17 maja zakończyły się sześciodniowe ćwiczenia ARC21 – wyjątkowe z kilku powodów. Przede wszystkim były to pierwsze trójstronne manewry japońsko-amerykańsko-francuskie na terenie Japonii. Po raz pierwszy również francuskie wojska lądowe ćwiczyły na poligonach w Kraju Wschodzącego Słońca. ARC21 składał się z części lądowej i zakrojonej na dużo większą skalę części morskiej. Politycznym tłem manewrów był oczywiście niepokój Tokio, Waszyngtonu i Paryża związany z polityką Pekinu.

Dla Francuzów ARC21 były elementem misji „Jeanne d’Arc 2021″, czyli corocznej misji szkoleniowej wykorzystywanej od roku 2016 również jako okazja do zademonstrowania francuskiej obecności wojskowej w regionie Indo-Pacyfiku. W tegorocznej odsłonie jądro zespołu stanowi uniwersalny okręt desantowy Tonnerre (L9014) typu Mistral, który zabrał na pokład żołnierzy 6. Lekkiej Brygady Pancernej. Jednostka ta, złożona z pododdziałów Legii Cudzoziemskiej i piechoty morskiej, jest predysponowana do udziału w operacjach ekspedycyjnych. Eskortę Tonnerre zapewnia fregata Surcouf typu La Fayette.



O planowanych ćwiczeniach jako pierwszy poinformował w grudniu ubiegłego roku dziennik Sankei Shimbun. Według gazety manewry miały zostać przeprowadzone na którejś z niezamieszkanych japońskich wysp i dotyczyć głównie usuwania skutków klęsk żywiołowych. Ćwiczony miał być jednak również scenariusz obrony wyspy przed atakiem, co byłoby wyraźnym nawiązaniem do prowadzonych od lat przez siły amerykańsko-japońskie manewrów dotyczących wysp Senkaku, do których pretensje zgłaszają Chiny.

Ostatecznie rozpoczęte 11 maja manewry przybrały jednak inny charakter. Część morską przeprowadzono u zachodnich wybrzeży Kiusiu, jednej z czterech głównych wysp Japonii, zaś jednym z ich głównych elementów była obrona przeciwlotnicza zespołu floty. Jest to temat praktyczny i uzasadniony w obliczu częstych ćwiczeń chińskiego lotnictwa obejmujących między innymi symulowanie ataków na amerykańskie i japońskie okręty.

Oprócz okrętów francuskich w ćwiczeniach udział wziął amerykański okręt desantowy-dok USS New Orleans (LPD 18) typu San Antonio. W drugiej fazie ćwiczeń do międzynarodowego zespołu dołączyła australijska fregata HMAS Parramatta (FFH 154) typu Anzac. Najliczniej reprezentowani byli oczywiście gospodarze. Morskie Siły Samoobrony (Kaijō Jieitai) wystawiły niszczyciel śmigłowcowy Ise, którego eskortę stanowiły niszczyciele Kongō, Ashigara i Asahi. Towarzyszyły im okręt desantowy-dok Ōsumi oraz okręty rakietowe Otaka i Shirataka. Komunikaty Kaijō Jieitai wspominały także o okręcie podwodnym, nie podano jednak nazwy jednostki. Wsparcie powietrzne zapewniały japońskie myśliwce Mitsubishi F-2 i amerykańskie samoloty patrolowe P-8A Poseidon.



Część lądowa ćwiczeń była dużo skromniejsza. Udział w niej wzięło 60 żołnierzy francuskich, stu żołnierzy Lądowych Sił Samoobrony (Rikujō Jieitai) z Amfibijnych Sił Szybkiego Reagowania, czyli japońskiej piechoty morskiej, a także 60 amerykańskich marines z 3. Grupy Logistycznej Piechoty Morskiej. Scenariusz faktycznie obejmował odbijanie wyspy zajętej przez przeciwnika, jednak manewrów nie przeprowadzono na żadnej z licznych japońskich wysepek, ale na poligonie Kirishima, położonym na pograniczu prefektur Kagoshima i Miyazaki, czyli w głębi lądu.

Z tego względu główną rolę odegrał desant przy użyciu śmigłowców. Sporo uwagi poświęcono również walce w terenie zurbanizowanym. Początkowo żołnierze mieli zostać przetransportowani przez należące do USMC pionowzloty MV-22 Osprey z bazy Kanoya. Ulewne deszcze wymusiły jednak zmianę planów, i Ospreye zostały zastąpione przez japońskie śmigłowce CH-47 Chinook. Wsparcie powietrzne zapewniały śmigłowce bojowe AH-64D należące do Rikujō Jieitai.

Oficjalnie ćwiczenia nie były skierowane przeciwko żadnemu państwu, jednak jak zauważył serwis Opex360, konferencja prasowa francuskiego ministerstwa obrony z 6 maja tego roku kręciła się wokół Chin. Pekin już wcześniej skrytykował ARC21 jako „próbę odwrócenia globalnego trendu pokojowego dobrobytu i współpracy”. Chińska propaganda podeszła do sprawy dwutorowo, co doprowadziło jednak do stworzenia niespójnego obrazu. Z jednej strony przedstawiano ćwiczenia jako nieistotne i wręcz niegodne uwagi Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, z drugiej natomiast określono je jako prowokację jedynie wzmagającą determinację Chin do obrony własnej integralności terytorialnej i kluczowych interesów.



ARC21 nie były jedynymi amerykańsko-japońsko-francuskimi ćwiczeniami w ostatnim czasie. W grudniu ubiegłego roku marynarki wojenne trzech państw przeprowadziły manewry w rejonie Guamu. Wówczas francuski atomowy okręt podwodny Émeraude ćwiczył między innymi z bliźniaczą jednostką Ise – niszczycielem śmigłowcowym Hyūga. Z racji posiadania rozległych obszarów na Oceanie Indyjskim i Pacyfiku, obejmujących chociażby wyłączną strefę ekonomiczną o powierzchni około 9 milionów kilometrów kwadratowych, Paryż jest żywotnie zainteresowany sytuacją w regionie i utrzymuje tam relatywnie duże siły. W roku 2019 podczas forum bezpieczeństwa Shangri-La Dialogue minister Parly zapowiedziała, że Francja pozostanie aktywna w rejonie Pacyfiku.

Z tych powodów Tokio jest bardzo zainteresowane rozwijaniem współpracy z Paryżem. Minister obrony Nobuo Kishi chwalił Francję jako jedyny europejski kraj utrzymujący stałą obecność wojskową w regionie i podzielający japońską wizję Wolnego i Otwartego Indo-Pacyfiku. Japonia silnie zabiega o większe zaangażowanie państw europejskich w regionie. W drugiej połowie roku na Dalekim Wschodzie pojawić ma się grupa Royal Navy skupiona wokół lotniskowca HMS Queen Elizabeth. Brytyjski zespół ma odwiedzić Japonię i przeprowadzić ćwiczenia z Morskimi Siłami Samoobrony. Bardzo prawdopodobne, że po Brytyjczykach do Japonii zawita również niemiecka fregata.

Zobacz też: Koronawirus paraliżuje interesy meksykańskich karteli

(asahi.com, kyodonews.net, opex360.com)

US Marine Corps / Sgt. Wesley Timm