Izraelskie lotnictwo zbombardowało minio­nej nocy obóz dla uchodźców Tal as‑Sultan leżący na północno-zachodnich obrzeżach miasta Rafah. Hamasowskie ministerstwo zdrowia podało, że co najmniej 35 osób zginęło, a kilkadziesiąt zostało ran­nych, w większości kobiety i dzieci. Przedstawiciel Palestyńskiego Towarzystwa Czerwonego Półksiężyca powiedział, że w obozie nadal pracują ratownicy, którzy ewakuują rannych do szpitali i identyfikują zmarłych.

Celem było dwóch wysokiej rangi hamasowców. Jeden z nich to Jasin Rabija, zawiadujący działaniami organizacji na rządzonym przez Fatah Zachodnim Brzegu. Drugi to Chalid Nadżar, również należący do pionu Zachodniego Brzegu. Obaj w prze­szłości byli osobiście zaanga­żowani w ataki na izraelskich żołnierzy, a Rabija od pewnego czasu był faktycznym dowódcą bojówek Hamasu na Zachodnim Brzegu.

Terroryści najwyraźniej ukrywali się w miasteczku namiotowym, wyko­rzys­tując osoby cywilne w charakterze żywych tarcz. Cahal potwierdził przeprowadzenie nalotu. Izraelczycy podkreślają, że w nalocie wykorzystano precyzyjne środki rażenia, a lokalizację celu ustalono na podstawie precyzyjnych informacji wywiadowczych. Hamas w reakcji na nalot wezwał Palestyńczyków do powstania w obliczu „syjonistycznej masakry naszych ludzi”.

Uwaga – poniższe nagranie jest szczególnie drastyczne.

Przedstawiciel MCK na obszar Palestyny powiedział, że szpital polowy MCK w Rafah odnotował przyjęcie znacznej liczby pacjentów z ranami i oparzeniami.

Nalot na Tal as-Sultan był odwetem za przeprowadzony wczoraj rano atak pociskami rakietowymi. W kierunku Tel Awiwu pomknęło z Rafah osiem pocisków. Wszystkie zostały strącone przez Żelazną Kopułę. Stanowiska startowe – znajdujące się w pobliżu dwóch meczetów – zbombardowano wkrótce potem. Służba prasowa Cahalu podkreśliła, że „jest to kolejny dowód, że Hamas rozmieszcza się w pobliżu obiektów i infrastruktury cywilnej, wykorzystując ludność Strefy Gazy jako żywą tarczę”.

Pociski odpalono, kiedy izraelskie pododdziały zbliżyły się na 800 metrów do stanowisk startowych. Nie wiadomo, czy odpalenie było zapla­no­wane, czy też hamasowcy chcieli po prostu zużyć pociski, nim zostaną odnalezione.

Według danych hamasowskiego ministerstwa zdrowia w toku wojny zginęły w Strefie Gazy 35 984 osoby, a 80 643 zostały ranne.

Bunt

Kilka dni temu w internecie pojawiło się dwuipółminutowe nagranie, na którym izraelski żołnierz zwraca się do premiera Binjamina Netanjahu: „My, żołnierze rezerwy, nie zamie­rzamy oddawać kluczy do Gazy żadnym władzom palestyńskim. Nie zamie­rzamy oddawać kluczy do Gazy żadnemu podmiotowi, Hamasowi, Fatahowi ani innemu podmiotowi arabskiemu. Rezerwiści są za panem i chcemy wygrać”. Żołnierz apeluje także do ministra obrony Joawa Galanta, aby ten podał się do dymisji.

Autor nagrania stoi w zniszczonym budynku w Gazie, ma maskę na twarzy i nie ujawnia swojej tożsamości. W tle widać słowo „Kahane” – nazwisko jednej z naj­bar­dziej odrażających postaci w historii izraelskiej polityki. Meir Kahane (1932–1990) orędował za usta­no­wie­niem halachy jako źródła prawa w Izraelu i wydaleniem nie‑Żydów z kraju, a także zakazaniem związków seksualnych między Żydami i nie‑Żydami. Założona przezeń partia Kach jest zdelegalizowana w Izraelu i wpisana na listę podmiotów terrorystycznych w USA. Partia Żydowska Siła obecnego ministerstwa bezpieczeństwa państwo­wego Itamara Ben Gwira regularnie, choć nigdy wprost, odwołuje się do ideałów kahanizmu.

Nagranie rozpropagował ultra­pra­wi­cowy dziennikarz Jinon Magal. Szybko zdobyło popularność wśród izraelskiej prawicowej ekstremy, udostępnił je między innymi syn premiera, Jair Netanjahu.

Izraelska policja wojskowa natych­miast wszczęła dochodzenie. Żołnie­rza szybko zidentyfikowano (okazało się, że miał już w przeszłości konflikty z prawem) i przesłuchano, a następnie wydalono ze służby w rezerwie. Dochodzenie jednak trwa nadal, a po jego zakończeniu dalsze decyzje podejmie prokuratura wojskowa. Zarzuty mogą dotyczyć buntu, podżegania do buntu, niewykonywania rozkazów i kilku pomniejszych występków.

Aktywista Nadaw Oz Salzberger stwierdził, że nagranie to „ucieleśnia rozkład państwowości, rozluźnienie dyscypliny wojskowej i erozję wartości Cahalu”. Zaprzysięgły przeciwnik Bibiego Jair Lapid oświadczył, że masowe udostępnianie filmiku przez stronników premiera dowodzi, iż jego otoczenie po raz kolejny chce uniknąć odpowie­dzial­ności za jedną z największych tragedii, która dotknęła Żydów od czasów Holokaustu. Szef sztabu generał broni Herci Halewi, wskazując na powagę tego incydentu, nakazał dowódcom natychmiast prze­pro­wa­dzić rozmowy ze swoimi podwładnymi na temat nagrania.

Transporty pomocy humanitarnej

Jeszcze à propos skrajnej prawicy. Próby blokowania transportów zmierzających do Strefy Gazy z Jordanii przez Zachodni Brzeg zdarzają się od wielu miesięcy. W ostatnich dniach izraelscy osadnicy na Zachodnim Brzegu zwiększyli jednak zarówno częstotliwość, jak i intensywność tych ataków. Teraz nie są to już tylko napaści z doskoku, na drogach pojawiły się blokposty, dochodzi też do przypadków pobicia kierowców, jeśli ci są Pales­tyń­czy­kami. Informacji o transportach dostarczają ekstremistom izraelscy policjanci i żołnierze.

Czasami napastnicy po prostu blokują drogę, chcąc zmusić samochody ciężarowe do zawrócenia. I czasami się to udaje. Jeśli jednak nie, napastnicy siłowo przejmują kontrolę nad pojazdem, a następnie niszczą żywność, która ich zdaniem trafia w ręce Hamasu. Niektóre konwoje z Jordanii dostają już obstawę poli­cyjną, ale na tę chwilę wydaje się, że chodzi raczej o danie sygnału, iż policja coś robi, aniżeli o faktyczne zapewnienie bezpieczeństwa. Odnotowano wiele sytuacji, w których policjanci bezczynnie przyglądali się rozstawianiu barykad.

Lewicowi aktywiści powołali więc „straż humanitarną” zabezpieczającą przejście graniczne Tarkumija, w którego okolicach dochodzi do wielu ataków. Uczestnikom „straży” zależy nie tyle na czynnym przeciwdziałaniu atakom ekstremistów, ile na tym, aby swoją obecnością zmusić policjantów do zapewnienia drożności przejścia.

Tymczasem doszło do kolejnego, na szczęście niegroźnego, incydentu na amerykańskim pirsie tymczasowym w Gazie. Wieczorem 23 maja wskutek wysokiego stanu morza kilka jednostek amerykańskich wojsk lądowych zerwały się z cum. Wciąż nie ma pewności, ile jednostek zostało oderwanych od instalacji, ale wśród prawdopodobnie czterech znalazły się barka desantowa LCM 8558 i wyspecjalizowany holow­nik. Ten ostatni został wyrzucony na plażę koło Aszkelonu.

LCM 8558 wkrótce zbliżył się do unieruchomionego holownika i próbował ściągnąć go na wodę, ale ponieważ warunki pogodowe wciąż były trudne, a do tego zaczął się odpływ, ostatecznie barka desantowa także utkwiła na mieliźnie. W operację ściągnięcia ich obu na wodę zaangażowano izraelskie wojsko. Udało się dopiero wczoraj około 21.00, kiedy do akcji włączyła się duża barka desan­towa typu Runnymede, USAV Matamoros (LCU 2026).

Do 24 maja za pośrednictwem pirsu JLOTS (Joint Logistics Over-the-Shore) dostarczono do magazynów ONZ 904 tony artykułów pierwszej potrzeby, a kolejne 102 tony czekały na plaży na transport do magazynów. Incydent z 23 maja spowodował przejściowe wstrzymanie dostaw.

twitter.com/IAFsite