W roku 1918 Polska odzyskała niepodległość, a wraz z nią swobodny dostęp do morza. Zapewniało to możliwość nieskrępowanego handlu z całym światem, co zważywszy na nieprzyjaznych nam sąsiadów było czynnikiem nie do przecenienia. Istnieje zresztą wiele powiedzeń i cytatów znanych osobistości podkreślających wagę dostępu do morza dla istnienia i rozwoju jakiegokolwiek państwa, nie tylko Polski. Cóż z tego jednak, skoro dostęp do Bałtyku był, ale nie było polskich statków, które miałby po tych morza pływać i wozić towary. Złączona z trzech zaborów rzeczpospolita miała poza tym wiele innych bardziej palących problemów do rozwiązania, jak choćby walka o granice, praktycznie ze wszystkimi państwami nas otaczającymi, czy odbudowa kraju ze zniszczeń I wojny światowej.

Byli jednak w tym kraju ludzie, którzy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, jak ważna dla żywotnych interesów Polski jest sprawa morska. Różniło ich praktycznie wszystko – pochodzenie z różnych zaborów, doświadczenia z wcześniejszych lat, wizje rozwoju, priorytety, ale łączyła ogólna idea otwarcia się Polski na morze. To oni stworzyli zręby polskiej floty handlowej i wojennej, a jednym z nich był Mamert Stankiewicz.
O nim właśnie jest najnowsza książka wydawnictwa Iskry – „Z floty carskiej do polskiej”. Stawiając sprawę jasno – jest to jego autobiografia napisana w 1937 roku. Kapitan Stankiewicz zginął dwa lata później pełniąc służbę w marynarce wojennej. Oryginał poddany został jednak pewnym modyfikacjom. Redaktor zdecydował się na powycinanie niektórych, mniej istotnych, fragmentów, jak na przykład opisy przyrody czy korridy, koncentrując się na sprawach morskich. Uwspółcześniono także pisownię i zasady gramatyczne oraz dokonano kilku innych mało istotnych zmian. Wszystkie one są jednak dokładnie przez redaktora oznaczone o opatrzone odpowiednimi przypisami z wyjaśnieniami.

Na kolejnych kartach książki, autor przeprowadza nas przez kolejne etapy swojego życia, od urodzenia i dzieciństwa na terenie dzisiejszej Łotwy, poprzez edukację w Korpusie Kadetów Morskich w Sankt Petersburgu, służbę w carskiej marynarce wojennej, a następnie ucieczkę z objętej bolszewicką rewolucją Rosji do Stanów Zjednoczonych, powrót do Rosji i walka z bolszewikami w oddziałach admirała Denikina, aż do służby w odrodzonej polskiej flocie handlowej.

Nie są to przy tym suche fakty, ale pełne, rozbudowane historie, dający możliwie najszerszy, choć oczywiście subiektywny obraz świata otaczającego kapitana. A był to świat niezwykle ciekawy, gdyż bohaterowi książki przyszło żyć w przełomowych momentach nie tylko dla Polski, ale także dla całego świata. Dzięki temu naocznemu świadkowi mamy okazję przeczytać jak wyglądała Rosja w ostatnich latach panowania cara, co się działo w czasie pierwszej wojny światowej, choć tu opis jest oczywiście w głównej mierze poświęcony na kwestie związane z marynarka wojenną, ale i o życiu cywilów coś niecoś tu znajdziemy. Potem jak wiadomo z historii rozpoczęła się rewolucja bolszewicka, a nasz bohater w tym czasie przebywał w samym jej środku – w Sankt Petersburgu i to w dodatku w jednym z najbardziej rewolucyjnych środowisk, jakim wtedy byli marynarze.

Następnie mamy możliwość odbyć wraz z kapitanem Stankiewiczem podróż po świecie w jego drodze do odrodzonej Polski, odwiedzając o drodze państwa skandynawskie, zatrzymując się na dłużej w Stanach Zjednoczonych gdzie autor pracował w rosyjskim konsulacie, a następnie przez Japonię wrócimy do objętej wojną domową Rosji, gdzie autor pozostając wierny przysiędze staje po stornie wojsk białych, konkretnie admirała Denikina i bierze udział w walkach z bolszewikami na Syberii. Swoja droga to zadziwiający jest fakt jak łatwo w tamtych czasach podróżowało się po świecie; a mówi się, że to dzisiaj świat jest globalna wioską.

Po wojennej zawierusze pojawiamy się już w wolnej Polsce. Tutaj kapitan opowiada o organizowaniu od podstaw szkolnictwa morskiego, pierwszych rejsów jedynym ówczesnym, polskim statkiem, jakim był szkolny żaglowiec „Lwów”. To na nim kształciły się pierwsze roczniki polskich marynarzy, którzy następnie służyli w rozwijającej się w następnych latach flocie handlowej i wojennej. Po „Lwowie” Czytelnik będzie miał okazję śledzić jej rozwód od małych stateczków pływających po Zatoce Gdańskiej i wożących turystów na Hel, zupełnie tak samo jak ma to miejsce w obecnych czasach, przez nabywanie prze polskie towarzystwa żeglugowe coraz to większych statków wożących towary po całej Europie, aż po służbę kapitana na pasażerskich transatlantykach pływających do USA, co w tamtych czasach było szczytem kariery każdego marynarza.

Oczywiście nie wszystko szło tak gładko jak tu przedstawiłem, jednak z oczywistych chyba względów nie zdradzam całej treści. Mogę jedynie powiedzieć, że było, co opisywać.

Podsumowując, jest to porządnie napisana książka. Bez jakichś literackich wodotrysków, ale nie wymagajmy za dużo, od człowieka, który pisaniem tej książki zajął się raczej z wewnętrznej potrzeby, w trakcie swoich rejsów. W tej prostej formie znajdziemy bardzo bogatą treść, która powinna zainteresować miłośników historii, nie tylko morskiej.

Wydawnictwo: Iskry
ISBN: 978-83-244-0057-7
Liczba stron: 392
Wymiary: 165×235
Oprawa: twarda w obwolucie