Jarosław Sokół – Wyspa zero
Odchodzący w pożodze stary świat wydaje się wymarzoną scenerią do umiejscowienia akcji kryminału. Główny …
Odchodzący w pożodze stary świat wydaje się wymarzoną scenerią do umiejscowienia akcji kryminału. Główny …
15 lipca w księgarniach pojawiła się opublikowana nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego powieść kryminalna Jarosława Sokoła …
Nie jest to książka historyczna, ale reportaż jaki David Finkel napisał po tym, jak przez niemal piętnaście miesięcy towarzyszył żołnierzom batalionu w ich codziennych zajęciach. Autor jest wielokrotnym finalistą Nagrody Pulitzera, a raz zdobył to trofeum. Dla dziennika Washington Post relacjonował wydarzenia nie tylko z Iraku, ale także Afganistanu i Kosowa.
Mimo że od wkroczenia wojsk NATO do Afganistanu minie w tym roku już dziesięć lat, ciągle nie widać zakończenia konfliktu. Talibowie, a także lokalne plemiona, ciągle stawiają opór wojskom państw zachodnich. Przy tej okazji warto być może poznać początki tego wszystkiego, nie te z 2001 roku, ale sprzed dwudziestu lat. To właśnie wtedy pojawili się talibowie i mudżahedini, a była to reakcja na radziecką inwazję na Afganistan – o tej właśnie wojnie opowiada książka Gregory’ego Feifera „Afgańska ruletka”.
Powiem, a raczej napiszę szczerze, że rzadko sięgam po literaturę inną niż historyczna, to znaczy prace naukowe i popularnonaukowe. Z jednym wyjątkiem: jestem absolutnym fanem powieści kryminalnych w stylu retro. Nie ma sensu kolejny raz przypominać polskich klasyków tego gatunku, ponieważ po pierwsze wszyscy zapewne ich znają, a po drugie nie lubię porównywać stylu pisarskiego autorów i ich wizji swoich dzieł.
Nader niewielu ludzi przed trzydziestką się na to decyduje, a w tym gronie znaczący odsetek stanowią „celebryci”, dla których jest to sposób na zdobycie pieniędzy i rozgłosu. Richthofen niewątpliwie był takim ówczesnym „celebrytą” – w pewnym sensie także po drugiej stronie frontu – ale swoje wspomnienia spisał raczej powodowany szpitalną nudą lub też (co bardziej prawdopodobne) jako szkic przyszłej autobiografii. Należy się cieszyć, że to uczynił.
Czang Kaj-szek, lub też Jiǎng Jièshí w transkrypcji hanyu pinyin, jest postacią słabo znaną w naszym kraju. Oczywiście każdy kojarzy, że taki istniał, że rządził Tajwanem, gdzie trafił, gdy komuniści pod wodzą Mao zajęli Chiny kontynentalne… I tyle. Mało kto wie o nim coś jeszcze, a przecież był to jeden z najbardziej kontrowersyjnych polityków i dyktatorów XX wieku, a przy tym barwna, nietuzinkowa, choć trochę operetkowa osobowość.
Ostatnia część trylogii opowiada o wydarzeniach, które nastąpiły tuż po bitwie pod Gettysburgiem aż do zakończenia wojny (lipiec 1863–kwiecień 1865). Na przemian towarzyszymy armii Północy, próbującej zadać ostateczny cios rebeliantom, albo wojskom generała Roberta Lee, skutecznie – do czasu – opierającym się atakom wroga. Po dzewięciomiesięcznym oblężeniu Petersburga i zastosowaniu przez Północ taktyki spalonej ziemi przegrana Konfederacji stała się już tylko kwestią czasu.
Książka została wydana po raz pierwszy w 1974 roku, a rok później autor otrzymał za nią Nagrodę Pulitzera. Michael Shaara (1928–1988), syn włoskich emigrantów, był wykładowcą języka angielskiego, literatury i kreatywnego pisania na Florida State University. Chętnie sięgał też po pióro, czego rezultatem było ponad dwadzieścia książek. Jego największym sukcesem okazała się właśnie ta opisująca bitwę pod Gettysburgiem.
Wyobraźmy sobie następującą sytuację dziejącą się obecnie w Wiedniu, Buenos Aires lub Splicie: przemierzamy ulicę, przed nami idzie starszy pan, elegancko ubrany, podtrzymuje się laską i odpowiada z uśmiechem na nasze „dzień dobry”. Wygląda na 85–90 lat. Czy patrząc na niego widzimy zbrodniarza wojennego? Absolutnie nie. Ot, miły człowiek z sąsiedztwa. Efraim Zuroff widzi w nim oprawcę z obozu w Mauthausen, komendanta obozu w chorwackim Jasenovacu czy kata z Rygi i zrobi wszystko by postawić sędziwego staruszka przed sądem.