Na Morzu Południowochińskim doszło dziś do kolejnej potyczki między okrętami chińskiej straży wybrzeża a jednostkami zaopatrującymi garnizon Second Thomas Shoal, jedną z filipińskich placówek na spornym archipelagu Spratly. Z reguły takie starcia są bezkrwawe, gdyż Chińczycy dbają o utrzymanie swoich działań poniżej progu wojny i używają „tylko” armatek wodnych. Tym razem jednak kilku marynarzy zostało rannych.
Filipiński minikonwój składał się z cywilnego statku Unaizah May 4 i patrolowca straży wybrzeża BRP Sindangan (MRRV‑4407) oraz bliźniaczych Unaizah May 1 i BRP Cabra (MRRV‑4409). O godzinie 6.32 czasu lokalnego Chińczycy zablokowali drogę Sindanganowi, wskutek czego doszło do kontaktu między filipińskim okrętem a chińską jednostką o numerze burtowym 21555.
PANOORIN: Nagkabanggan ang BRP Sindangan (MRRV-4407) ng @coastguardph at ang Chinese Coast Guard 21555.
Ito ay dahil sa peligrosong pagmamaneobra ng Chinese Coast Guard vessels at Chinese Maritime Militia kasabay ng pagharang nila sa resupply mission ng mga tropa ng AFP.
Dahil… pic.twitter.com/J2LsiBWXNU
— Brigada NewsFM Manila (@brigadaph) March 5, 2024
Taranowanie i przepychanie mniejszych statków i okrętów stało się już praktycznie normą w wykonaniu chińskiej straży wybrzeża. To także działanie, które pozwala na pozostanie (przynajmniej nominalnie) po tej bezpieczniejszej stronie progu wojny. Gdyby Filipińczycy otworzyli ogień, to na nich spadłoby odium odpowiedzialności.
O godzinie 8.15 chińskie okręty o numerach 21555 i 21551 rozpoczęły „ostrzał” wodny, który uszkodził sterówkę cywilnej jednostki. Właśnie tu rany – niegroźne na szczęście – odniosło czterech marynarzy marynarki wojennej. Sindangan także został powierzchownie uszkodzony.
Tym razem Chińczycy odnieśli częściowy sukces – zamiast podążać dalej na Second Thomas Shoal (Ayungin w oficjalnym filipińskim nazewnictwie), Unaizah May 4 musiała zawrócić na Palawan. Eskortował ją tam Sindangan. Misję zaopatrzeniową wykonały z powodzeniem tylko Unaizah May 1 i BRP Cabra.
O użyciu straży wybrzeża jako głównej siły w sporach na morzach Azji Wschodniej pisaliśmy szerzej w tym artykule.
Dzisiejsze starcie przerodziło się oczywiście w skandal dyplomatyczny. Chiński ambasador w Manili został wezwany na dywanik. Działania Pekinu potępiła między innymi brytyjska ambasadorka Laure Beaufils. Tymczasem chińskie media państwowe oczywiście zrzuciły winę na Filipińczyków.
condemns today's unsafe actions by Chinese vessels against in Second Thomas Shoal, which resulted in injuries. reiterates its opposition to any action which raises tensions & endangers lives, threatening regional peace & stability. We call for adherence to UNCLOS. pic.twitter.com/7vaYmZ8Cbz
— Laure Beaufils (@LaureBeaufils) March 5, 2024
Placówkę na Second Thomas Shoal opisywaliśmy szerzej latem ubiegłego roku, gdy sytuacja wokół niej zaczęła się zaogniać. W istocie bazą jest osadzony na mieliźnie stary poamerykański okręt desantowy BRP Sierra Madre. W roku 1999 osadzono go na Second Thomas Shoal i obsadzono nielicznym garnizonem filipińskiej piechoty morskiej. Logika stojąca za taką decyzją była prosta: okręt zapewnia gotowe zaplecze, a jego pokład to terytorium państwa. Wszelka próba przejęcia Sierra Madre byłaby więc atakiem na Filipiny i mogła uruchomić sojusz ze Stanami Zjednoczonymi.
W Pekinie postanowiono więc przeczekać Filipińczyków. Okręt młody nie jest, a warunki morskie robią swoje. Stan Sierra Madre jest coraz gorszy. Manila znalazła na ten problem nieoczekiwane i nieco desperackie rozwiązanie. Kadłub jednostki zaczęto wypełniać betonem. Nawet jeżeli blachy przerdzewieją i się rozpadną, zostanie fundament. Chiny pod rządami Xi Jinpinga nie są jednak skłonne czekać. Od roku 2014 zaczęły się regularne blokady Second Thomas Shoal prowadzone przez chińską straż wybrzeża i milicje morskie.
W związku z pracami budowlanymi wewnątrz okrętu Chiny zaczęły oskarżać Filipiny o „przewożenie nielegalnych materiałów budowlanych i przepływanie przez chińskie wody”. Zarzuty są oczywiście bezpodstawne i stanowią pogwałcenie Konwencji ONZ o Prawie Morza (UNCLOS) z roku 1982, którą Pekin ratyfikował. Second Thomas Shoal leży bowiem w środku filipińskiej wyłącznej strefy ekonomicznej, około stu mil morskich od wybrzeży Palawanu, jednej z głównych wysp Filipin.
Upadek posterunku na pokładzie starej jednostki będzie mieć daleko idące konsekwencje – Filipiny utracą punkt oparcia, a Chiny będą mogły przejąć mieliznę, którą nazywają Rén’ài Jiāo, wzmacniając tym samym swoją pozycję na spornych obszarach.
Blockade in action
New video shows the moment a Chinese Coast Guard ship attempts to “block, harass & interfere” with a Philippines supply vessel—operating legally in its own territory. pic.twitter.com/fyZaSDFVzL
— Ian Ellis (@ianellisjones) August 22, 2023
W przeszłości zdarzało się, że filipińskie konwoje otrzymywały pomoc sojuszniczą – wprawdzie na odległość, ale nie znaczy to bynajmniej, że pomoc była bezwartościowa. 22 sierpnia ubiegłego roku konwój w takim samym składzie (dwa kutry straży wybrzeża i dwie jednostki cywilne) przedarł się na Second Thomas Shoal dzięki wsparciu od Stanów Zjednoczonych i niewymienionych z nazwy „innych państw”. Objęła one dane z rozpoznania satelitarnego i dronów, filipińskie załogi doskonale wiedziały więc, gdzie mogą spodziewać się przeciwnika. Konwojowi towarzyszył morski samolot rozpoznawczy P-8A Poseidon US Navy, a w pobliżu prawdopodobnie znajdował się kuter USCGC Munro (WMSL 755) amerykańskiej straży wybrzeża.
Chiny musiały ustąpić, ale starały się „zachować twarz”. W oficjalnym komunikacie chińska straż wybrzeża oświadczyła, że wystosowała pod adresem filipińskich jednostek stanowcze ostrzeżenie, jednak ostatecznie dokonała „tymczasowych specjalnych uzgodnień”. Powodem były „względy humanitarne” i nieprzewożenie przez Filipińczyków „nieautoryzowanych materiałów budowlanych na dużą skalę”.
Zobacz też: Kanadyjska flota szura po dnie, a program budowy nowych fregat tylko potęguje problemy