Tym razem mam okazję zanudzić Was – a może ciekawie przedstawić? – recenzją najnowszej książki niemieckiego historyka i publicysty, profesora Rolfa-Dietera Müllera, która w tym roku ukazała się na naszym rynku nakładem znanego wszystkim wydawnictwa Bellona z Warszawy. Cieszy zwłaszcza to, że ukazała się dosyć szybko jak na polskie warunki, ponieważ premierę w Niemczech po tytułem An der Spite der Wehrmacht. Hitlers ausländische Helfer beim “Kreuzzug gegen den Bolschewismus” 1941–45 miała w 2007 roku. Polski tytuł na szczęście nie odbiega aż tak bardzo od oryginału i brzmi „Wspólnicy Hitlera. Formacje sojusznicze Wehrmachtu na froncie wschodnim”. Ale powiem szczerze, że oryginalny podoba mi się bardziej.

Książkę Rolfa-Dietera Müllera wydano w nowej, niedawno wprowadzonej w Bellonie szacie graficznej. Na szczególną uwagę zasługują dobrze dobrane i wkomponowane w treść zdjęcia, mapy i przedruki plakatów propagandowych. Jednak jest jedno „ale”, otóż fotografie na okładce nijak się mają do treści książki, może oprócz zdjęcia portretowego Adolfa Hitlera. Poza tym na okładce są żołnierze „Freikorpsów” z 1919/1920 roku i dwa czołgi T-34, z czego jeden to wrak. Jak to się ma do tematu, nie wiem, a chyba wydawnictwu powinno najbardziej zależeć na przyciągnięciu uwagi klienta. Bardziej pożądane byłoby umieszczenie na przykład zdjęć żołnierzy włoskich, rumuńskich, węgierskich albo ochotników z Europy Zachodniej czy Wschodniej w mundurach Wehrmachtu i Waffen SS. Ale to tylko mała, przyjacielska sugestia.

Książkę autor podzielił na trzy rozdziały, z których każdy na kilka podrozdziałów. I tak pierwszy skupia się na armiach sojuszniczych III Rzeszy czyli armii węgierskiej, rumuńskiej, włoskiej, fińskiej, chorwackiej i słowackiej. Rozdział drugi zawiera opis ochotników do walki z bolszewizmem z terenów państw okupowanych (Europy Zachodniej) i neutralnych. Ostatni traktuje o ochotnikach z terenów Europy Wschodniej, czyli z terytoriów, które do 22 czerwca 1941 wchodziły w skład ZSRR. Tak więc w rozdziale tym Czytelnik znajdzie opisy ochotników z Litwy, Łotwy i Estonii, Białorusi, Ukrainy, Rosji, Polski (!) i narodów kaukaskich. Widać również że autor sięgnął po literaturę nie tylko niemiecko- , rosyjsko- czy angielskojęzyczną ale i po autorów polskich.

Co mi się podobało? Po pierwsze należy zauważyć, iż sama treść książki i poszczególnych podrozdziałów jest świetnie poukładana, czyta się bardzo dobrze, a narracja i dobór treści jest przejrzysty i zrozumiały. Na ogromny plus należy zaliczyć opis stosunków polityczno-militarno-gospodarczych III Rzeszy z sojusznikami oraz relacji między dowódcami, ale i między żołnierzami. Czytelnik znajdzie tu okoliczności i powody przystąpienia danego państwa do „krucjaty przeciw bolszewizmowi”, pozna skład armii, najważniejsze bitwy i kampanie, w jakich uczestniczyła armia danego państwa. Autor sięgnął również po wspomnienia zwykłych żołnierzy i oficerów oraz dokumentację opisującą wyszkolenie danej armii.

Ten sam opis można by zastosować do kolejnych dwóch rozdziałów, jednak będzie się różnił o tyle, że w tym miejscu autor omawia działalność partii kolaboracyjnych lub sprzymierzonych z NSDAP i powody, dla jakich ochotnicy z Europy Zachodniej i Wschodniej zdecydowali się walczyć po stronie Niemiec przeciwko sowieckiej Rosji. Zachowuje jednak oczywiste różnice ideologiczne i moralne między wschodnimi a zachodnimi ochotnikami w Wehrmachcie i Waffen SS. Autor obala, a może raczej podważa, kilka mitów o sojusznikach III Rzeszy na froncie wschodnim, jakie do krążą dziś. Pierwszym jest to, że nie tylko niemieccy żołnierze dopuszczali się zbrodni wojennych, czego autor wcale nie neguje, ale i żołnierze rumuńscy, węgierscy, włoscy czy chorwaccy mieli sporo za uszami. Sięga również po ciekawostki takie, jak niemiecko-fińskie braterstwo broni jeszcze z czasów pierwszej wojny światowej – chodzi o batalion fińskich narciarzy, który walczyli na froncie wschodnim.

Trudno mieć konkretne zarzuty do prezentowanej książki. Czasem wydaje się, jakby autor zbyt szybko chciał zakończyć dany podrozdział. W najlepszym momencie tekst się urywa, następuje akapit podsumowanie i kolejny podrozdział. Wiadomo, że w jednej książce nie opisze się wszystkiego, wydaje mi się, zresztą pewnie nie tylko mnie, że o każdej armii sojuszniczej można by napisać osobną grubą książkę. Gdy kończyłem lekturę, aż mi się cisnął na usta fragment wiersza Broniewskiego „Poezja” – „…to za mało, za mało, za mało!”.

Często autor się trochę gubi w treści. W opisie ochotników kaukaskich (wszelkiej narodowości) pisze, że oblicza ich liczbę na 110 tysięcy, z „czego 35.000 Tatarów nadwołżańskich i 110 Turkmenów” (s. 304). Moje pytanie brzmi: a gdzie reszta? Innym razem pisze, że tych ochotników było jednak 100 tysięcy! No i nie rozumiem, jak w opisie znalazła się Polska? Autor opisuje tu nazistowską politykę wobec Polski i Polaków, wspomina o formach lub próbach kolaboracji z okupantem, jak również o walkach polskiej partyzantki z okupantem i partyzantką sowiecką, ukraińską, litewską oraz miejscową współpracę polskich oddziałów partyzanckich z siłami niemieckimi – i wszystko to prawda, ale jak to się ma do tematu książki? Wrzucono to jakoś tak na siłę. Na szczególną pochwałę zasługuje redaktor, który ani razu nie zostawia niedomówień, uproszczeń czy małych błędów bez komentarza.

Mimo wymienionych przez mnie niedociągnięć, polecę tę książkę (zwłaszcza, że jest niedroga) każdemu, kto się interesuję tym zagadnieniem z czasów drugiej wojny światowej, a także tym którzy zamierzają się czegoś na ten temat dowiedzieć, tym bardziej, że autor naprawdę stara się być obiektywny i nie próbuje nikogo wybielać.