Jestem zdeklarowanym miłośnikiem literatury faktu, dlatego też, staram się omijać szerokim łukiem omijać te pozycje wydawnicze, w których autor bazuje na własnej wyobraźni. Wobec tego, nie byłem zachwycony tuż po otwarciu przesyłki z Wydawnictwa Dolnośląskiego.

Oto w moich rękach znalazła się powieść polskiego autora – Konrada Lewandowskiego pod tytułem „Bursztynowe Królestwo”. Choć ta książka nie była jedyną w paczce, to jednak od samego początku moja uwaga skupiła się wyłącznie na niej. Prócz ładnej okładki zaintrygowało mnie zdanie wstępu, tuż nad tytułem i nazwiskiem autora książki. „W odległej Azji powstaje Druga Rzeczpospolita Obojga Narodów, Polaków i Chińczyków” – pomyślałem, że to chyba jakiś żart, tym niemniej czułem, że muszę natychmiast zapoznać się z ów powieścią. No i nie puściło mnie aż do ostatniej strony…
Autor– pisarz, z wykształcenia filozof jest znanym autorem licznych książek fantasy, science fiction czy kryminałów, które cieszą się dużą popularnością wśród miłośników gatunku. Jak przeczytamy w skrzydle okładki, poświęconej notce biograficznej pisarza: „Bursztynowe Królestwo to powieść historyczno- przygodowa, w której autor żyjący tylko z wyobraźni i dla wyobraźni postanowił przejść samego siebie…” Doprawdy coś w tym jest…

Przenieśmy się w ostatnie lata XIX wieku. Polski już dawno nie ma na mapach świata, natomiast na Dalekim Wschodzie dochodzi do podobnych wydarzeń, które dotknęły Rzeczpospolitą w wieku XVIII. Cesarstwo Chińskie – moloch na glinianych nogach, chyli się ku ostatecznemu upadkowi. Cesarstwo Środka trapią konflikty wewnętrzne, a na dodatek państwo stale upokarzają barbarzyńskie w swym zachowaniu mocarstwa kolonialne, coraz usilniej ingerujące w wewnętrzne sprawy Chin.

Tymczasem w Mandżurii – krainy na pograniczu Cesarstw Rosji i Chin spotykają się dwie nacje – Polacy i chińscy Tajpingowie. Obie społeczności postanawiają połączyć się pod wspólnym berłem Jego Wysokości Hung Śiao-Tien, który przybrał polskie imię Władysława V. Wśród nieprzeniknionych gór i lasów Mandżurii powstaje wspólne władztwo polsko- chińskie pod nazwą Ukryte Królestwo. Zjednoczyło ono z jednej strony – przegranych powstańców chińskich oraz licznych na Dalekim Wschodzie zesłańców z obydwu powstań narodowych oraz ich potomków z mieszanych związków z ludnością tubylczą, dezerterów z armii carskiej, poszukiwaczy złota oraz myśliwych. Niedola połączyła obie tak skrajnie różniące się społeczności w zorganizowane państwo. Kolejny raz patriotom przyświeca hasło: „Za Waszą i Naszą wolność”.

Ukryte Królestwo musi jednak ujawnić swe istnienie światu i zyskać jego uznanie. Dlatego też, gdy 1899r. dojrzewa chińskie powstanie bokserów, w wirze domowej wojny chce się ujawnić oficjalne Bursztynowe Królestwo. Czytelnik jest świadkiem licznych zabiegów wojskowych, wywiadowczych, dyplomatycznych i logistycznych, które mają pozwolić doprowadzić całą sprawę do szczęśliwego końca, czyli utworzenia chińskiego Niebiańskiego Królestwa Wielkiego Pokoju oraz wymuszenie na zaborcach oddania zagrabionych ziem polskich.

Co wyniknie z tych ambitnych planów? To już musicie sami przeczytać…
Historia przedstawiona przez Lewandowskiego nie ma swojego głównego bohatera. Występuje jednak kilka całkowicie odmiennych postaci, wokół których rozgrywa się cała akcja. Mamy naprawdę ciekawą paletę osobowości: młodą, energiczną irlandzką pokojówkę – pannę Patrycję McGinn, doświadczonego trudami życia romantycznego patrioty – pułkownika Stanisława Jakuba Lawendowskiego, jego bratanka porucznika Sergieja Lawendowskiego – wiernego poddanego rosyjskiego Imperatora oraz doktora Zakrzewskiego, którego refleksje niezwykle sobie cenię.
Powieść napina „lekkim piórem” zawiera w sobie całą masę opisów przyrody, niezwykłych chińskich obyczajów, czasem zabawnych dwuznacznych sytuacji, różnie odbieranych przez obydwie nacje. Lektura sprawia przyjemność, choć nieraz brakuje wartkiej akcji, czy odrobiny dreszczyku.
Co do kwestii technicznej – Wydawnictwo Dolnośląskie przygotowało porządnie wykonany produkt. Brak poważniejszych zastrzeżeń.

Nim sięgnąłem do lektury pomyślałem: „Przecież to jakiś absurd”, lecz wraz z zakończeniem musiałem stwierdzić „Dlaczego właściwie nie?”. Słowa uznania dla autora – w niezwykle zręczny sposób splótł rzeczywiste fakty z literacką fikcją. Myślę, że każdy z Was po lekturze tejże powieści jeszcze długi czas będzie rozmyślał dlatego nie spełniła się literacka wizja wspólnego państwa polskich i chińskich wygnańców. Polecam.