Wojna w Palestynie jest obecnie głównym tematem związanym z działaniami zbrojnymi na Bliskim Wschodzie. Emocje rosną jednak w całym regionie. W okresie między 17 a 24 października siły Stanów Zjednoczonych w Iraku i Syrii zostały zaatakowane co najmniej trzynaście razy. Ataki przyprowadzono za pomocą pocisków rakietowych i dronów. Informację podał sekretarz prasowy Pentagonu, generał brygady Pat Ryder.

– Wiemy, że grupy przeprowadzające te ataki są wspierane przez irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej i reżim irański – powiedział Ryder. Pentagon uznał minione wydarzenia za możliwą zapowiedź większej eskalacji ze strony Iranu i proirańskich grup działających na Bliskim Wschodzie.

W odpowiedzi na zwiększony poziom zagrożenia Departament Obrony Stanów Zjednoczonych poinformował 21 października o wysłaniu w teren stacjonowania Amerykanów baterii systemu THAAD i dodatkowych batalionów wyrzutni Patriot. Zwiększono również liczbę jednostek w stanie „prepare to deploy” (gotowości do przemieszczenia do obszaru działań), a w obszar Bliskiego Wschodu skierowano grupę uderzeniową lotniskowca USS Dwight D. Eisenhower (CVN 69).



Do najskuteczniejszego ataku doszło 18 października w bazie At-Tanf. położonej w Syrii przy granicy z Jordanią. Wykorzystano dwa drony, z których jeden trafił w cel. W środę 25 października CNN podała informację, że w wyniku ataku dwudziestu jeden żołnierzy amerykańskich miało odnieść lekkie rany. Wszyscy poszkodowani wrócili do służby.

W czwartek 18 października doszło również do dwóch ataków na terenie Iraku. W godzinach porannych dwa drony zaatakowały bazę Al-Asad w zachodniej części kraju. Jeden z nich zdołał wybuchnąć. Skutkami ataku miały być lekkie obrażenia kilku żołnierzy i straty w sprzęcie. Drugie uderzenie, tym razem z użyciem jednego drona, wymierzono w bazę Al-Harir w muhafazie Irbil w Kurdyjskim Regionie Autonomicznym. Dron został zestrzelony, nikt nie doznał obrażeń. Do ataku przyznała się organizacja Taszkil al-Warisin założona przez Pasdaranów w 2019 roku. Do ataku miał zostać wykorzystany dron Ghasef-2K, choć nie jest to pewna informacja.

Kolejne dni przyniosły następne ataki na wojska amerykańskie, jednak ilość informacji na ich temat jest ograniczona. Generał Ryder potwierdził jedynie atak z 23 października na bazę w At-Tanf, gdzie oba drony zostały zestrzelone. Prace nad opublikowaniem oficjalnej listy ataków mają trwać. Zaatakowane pociskami rakietowymi miało zostać lotnisko w Bagdadzie, tu również obyło się bez ofiar. Kolejnym miejscem, które najprawdopodobniej zostało zaatakowane, jest baza w syryjskiej muhafazie Dajr az-Zaur nazywana „Green Village”, w pobliżu Pola Naftowego Umar.



Liczba ataków na wojska amerykańskie nadal rośnie. W środę 25 października doszło do ostrzału rakietowego amerykańskiej bazy w pobliżu syryjskiego lotniska Abu Hadżar przy granicy z Irakiem. Atak nie wywołał szkód. W czwartek miało dość do kolejnego ataku na bazę Al-Asad w Iraku.

Przedstawione wydarzenia są najprawdopodobniej następstwem ostrzelania szpitala Al-Ahli w Strefie Gazy. Informacja o śmierci kilkuset cywilów wywołała poruszenie na całym świecie, w szczególności na Bliskim Wschodzie. Nie jest pewne, czy rozkaz zaatakowania baz amerykańskich wyszedł z Teheranu czy stanowi własną inicjatywę organizacji proirańskich. Nie zmiana to faktu, że z racji na powiązania wielu milicji z Pasdaranami działania te muszą się dziać co najmniej za przyzwoleniem Iranu.

Konflikt w Gazie odbił się również w Jemenie. Proirański Ruch Huti w czwartek 19 października wystrzelił pociski manewrujące, które najprawdopodobniej miały porazić Izrael. Cztery – wraz z kilkunastoma dronami – zostały zestrzelone przez operujący na Morzu Czerwonym niszczyciel USS Carney (DDG 64). Typ pocisków nie jest znany, a to, czy Ruch Huti dysponuje zdolnościami porażenia Izraela, pozostaje kwestią otwartą. Podczas niedawnej defilady w Sanie zbrojna część ruchu o nazwie Ansar Allah zaprezentowała pocisk balistyczny Tufan należący do rodziny irańskich pocisków Ghadr, które są w stanie pokonać nawet 2 tysiące kilometrów, co wystarczyłoby do dosięgnięcia Izraela.



Jedyną ofiarą śmiertelną minionych wydarzeń potwierdzoną przez Departament Obrony jest niewymieniony z imienia cywilny kontraktor, który miał umrzeć w bazie Al-Assad w wyniku ataku serca podczas jednego z alarmów. Dokładna przynależność i rola zmarłego nie jest znana. Do zdarzenia miało dojść 18 października. Pentagon zdementował pogłoski o śmierci amerykańskich żołnierzy.

Zbudowana przez Iran siatka organizacji proirańskich milicji operujących na terenie Libanu, Syrii, Iraku i Jemenu oraz kontakty z organizacjami palestyńskimi stanowią jedno z największych zagrożeń dla bezpieczeństwa w regionie. Za budowę wpływów irańskich w państwach Bliskiego Wschodu odpowiadają przede wszystkim Siły Ghods oraz dowodzący nimi do śmierci w styczniu 2020 generał Solejmani.

– To nie pierwszy raz, kiedy jesteśmy świadkami tego rodzaju ataków, a jak wiadomo, w przeszłości decydowaliśmy się odpowiedzieć w wybranym przez nas czasie i miejscu – powiedział generał Ryder podczas konferencji prasowej 23 października. Stany Zjednoczone mają około 2,5 tysiąca żołnierzy w Iraku oraz 900 w Syrii jako część wojsk koalicji walczącej z Da’isz.

Zobacz też: Rekordowe ćwiczenia chińskiej marynarki wojennej wokół Tajwanu

US Army / Staff Sgt. Jacob Connor