twierdzą, że właśnie w piwnicach tego szpitala znajduje się kwatera główna Hamasu. W obliczu takich zapewnień było oczywiste, że żołnierze Cahalu wkrótce przypuszczą szturm na szpital pomimo obecności lekarzy i pacjentów. O tym, że hamasowcy oddadzą go bez walki w imię troski o życie pacjentów, nie mogło być mowy.

Wczoraj w nocy służba prasowa Cahalu ogłosiła rozpoczęcie rajdu na szpital. Podkreślono przy tym, że operacja jest precyzyjnie zaplanowana i realizowana, i że wynika z naglącej konieczności operacyjnej. Do pododdziałów jednostki specjalnej Szaldag atakującej szpital włączono zaś żołnierzy mówiących po arabsku i personel medyczny, aby w miarę możliwości zapewnić pacjentom jak najlepszą opiekę w tych newralgicznych momentach. Według danych samego Hamasu w szpitalu przebywało wówczas około 650 pacjentów, a także co najmniej 5 tysięcy cywilów, którzy schronili się tam przed bombardowaniami.



Jeszcze przed atakiem sytuacja w szpitalu była zatrważająca. Podobnie jak cała Strefa Gazy musiał on funkcjonować bez energii elektrycznej i już praktycznie bez zapasu leków. Według Paula Caneya z organizacji Lekarze bez Granic ludzie nie chcieli korzystać z sal szpitalnych i siedzieli (lub leżeli) na korytarzach, ponieważ obawiali się, że jeśli pokażą się w oknie, zostaną zastrzeleni przez snajperów. Na terenach szpitalnych trzeba było wykopać zbiorową mogiłę, w której pochowano ponad sto osób.

Dziś przed południem Cahal odtrąbił sukces operacji w szpitalu. Według oficjalnych informacji zabito pięciu terrorystów w wymianie ognia poza budynkiem szpitala, a personelowi dostarczono leki i inne artykuły medyczne (w tym inkubatory). Według agencji AFP żołnierze oddawali strzały ostrzegawcze wewnątrz szpitala i przeszukiwali pacjentów. Ale na przykład źródła BBC twierdzą, że nikt nie strzelał w budynkach. Wszystkie dostępne informacje wskazują za to, iż nikomu z obecnych tam cywilów nic się nie stało. Portal Times of Israel wkrótce dowiedział się nieoficjalnie, że żołnierze odkryli niepodważalne dowody na to, iż Hamas istotnie wykorzystywał szpital jako bazę.

Trzeba podkreślić, że operacja nie obejmowała całego terenu szpitala, jedynie niewielką jego część (prawdopodobnie jeden budynek). Znaczna część kompleksu pozostaje pod kontrolą hamasowców. Izraelczycy wzywają ich do złożenia broni, ale jako się rzekło – na razie nie ma na to szans.



Stąd też mowa raczej o rajdzie aniżeli o szturmie. Nie wiadomo też, co było jego celem. Krążą pogłoski, że chodziło o znalezienie podziemnej kwatery głównej czy tuneli albo odbicie zakładników, ale w gruncie rzeczy nie wiemy, czy to się udało. Izraelczycy pochwalili się odnalezieniem zapasów broni i amunicji, a także materiałów o charakterze wywiadowczym. I być może właśnie o to chodziło: zdobyć jakieś – jakiekolwiek – dowody, że Hamas wykorzystuje Dar asz-Szifa do celów terrorystycznych. Czy może ściślej: że wciąż wykorzystuje.

Zasadniczo nie ma wątpliwości, że podczas konfliktu w 2014 roku hamasowcy więzili tam i torturowali Gazańczyków podejrzanych o kolaborację z Izraelem. Informowała o tym Amnesty International, organizacja, którą trudno posądzić o wielką miłość do Izraela.

O tym, że Dar asz-Szifa to ciągle baza Hamasu, od dawna zapewniali Izraelczycy, od niedawna – Amerykanie. Do tej pory mieliśmy jednak tylko słowa. Teraz zaś mamy… w gruncie rzeczy wciąż tylko słowa, bo właśnie na słowo musimy uwierzyć, że cała ta broń została w szpitalu odkryta, a nie podłożona. Absolutnie niepodważalnym dowodem byłby dopiero film pokazujący schrony Hamasu pod szpitalem, ale na razie Izraelczycy nie zapuścili się tak głęboko. Z drugiej strony: narracja wokół tej wojny jest do tego stopnia spolaryzowana, że trudno sobie wyobrazić, aby przeciwnicy Izraela zmienili nastawienie w obliczu choćby i niepodważalnych dowodów.

Jak już pisaliśmy wcześniej – niezależnie od sukcesów taktycznych czy operacyjnych sytuacja strategiczna Izraela jest coraz trudniejsza. Przybierają na sile głosy potępiające Państwo Żydowskie za wywołanie kryzysu humanitarnego w Strefie Gazy, a co bardziej radykalne – wręcz za ludobójstwo. W niektórych zachodnich metropoliach, a zwłaszcza w Londynie, odbywają się regularne demonstracje propalestyńskie i antyizraelskie. Notabene w stolicy Wielkiej Brytanii właśnie trwa kolejna taka demonstracja.

Netanjahu i jego rząd wojenny już dawno podjęli decyzję, że będą ignorowali presję z zewnątrz, ale naciski dyplomatyczne na Izrael są coraz mocniejsze. Podsekretarz generalny ONZ do spraw humanitarnych Martin Griffiths oświadczył, że jest „przerażony doniesieniami o rajdach” i że „ochrona noworodków, pacjentów, personelu medycznego i wszystkich cywilów musi być nadrzędna wobec wszelkich innych kwestii”.



Jossi Melman, dziennikarz zajmujący się w tematyką izraelskich sił zbrojnych i służb specjalnych (jest współautorem wydanej w Polsce książki Szpiedzy Mossadu i tajne wojny Izraela), ma złe przeczucia – zastanawia się, czy rajd na szpital był odpowiednio przemyślany i czy jego skutki były warte reperkusji na arenie międzynarodowej. To, co do tej pory zaprezentowano światu, według Melmana na nikim nie wywrze wrażenia.

Daleko na widnokręgu pojawiła się wizja zawieszenia broni. Reuters poinformował dziś wieczorem, że Katar pośredniczy w negocjacjach mających doprowadzić do trzydniowego rozejmu w zamian za zwolnienie przez Hamas pięćdziesięciorga zakładników. Dodatkowo Izrael miałby zwolnić z więzień pewną liczbę kobiet i osób małoletnich oraz pozwolić na szerszy dopływ pomocy humanitarnej. Agencja powołała się na anonimowego urzędnika znającego przebieg rozmów. Hamas podobno zgodził się na taką umowę, przynajmniej w jej ogólnym zarysie, ale Izrael jeszcze nie.

Nie ma też oficjalnego potwierdzenia, że rozmowy trwają. Stanowisko Jerozolimy można podsumować: jak będą konkrety, to o nich poinformujemy. Ale wcześniejsze wypowiedzi prezydenta Stanów Zjednoczonych, który stwierdził, że ma nadzieję na rychły przełom w sprawie zakładników, sugerują, że coś jest na rzeczy.

Odnotujmy również informację, którą podała agencja Reuters. Kiedy w pierwszych dniach listopada przywódca polityczny Hamasu Ismail Hanijja spotkał się z najwyższym przywódcą Iranu Alim Chameneim, usłyszał ponoć wiele gorzkich słów. Jak twierdzą trzy anonimowe źródła agencji, ajatollah miał pretensje do „hamasowca numer jeden” o to, że nikt nie uprzedził Teheranu o nadchodzącej operacji „Potop Al-Aksa”. W związku z tym Hamas może liczyć jedynie na wsparcie moralne i nie może być mowy o włączeniu się Iranu do wojny. To policzek wymierzony Hamasowi i prawdopodobnie coś na kształt gwarancji, że również Hezbollah – w dużej mierze kontrolowany przez Teheran – nie wkroczy do akcji na pełną skalę.



Tymczasem Jordania potępiła Izrael za zbombardowanie jordańskiego szpitala polowego w Strefie Gazy. Rannych miało zostać siedmiu pracowników szpitala. Jordańskie ministerstwo spraw zagranicznych oświadczyło, że obarcza Izrael pełnią odpowiedzialności za stworzenie zagrożenia życia dla jordańskiego personelu. Osobny komunikat potępiający Izrael za ten incydent wystosowały Zjednoczone Emiraty Arabskie.

Aktualizacja (16 listopada, 4.40): A propos demonstracji w zachodnich metropoliach. W Waszyngtonie przy Kapitolu trwają zamieszki pod siedzibą Narodowego Komitetu Demokratycznego, czyli de facto zarządu Partii Demokratycznej. Z początku była to pokojowa manifestacja pod hasłem „Cease Fire Now”; wielu uczestników miało koszulki z tym napisem. Wkrótce doszło jednak do starć z policją Kapitolu, w których (według oficjalnego komunikatu) uczestniczyło około 150 osób. Jako że manifestanci próbowali się wedrzeć do budynku, policja Kapitolu ewakuowała członków Kongresu do piwnicy. Sześciu policjantów zostało lekko rannych.

Cahal dopuścił pierwszych zagranicznych dziennikarzy do szpitala Dar asz-Szifa. Trey Yingst z Fox News informuje, że pokazano im odnalezioną broń, ale nie pokazano żadnych tuneli. Rajd wciąż trwał (lub też: kolejny rajd trwał) po północy czasu polskiego nocą z 15 na 16 listopada. Palestyńskie źródła donoszą, że na terenie szpitala pracują opancerzone spycharki Cahalu.

Aktualizacja (16 listopada, 7.35): Izraelskie samoloty zbombardowały dom Ismaila Hanijji w Strefie Gazy. Sam Hanijja od dawna przebywa na luksusowym wygnaniu w Katarze.

Według Baraka Rawida z Axiosa administracja Bidena ostrzegła Izrael, że uniemożliwiając wjazd do kraju palestyńskim obywatelom USA mieszkającym na Zachodnim Brzegu, narusza porozumienie o ruchu bezwizowym.

IDF Spokesperson's Unit / CC BY-SA 3.0