Amerykańskie wojska lotnicze uziemiły cztery samoloty rozpoznania i dowodzenia E-8 Joint STARS. Przyczyną takiej decyzji są wątpliwości odnośnie do prac przeprowadzonych w zakładach Northropa Grummana w Lake Charles w stanie Luizjana. Wszystkie cztery maszyny niedawno przeszły tam przegląd i naprawy, i we wszystkich czterech stwierdzono usterki mogące potencjalnie zagrażać bezpieczeństwu lotu.

Samoloty przebywają obecnie w bazie lotniczej Robins w stanie Georgia, gdzie stacjonuje 116. Skrzydło Kontroli Powietrznej. Pracują przy nich oczywiście mechanicy US Air Force, ale powołano też zespół niezależnych ekspertów, od którego decyzji będzie zależała ocena tego, jak Northrop Grumman wywiązuje się z kontraktu na obsługę E-8.

– Jesteśmy dobrej myśli, że nie czeka nas długotrwałe uziemienie tych samolotów – tłumaczy generał Ellen Pawlikowski, stojąca na czele Air Force Material Command, w rozmowie z Defense News. – Stąd też nie planujemy odsyłać ich z powrotem do zakładów. Zaleciliśmy jednak, aby nie wykonywały żadnych lotów do czasu przeprowadzenia dodatkowych inspekcji.

Obecnie cały amerykański system Joint STARS (Joint Surveillance Target Attack Radar System) składa się z szesnastu samolotów pełniących służbę operacyjną i jednego szkolno-treningowego na bazie Boeinga 707. Od czasu zamachów z 11 września 2001 roku spędziły łącznie w powietrzu ponad 125 tysięcy godzin w lotach bojowych.

Zobacz też: Boeing 737 podstawą nowego Joint STARS-a?

(defensenews.com; fot. US Air Force)