Południowosudańscy rebelianci należący do Ludowego Ruchu Wyzwolenia Sudanu (SPLM) odrzucili oświadczenia rządu o osiągnięciu porozumienia podczas rozmów w Ugandzie. Przedstawiciele partii w wydanym 9 lipca komunikacie stwierdzili, że podczas rokowań omawiano zagadnienia dotyczące normalizacji sytuacji w kraju jednak nie podpisano żadnego wiążącej umowy.
Propozycja zawarcia rozejmu była silnie popierana przez organizatora szczytu – prezydenta Ugandy Yoweriego Museveniego – jednak żaden z przedstawicieli rebeliantów czy wiceprezydenta Rieka Machara nie podpisał stosownej umowy. Stanowisko partyzantów popierane jest również przez partie zrzeszone w politycznym bloku Południowosudańskie Przymierze Opozycyjne. Jego rzecznik Kwaje Lasu oświadczył, że przyjęcie propozycji rządu w obecnej sytuacji byłoby jedynie pustym gestem.
Zdaniem polityków opozycji wyciągnięcie ręki przez prezydenta w stronę opozycji nie ma większego znaczenia, a rząd próbuje jedynie zyskać na czasie wobec presji ze strony Unii Afrykańskiej. Kraj ich zdaniem potrzebuje gruntownych reform, a nie kolejnego rozejmu, który nie przyniesie realnej zmiany.
Zobacz też: Chiny mediatorem w konflikcie w Sudanie Południowym?
(voanews.com)