Współpraca na linii Seul–Dżakarta w programie myśliwca KF-21 Boramae chwieje się coraz mocniej. Indonezja – która praktycznie od początku nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań finansowych – teraz zaproponowała zmianę warunków umowy w taki sposób, aby zredukować swój wkład w rozwój samolotu, noszącego w tym wyspiarskim państwie nazwę IF-X.

Jak informuje południowo­kore­ańska agencja Yonhap, w Seulu trwa obecnie analiza indonezyjskiego wniosku. W grę wchodzić ma obniżenie wkładu Dżakarty do zaledwie 600 miliardów wonów (1,77 miliarda złotych według obecnego kursu). W myśl pierwotnego porozumienia między oboma krajami Indonezja miała sfinansować 20% kosztów rozwoju myśliwca, to jest około 1,6 biliona wonów (4,7 miliarda złotych).

Miała to też być okazja do rozwinięcia nowych zdolności w indonezyjskim przemyśle. Do tej pory tamtejszy koncern lotniczy PT Dirgan­tara Indo­nesia (PTDI) produ­kował jedynie stosun­kowo proste samoloty komuni­ka­cyjne i trans­por­towe. Szczytowym osiągnięciem była odmiana patrolowa trans­por­towego CN-235, opracowanego wespół z hisz­pańskim koncernem CASA.



Niestety Dżakarta okazała się niestety trudnym partnerem dla Seulu. Od stycznia 2019 roku Koreańczycy nie mogli się doprosić pieniędzy – aż do listopada ubiegłego roku, kiedy (według agencji Yonhap) Dżakarta przelała 9,4 miliarda wonów (27,7 miliona złotych). Była to jednak kropla w morzu. Nieoficjalnie wiadomo, że do tamtego momentu indonezyjskie zaległości wynoszą około biliona wonów.

Indonezyjski resort obrony wielokrotnie zapewniał, że nie zamierza rezygnować z udziału w rozwoju myśliwca, ale dość liberalne podejście do harmonogramu wpłat sprawiło, że w pewnym momencie całemu programowi wróżono rychły zgon. W październiku ubiegłego roku z wizytą do Indonezji udał się szef agencji DAPA. Chodziło, rzecz jasna, o narzucenie partnerom większej dyscypliny, ale nawet z tym były problemy, gdyż gospodarze wielokrotnie przekładali termin spot­kania.

Co gorsza, umowa nie przewiduje żadnych kar ani sposobów odzyskiwania zaległych płatności. Dlatego też Indonezja otrzyma zgodnie z planem prototyp numer 5 do własnych testów niezależnie od tego, czy będzie kontynuowała płatności czy nie. Co gorsza, umowa nie przewiduje żadnych kar ani sposobów odzyskiwania zaległych płatności. Dlatego też – o ile umowa nie zostanie teraz stosownie skorygowana – Indonezja otrzyma zgodnie z planem prototyp numer 5 do własnych testów niezależnie od tego, czy będzie płaciła czy nie.



Prawdziwy kryzys nastąpił jednak w lutym tego roku, kiedy wokół KF-21 wybuchła afera szpiegowska. Południowokoreańska służba wywiadowcza Gukjeongwon wszczęła dochodzenie w sprawie indo­ne­zyj­skich inżynierów podejrzanych o wykradanie niejawnych informacji na temat myśliwca.

Sprawa dotyczy Indonezyjczyków, którzy w ramach międzynarodowego programu rozwoju KF-21 zostali przydzieleni do Korea Aerospace Industries. Według źródeł zarówno w kontrwy­wiadzie, jak i w agencji zakupów zbrojeniowych DAPA mieli oni wynieść z siedziby koncernu nieokreśloną bliżej ilość informacji zapisanych na pendrivie. Podejrzanym zakazano opuszczania Korei Południowej. Od tego czasu nie ujawniono jednak żadnych konkretnych informacji o prze­biegu śledztwa.

W marcu pojawiły się pierwsze informacje o tym, że Indonezja chce zmienić treść umowy. Chodziło wówczas nie o zmianę kwoty docelowej, ale jedynie terminu przelania całości funduszy. Dżakarta chciała go przesunąć o osiem lat: z 2026 na 2034 rok. DAPA oświadczyła wówczas, że o zmianie terminu nie może być mowy. Jeszcze w tym samym miesiącu na rozmowy do Seulu przyleciał szef PTDI Gita Amperiawan. Dokładnego przebiegu negocjacji nie znamy, ale wiadomo, że nie udało się przekonać Koreańczyków do zmiany harmonogramu.

Tak oto kilka miesięcy później Indo­ne­zyj­czycy postanowili zapro­po­no­wać reduk­cję swojego udziału w programie. Rzecz­nik DAPA Choi Kyung-ho potwierdził, że trwają już zaawansowane negocjacje w tej sprawie. Choi podkreślił, że strony biorą pod uwagę nie tylko program KF-21 sam w sobie, ale także szerzej pojmowaną współpracę między­pańs­twową.



FlightGlobal podkreśla, że nie tylko Koreańczycy mają zastrzeżenia do swoich partnerów. Podczas gdy Seul narzeka na zwłokę w płatnościach, Dżakarta skarży się, że dotychczasowy transfer techno­logii nijak się ma do tego, co pierwotnie uzgodniono. Mamy tu jednak do czynienia z problemem jajka i kury: czy Korea nie chce się dzielić, bo Indonezja nie płaci, czy też raczej Indonezja nie chce płacić, bo Korea się nie dzieli?

Co więcej, na przestrzeni lat znaczenie KF-21/IF-X dla indonezyjskich sił powietrz­nych zaczęło maleć. Najpierw Dżakarta zredukowała pierwotne zamówie­nie na Boramae z osiemdzie­sięciu do czter­dziestu ośmiu samolotów. Później zde­cy­do­wała się zamówić czterdzieści osiem francuskich Rafale’i, a następnie – dwu­dzie­stu czterech amerykańskich F-15EX.

Wszystko to wymaga pieniędzy, a tym­cza­sem wyraźnie widać, że indonezyjski resort obrony nie cierpi na nadmiar pieniędzy. Opłata za pierwszą transzę Rafale’i również się opóźniła. Dżakarta zrezygnowała także z zakupu używanych katarskich Mirage’ów 2000 za blisko 800 milionów dolarów. Maszyny te miały pod­trzy­mać zdolności lotnictwa w ocze­ki­wa­niu na dostawy nowo­czesnych zachod­nich samolotów bojowych.



Jesienią ubiegłego roku pojawiły się donie­sienia, jakoby do programu zamie­rzały dołączyć Zjed­no­czone Emiraty Arabskie, albo jako trzeci partner, albo też w miejsce Indonezji po wykupieniu jej udziałów. Na razie skończyło się jednak na pogłoskach. Nawet podczas lutowej wizyty ministra obrony Shin Won-sika w ZEA najwyraźniej nie poruszono kwestii Boramae.

Co słychać u KF-21?

Prototyp Boramae numer 1 wykonał pierwszy lot 19 lipca 2022 roku. Drugi prototyp oblatano w listopadzie, trzeci – 5 stycznia 2023 roku, czwarty (i pierwszy dwumiejscowy) – 20 lutego. Piąty prototyp (ten dla Indonezji) oblatano 16 maja 2023 roku, a ostatni, szósty (drugi dwumiejscowy) – 28 czerwca. Program prób w locie rozpisano na około 2200 lotów, podzielonych między sześć prototypów i zaplanowanych do roku 2026. Dwa płatowce, w tym jeden dwumiejscowy, przeznaczono do prób wytrzy­ma­łoś­ciowych.

W marcu prototyp numer pięć wykonał pierwsze w historii programu udane tankowanie w powietrzu. Tymczasem jutro KF-21 ma po raz pierwszy odpalić pocisk powietrze–powietrze Meteor. Testy tych pocisków pod Boramae trwają od ponad roku, ale chociaż weryfikowano bezpieczne oddzielanie się Meteora od węzłów pod­kad­łu­bo­wych, za każdym razem był to zrzut, a nie prawdziwe odpalenie.



W styczniu DAPA poinformowała, że produkcja Boramae zgodnie z planem ruszy w tym roku. W planach jest wyprodukowanie dwudziestu egzem­pla­rzy w tym roku i kolejnych dwudziestu w przyszłym. Podpisanie kontraktu między DAPA a KAI spodziewane jest w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Koreańskie siły powietrzne mają otrzymać 120 egzem­plarzy do 2032 roku.

Po wdrożeniu do służby rozpoczną się prace nad bardziej zaawan­sowaną wersją Block 2 – bardziej siecio­centryczną, zdolną do przenoszenia szerszego wach­larza uzbrojenia i o znacznie mniejszej skutecznej powierzchni odbicia. Jej produkcja seryjna miałaby ruszyć w 2028 lub 2029 roku i właśnie tą zain­te­re­sowana jest (a przy­naj­mniej była) Polska. W dalszych planach jest opracowanie wariantu Block 3 o możli­wościach porów­ny­walnych z ame­ry­kańs­kimi samolotami piątej generacji.

pepsi2024, Creative Commons Attribution 3.0 Unported via Wikimedia Commons