Departament Obrony Stanów Zjednoczonych poinformował o kolejnych atakach ruchu Huti na żeglugę w pobliżu cieśniny Bab al-Mandab. Dziś celem był nie tylko statki handlowe, a być może również amerykański niszczyciel USS Carney (DDG 64) typu Arleigh Burke. Jako pierwszy na celowniku znalazł się masowiec Unity Explorer (IMO: 9726035) – pod banderą Bahamów, a należący do brytyjskiej firmy powiązanej z izraelską rodziną Ungarów.

O 9.15 czasu jemeńskiego w stronę statku poleciał pocisk balistyczny, który nie trafił w cel. Unity Explorer miał mniej szczęścia około godziny 12.35, kiedy poinformował Carneya o trafieniu przez kolejny pocisk. Atak przyniósł lekkie uszkodzenia i żadnych ofiar. Pół godziny wcześniej amerykański okręt wykrył drona lecącego w jego stronę. Finalnie Amerykanie go zestrzelili. W oświadczeniu Dowództwa Centralnego podkreślono, że UAV kierował się na Carneya, ale nie ma pewności, co było jego celem.

Kolejny atak przeprowadzono na kontenerowiec Number 9 (IMO: 9340752, pod banderą Panamy) około godziny 15.30. Atak przyniósł niewielkie zniszczenia bez ofiar w ludziach. Według niektórych dostępnych w internecie danych jednostka ma być powiązana z Zim Integrated Shipping Services – izraelską firmą transportową z siedzibą w Hajfie. Statek szedł z Singapuru do Egiptu.



Godzinę później doszło do kolejnego ataku, tym razem na Sophie II (IMO: 9881366), również wykorzystujący banderę Panamy. Atak nie przyniósł znaczących zniszczeń. Ostatnim incydentem było kolejne zestrzelenie kolejnego drona przez USS Carney w drodze do Sophie II.

Number 9, tu pod swoją pierwotną nazwą Kota Raju.
(AlfvanBeem via Wikimedia Commons)

Do ataku na Unity Leadera i Number 9 przyznały się siły zbrojne Ruchu Huti. W wydanym jeszcze tego samego dnia oświadczeniu możemy wyczytać, że obie „izraelskie” jednostki nie posłuchały wydawanych przez Hutich ostrzeżeń. Same ataki stanowią kontynuację prowadzonej od 19 listopada polityki atakowania wszystkich statków handlowych powiązanych z Izraelem do momentu przerwania izraelskich operacji w Strefie Gazy. W oświadczeniu brakuje jednak wzmianki o ataku na niszczyciel USS Carney i Sophie II.

Amerykański okręt nie pierwszy raz ujawnia swoją przydatność na Morzu Czerwonym. 29 listopada ta sama jednostka strąciła drona KAS-04 irańskiej produkcji mającego kierować się w jej stronę. Carney zestrzelił również pociski wystrzelone przez Hutich 19 października prawdopodobnie w kierunku Izraela.



Ansar Allah, czyli formacja zbrojna Ruchu Huti, obecnie nie znajduje się na liście organizacji terrorystycznych prowadzonej przez amerykański Departament Stanu. Organizacja została wpisana na tę listę pod koniec kadencji Donalda Trumpa w styczniu 2021 roku. Miesiąc później, już za administracji Bidena, Ruch Huti został skreślony. Uzasadnieniem decyzji były próby pokojowego rozwiązania konfliktu i polepszenie sytuacji humanitarnej.

O możliwości powrotu Ansar Allah na listę organizacji terrorystycznych mówił rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby już 21 listopada, dwa dni po ataku na Galaxy Leadera, również należącego do rodziny Ungarów. Ciężko ocenić, czy Amerykanie zdecydują się na ponowną desygnację jemeńskich rebeliantów jako organizację terrorystyczną. Niezależnie od postanowień Białego Domu obecnie prowadzone działania Ruchu Huti stanowią krok w tył w próbie normalizacji stosunków między stronami zaangażowanymi w konflikt w Jemenie po raz kolejny podważając wiarygodność zajdyckich rebeliantów.

Udział Iranu w tych wydarzeniach nie jest do końca określony. Z racji na uzależnienie Ansar Allah od irańskiego sprzętu działania Jemeńczyków muszą być co najmniej akceptowane przez Teheran, który nie przejawia chęci do zatrzymania ataków w okolicach kluczowej dla handlu międzynarodowego cieśniny. Prawdopodobnie działania Ruchu Hutich stanowią jego własną inicjatywę, która pozwala grać na antyizraelskich sentymentach obecnych wśród społeczeństwa zamieszkującego ziemie kontrolowane przez szyitów, przykrywając jednocześnie problemy ekonomiczne.



Rozmowy z Saudyjczykami prowadzone w ostatnim czasie nie przyniosły spektakularnych sukcesów, a odległość od Izraela oraz niechęć światowych i regionalnych mocarstw do eskalacji w Jemenie dodają pewności siebie rebeliantom. Z drugiej strony również Iran zyskuje na tych działaniach, uderzając w izraelskie przedsiębiorstwa. Zarówno Iranowi, jak i Ansar Allah nie opłaca się natomiast ponowna eskalacja konfliktu z Arabią Saudyjską.

Iran nie może dopuścić do zbliżenia saudyjsko-izraelskiego, które byłoby wycelowane w państwo ajatollahów, Huti natomiast nie mają interesu w paleniu mostów, które mogą się przydać, kiedy znowu zajdzie potrzeba rozmów z Rijadem. Podsumowując: trudno ocenić, czy obecne ataki na statki handlowe są wynikiem irańskiej inspiracji czy wykorzystywaniem luźnej smyczy Teheranu przez Ruch Huti. Bardziej prawdopodobna jest jednak ta druga opcja.

Zobacz też: Czy marynarka Urugwaju doczeka się nowych patrolowców?

US Navy / Mass Communication Specialist 1st Class John S. Smolinski