Zjednoczone Emiraty Arabskie ogłosiły zamiar dołączenia do południowo­kore­ańskiego programu samolotu bojowego KF-21 Boramae. Ze spływających obecnie, jeszcze nieoficjalnych, informacji wynika, że ZEA byłyby gotowe zająć miejsce Indonezji, która okazała się dla Koreańczyków trudnym partnerem. Na razie nie zapadły jednak – wbrew informacjom, które pojawiły się już nawet w polskich mediach – żadne wiążące decyzje.

14 września urzędnicy w Seulu otrzymali list od rady Tawazun, odpowiedzialnej za nadzór zakupów dokonywanych przez emirackie formacje mundurowe. Jako pierwszy o sprawie napisał południowokoreański Financial News. Ma to być pokłosie starań prezydenta Yoon Suk‑yeola na rzecz zacieśnienia więzi gospodarczych z Emiratami, gdzie w tym roku złożył oficjalną wizytę.



Financial News twierdzi, iż ZEA zaoferowały wykupienie indonezyjskich „udziałów” w programie, nie jest to jednak warunek, ale tylko jedna z możliwych opcji. Przypomnijmy: Indonezja w myśl porozumienia między oboma krajami ma sfinansować 20% kosztów rozwoju myśliwca, nazwanego tam IF-X. Od stycznia 2019 roku Seul nie mógł się jednak doprosić pieniędzy – aż do listopada ubiegłego roku, kiedy (według agencji Yonhap) Dżakarta przelała 9,4 miliarda wonów (30,8 miliona złotych według obecnego kursu).

Była to jednak kropla w morzu. Nieoficjalnie wiadomo, że do tamtego momentu indonezyjskie zaległości przekroczyły już 800 miliardów wonów. Co gorsza, kolejnych przelewów nie było i dług ma się zbliżać do progu okrągłego biliona. Koszt całego programu szacowano pierwotnie na 8,8 biliona wonów (28,8 miliarda złotych), jednak rok temu kosztorys skurczył się do 8,1 biliona wonów dzięki odrobinie kreatywnej księgowości (co oznacza, że wkład Indonezji powinien wynieść około 1,62 biliona). Rząd Korei Południowej zaliczył bowiem KF-21 do „artykułów obronnych”, co zwolniło projekt z VAT-u.

Indonezyjski resort obrony wielokrotnie zapewniał, że nie zamierza rezygnować z udziału w rozwoju myśliwca, ale dość liberalne podejście do harmonogramu wpłat sprawiło, że całemu programowi wróżono rychły zgon. Co gorsza, umowa nie przewiduje żadnych kar ani sposobów odzyskiwania zaległych płatności. Do tego Indonezja zredukowała pierwotne zamówienie z osiemdziesięciu do pięćdziesięciu samolotów.

IF-X mają być częściowo produkowane na miejscu i tym samym przyczynić się do rozwoju indonezyjskiego przemysłu lotniczego. Utrzymanie współpracy i zamówienia, nawet okrojonego, ma również znaczenie dla KAI, które myśli o sprzedaży KF-21 w Azji Południowo-Wschodniej.



Emiracka oferta nie musi jednak oznaczać końca udziału Indonezji w programie. Zresztą skoro Seul myśli o ekspansji na rynki w tamtym zakątku świata, zepsucie sobie stosunków z Indonezją byłoby mało rozsądnym krokiem ze strony Koreańczyków. W grę może jednak wchodzić ograniczona renegocjacja porozumienia. Szef koreańskiej agencji zamówień wojskowych DAPA oświadczył, że Dżakarta pokrywa 30% swoich zobowiązań dostawami bliżej nieokreślonych towarów. Być może odsetek ten się zwiększy.

Z kolei nawiązanie współpracy z bajecznie bogatymi Emiratami pozwoliłoby zrównoważyć brak funduszy z Indonezji i może nawet dałoby Dżakarcie impuls do otwarcia portfela. W piśmie do Koreańczyków rada Tawazun pisze zresztą o współpracy biznesowej, nie przemysłowej, co tym bardziej sugeruje, że (przynajmniej na razie) ZEA nie chcą wygryzać Indonezji.

Emiraty miały chrapkę na zakup F-35A, czemu stanowczo sprzeciwiał się Izrael. Mimo podpisania dwa lata temu Porozumień Abrahamowych nie zapowiada się na żaden przełom w tej kwestii. W przewidywalnej przyszłości ZEA nie dostaną F-35. Trzeba więc było poszukać innej opcji. O zainteresowaniu Emiratów koreańskim samolotem bojowym przebąkiwano już wiele miesięcy temu, ale dopiero teraz państwo znad Zatoki Perskiej poczyniło konkretne kroki. Dalszych konkretów możemy się spodziewać w przyszłym miesiącu, kiedy z wizytą do Seulu przybędzie prezydent ZEA Muhammad ibn Zajid An-Nahajjan.

Korea Południowa i ZEA już wcześniej zawarły kilka udanych transakcji w dziedzinie uzbrojenia. Emirackie wojska lądowe pozyskały systemy przeciwlotnicze KM-SAM Block 2 za 3,5 miliarda dolarów, co wówczas stanowiło największy kontrakt eksportowy południowokoreańskiego przemysłu zbrojeniowego. Emiraty posiadają też dwanaście wyrzutni pocisków rakietowych K239 Chunmoo. Uzgodniony podczas styczniowej wizyty prezydenta Yoona w Abu Zabi pakiet emirackich inwestycji w Korei ma mieć wartość 30 miliardów dolarów i obejmie również takie dziedziny jak energetyka jądrowa czy energetyka słoneczna.



Prototyp Boramae numer 1 wykonał pierwszy lot 19 lipca ubiegłego roku. Drugi prototyp oblatano w listopadzie, trzeci – 5 stycznia tego roku, czwarty (i pierwszy dwumiejscowy) – 20 lutego. Program prób locie rozpisano na około 2200 lotów, podzielonych między sześć prototypów i zaplanowanych do roku 2026. Dwa płatowce, w tym jeden dwumiejscowy, będą przeznaczone do prób wytrzymałościowych.

DAPA oficjalnie określa KF-21 jako samolot bojowy generacji 4,5. Wcześniej, zwłaszcza w południowokoreańskich mediach zaliczano myśliwiec do piątej generacji. Nie ma w tym nic dziwnego, od początku Koreańczycy starali się przedstawiać swój myśliwiec jako alternatywę dla F-35, wprawdzie o słabszych osiągach i gorszych właściwościach stealth, za to zdecydowanie tańszą.

KF-21 nie ma – w przeciwieństwie do samolotów bojowych zaliczanych tradycyjnie do piątej generacji – komory na uzbrojenie. Dysponuje tylko sześcioma węzłami podskrzydłowymi i czterema podkadłubowymi, częściowo zagłębionymi w strukturze płatowca. Projekt zakłada, że w przyszłości możliwe jest przekonstruowanie tej części kadłuba i wydzielenie miejsca na komorę uzbrojenia.

Do 2028 roku południowokoreańskie wojska lotnicze mają otrzymać czterdzieści KF-21, a w ciągu kolejnych czterech lat w służbie ma się znaleźć jeszcze osiemdziesiąt. Pierwsze myśliwce będą jednak wyprodukowane w wariancie Block 1 o ograniczonych możliwościach bojowych i cechach stealth.



Po wdrożeniu do służby rozpoczną się prace nad bardziej zaawansowaną wersją Block 2 – bardziej sieciocentryczną, zdolną do przenoszenia szerszego wachlarza uzbrojenia i o znacznie mniejszej skutecznej powierzchni odbicia. Jej produkcja seryjna miałaby ruszyć w 2028 lub 2029 roku i właśnie tą zainteresowana jest Polska. W dalszych planach jest opracowanie wariantu Block 3 o możliwościach porównywalnych z amerykańskimi samolotami piątej generacji.

We wrześniu ubiegłego roku KAI zaprezentowało również model wersji pokładowej KF-21N. Widoczne zmiany w stosunku do wersji lądowej ograniczają się do składanych skrzydeł i haka. Myśliwiec pokładowy ma być też nieco większy. Według serwisu Naval News na obecnym etapie projekt zakłada wydłużenie kadłuba z 16,9 metra do 17,1 metra i rozpiętości z 11,2 metra do 12,3 metra. Nie wiadomo na razie, czy KF-21N będzie startować przy pomocy katapulty (CATOBAR) czy też skoczni startowej (STOBAR). Wszystko zależy od decyzji co do finalnego projektu lotniskowca.

Zobacz też: USAF zlecił zbudowanie samolotu w układzie BWB

Cheongwadae