Jak podaje strona internetowa miesięcznika Combat Aircraft, 11 lipca nad Doliną Śmierci w amerykańskim stanie Kalifornia dostrzeżono i sfotografowano nietypowo ubarwiony egzemplarz samolotu F-117A Nighthawk, który następnie ponoć obrał kurs na poligon doświadczalny nad Newadą. Redakcja czasopisma podejrzewa, że może to mieć związek z użyciem maszyn tego typu w roli powietrznych agresorów.

Na zdjęciu, wykonanym przez fotografa Steve’a Lewisa, uwiecznione zostały lecące na dużej wysokości tankowiec KC-135R Stratotanker i Nighthawk, w którym zamiast tradycyjnej czarnej barwy na krawędziach natarcia skrzydeł i usterzenia widoczne są elementy w różnych odcieniach szarości. Obu samolotom towarzyszył należący do NASA myśliwiec F-15D, przenoszący bliżej niezidentyfikowany rodzaj zasobnika. Tyle faktów, dalej już zaczynają się bowiem spekulacje.

Jedną z nich jest przypuszczenie, że wobec dość skromnej liczby F-35A i F-22A, które są przez to zbyt cenne do odgrywania roli agresorów, lukę tę wypełnia właśnie F-117. Przywrócenie do życia, jako pierwszej jednostki tego typu używającej Lightningów, 65. Eskadry Agresorów z bazą w Nellis AFB planowane jest przez USAF dopiero w 2022 roku. Odpowiednio przystosowany Nighthawk mógłby symulować podczas ćwiczeń chińskiego J-20, rosyjskiego Su-57 czy rzekomo istniejącą podobną konstrukcję z Iranu.

Problem jednak w tym, że F-117A w ogóle nie jest myśliwcem, rozwija prędkość jedynie poddźwiękową, nie używa dopalaczy i nie dysponuje nawet radarem. Namalowane na nim szare prostokąty nie upodobnią go zaś wzrokowo do któregokolwiek z myśliwców piątej generacji latających na przeciwnej półkuli.

O co więc chodzi? Czy jest to jakiś nowy rodzaj powłok pochłaniających fale elektromagnetyczne? Czy może tylko uzupełnienie uszczerbków w starym materiale? W charakterze ciekawostki wspomnieć należy także, że F-117A nie zawsze były czarne i choćby w 2003 roku eksperymentalnie nakładano na nie powłoki w jasnym kolorze (na zdjęciu tytułowym), testując przydatność Nighthawków do lotów dziennych.

Dziennikarz Combat Aircraft twierdzi, że jednoczesna obecność przerobionego F-117A i F-15D może świadczyć o prowadzeniu przez Amerykanów prób nowego zasobnika celowniczego dla myśliwców, dzięki którym mogłyby one skuteczniej namierzać wrogie maszyny o zmniejszonej wykrywalności. Warto jednak przypomnieć, że NASA jest instytucją cywilną, której przedmiotem zainteresowań nie są testy uzbrojenia, ale badania nad nowymi rozwiązaniami w dziedzinie aerodynamiki, układów sterowania czy napędu.

Skoro amerykańscy wojskowi gotowi byli do wykonania makiety chińskiego myśliwca J-20, kto wie, co może kryć się jeszcze za wciąż odbywającymi się lotami F-117A. Czasem jednak wyjaśnienia z pozoru tajemniczych spraw okazują się dość prozaiczne. Przykładowo, do testów podatności na oblodzenie jednego z prototypów F/A-18A US Navy użyła w latach osiemdziesiątych KC-135, który z wysięgnika do tankowania rozpylał wodę na ścieżce lotu Horneta. Wkrótce dowiemy się więc może, co testowano tym razem.

Zobacz też: Loty bojowe F-117 nad Syrią? Mało prawdopodobne, ale możliwe

(combataircraft.keypublishing.com)

US Air Force / Airman 1st Class Vanessa LaBoy