W Wielkiej Brytanii cały czas trwają prace nad Zintegrowanym Przeglądem Obrony i Bezpieczeństwa (Integrated Defence and Security Review), który ma przynieść największe zmiany w brytyjskich siłach zbrojnych od czasu zakończenia zimnej wojny. Jak dowiedziało się BBC od wysokich rangą oficerów, w siłach zbrojnych prowadzona jest dyskusja, czy wojska lądowe dadzą sobie radę bez czołgów. Kwestia jest poważna i wykracza poza zgłaszane przez ministerstwo finansów żądania cięć wydatków na obronę.

British Army posiada obecnie zaledwie 227 Challengerów 2, z których tylko połowa jest w gotowości operacyjnej. Reszta znajduje się w warsztatach lub składnicach sprzętu. Do tego program modernizacji Challenger 2 Life Extension Project notuje ciągłe opóźnienia i nie wiadomo ciągle, ile wozów go przejdzie. Już w ubiegłym roku pojawiły się doniesienia, że liczebność brytyjskich wojsk pancernych zostanie ograniczona do 148 czołgów.

Pojawiają się także propozycje, aby czołgi zakonserwować w oczekiwaniu na lepsze czasy lub do momentu, gdy będą potrzebne. Opcja ta jest jednak uważana za mało opłacalną. Dyskusja coraz bardziej koncentruje się na wymianie argumentów za i przeciw posiadaniu czołgów. Ich zwolennicy podkreślają, że wobec napiętych relacji z Rosją i możliwości działań na kontynencie ciężkie jednostki pancerne będą niezbędne. Podkreśla się także przydatność czołgów w konfliktach asymetrycznych.

Harry Bulpit na łamach UK Defence Journal podaje przykład duńskiego kontyngentu w Afganistanie, gdzie często sama obecność Leopardów 2 wystarczyła, aby zniechęcić talibów do ataku. Bulpit stara się także obalić argument o malejącej przydatności czołgów wobec szerokiego wykorzystania przeciwpancernych pocisków kierowanych, podnoszony od wojny Jom Kipur z 1973 roku. Jego zdaniem aktywne systemy ochrony znacząco zwiększają przeżywalność pojazdu na polu walki.

Zwraca także uwagę, iż pancerze Challengerów 2 wytrzymywały trafienia pocisków kierowanych i ręcznej broni przeciwpancernej, które nie są jedynymi zagrożeniami dla czołgów w trakcie walki. Według Bulpita najlepszą obronę przed bronią przeciwpancerną, ogniem artylerii czy minami zapewniają świadomość sytuacyjna i dobre dowodzenie, aczkolwiek dobry pancerz nadal jest pożądany.

Z kolei dziennikarz BBC Jonathan Beale przypomina, że wycofanie czołgów niekoniecznie będzie oznaczać upragnione oszczędności. W celu uspokojenia sojuszników Londyn będzie musiał przeznaczyć uzyskane w ten sposób pieniądze na inne inwestycje w obronę.

Jest to z kolei argument dla przeciwników czołgów, którzy chcą inwestować w nowe zdolności bojowe w cyberprzestrzeni, kosmosie i spektrum elektromagnetycznym. Negują oni także przydatność czołgów dla sił brytyjskich w przypadku pełnoskalowego konfliktu, przypominając, że od chwili wycofania wojsk brytyjskich z Niemiec czołgi trzeba będzie transportować z Wysp Brytyjskich na kontynent. W scenariuszu działań ekspedycyjnych dużo lepiej mają sprawdzić się lżejsze pojazdy o dużej sile ognia.

Nad całą dyskusją unosi się duch historii najnowszej – historii lotniskowców. Kilkuletnia przerwa w eksploatacji okrętów tej klasy doprowadziła do utraty przez Royal Navy wielu umiejętności, które teraz są mozolnie odtwarzane.

Zobacz też: Wielka Brytania inicjuje prace nad „inteligentnymi okrętami”

(bbc.com, ukdefencejournal.org.uk)

Sergeant Donald Todd (RLC) / British Army / ©MoD Crown Copyright 2019