Nie ulega wątpliwości, że Brytyjczycy zamierzają za kilka lat posiadać czterdzieści osiem Lightningów II. Kolejne zamówienia na myśliwce tego typu mają sięgać dziewięćdziesięciu egzemplarzy. Jak się okazuje po raz kolejny, oczekiwania marynarki i sił powietrznych mogą się jednak diametralnie różnić.

Dla Królewskiej Marynarki Wojennej F-35B są uzasadnieniem istnienia jej dwóch nowych lotniskowców. Jak donosi serwis Sky News, Królewskie Siły Powietrzne wolałyby natomiast otrzymać F-35A, które byłyby lepsze do roli następców Tornad. Nie ma więc pewności co do tego, czy ostatnie trzynaście z pierwszej partii maszyn, które dostarczone mają być do 2024 roku, będzie w wersji pionowego startu i lądowania.

Dowodem na obecność zakulisowych manipulacji w tej sprawie miałaby być niedawna wypowiedź szefa brytyjskiego programu Lightninga, generała brygady Davida Bradshawa. Z niewinną miną stwierdził on ponoć, że nie wie, czy zakup F-35A skomplikowałby koncepcję wspólnych działań RAF-u i Royal Navy. Dodał też, że nie widzi przeszkód, by wszystkie brytyjskie F-35B docelowo przejęła marynarka wojenna.

F-35A byłyby uzależnione od długich, dobrze przygotowanych pasów startowych. Na korzyść zakupu dla Royal Air Force samolotu w standardzie przeznaczonym dla USAF-u i wielu państw NATO przemawia zaś jego dużo niższa cena, większy udźwig uzbrojenia i nieco lepsze osiągi, w tym zasięg.

Zastępując część F-35B przez F-35A, Brytyjczycy powiększyliby swoje problemy ze skompletowaniem grup lotniczych dla HMS Queen Elizabeth i HMS Prince of Wales. Byliby jeszcze bardziej zdani na wsparcie US Marine Corps. W najgorszym wypadku finalna liczba brytyjskich F-35B w służbie mogłaby się okazać tak mała, że jeden z nowych lotniskowców należałoby po prostu sprzedać lub zakonserwować.

Pogłoskom powyższym oficjalnie zaprzecza na razie zarówno RAF, jak i brytyjskie ministerstwo obrony.

Zobacz też: Trwa walka o kontrakt na myśliwiec pokładowy dla Indii

(news.sky.com, savetheroyalnavy.org)

MoD / Crown Copyright 2018