Wielu przeciętnych odbiorców kojarzy Galicję z biedą i zapuszczeniem cywilizacyjnym, które należało później odrabiać i które widać do dzisiaj. Narosło wiele legend i mitów, które należy jeszcze stale rozwiewać. Ziemie te spotykały się u ówczesnych i potomnych z szyderczymi wręcz określeniami Golicja i Głodomeria. Za tym właśnie stała galicyjska bieda. Trudno dyskutować z faktami: w XVIII wieku i później 80% mieszkańców stanowili analfabeci. Formalnie nazwana w 1773 roku Królestwem Galicji i Lodomerii, była to kraina znajdująca się na obrzeżach wielkiego imperium Habsburgów, później monarchii austro-węgierskiej. Była jednak ofiarą polityki Wiednia, a peryferyjne położenie i swoista niechęć dworu stała się przyczyną niedoinwestowania. Z czasem problemy się mnożyły, a bieda postępowała, co doprowadzało do emigracji ludzi szukających swojej szansy za granicą, głównie w Ameryce Północnej.

Dzisiaj Galicja – wielokrotnie nie bez powodu – jest określana pejoratywnie. Tę opinię stara się zmienić znakomity historyk Norman Davies, nieodłącznie związany z naszą Ojczyzną. Zadanie nie jest łatwe, ale Davies jak zawsze staje na wysokości zadania. Jest ono trudne, ale Autor wychodzi z niego obronną ręką.

Davies nie tylko przedstawia losy ziem dawnej Rzeczypospolitej, ale przede wszystkim skupia się na ludziach, którym w przeważającej części oddaje głos na kartach książki. O Galicji, jej losach i historii napisano już bowiem wiele, ale zbyt rzadko pozwalano się wypowiedzieć jej mieszkańcom, którzy od zarania dziejów tego obszaru stanowili mozaikę kulturową, religijną i językową.

Davies nie unika tematów trudnych, jak rabacja galicyjska, ale na przykład rzezi wołyńskiej poświęca bardzo mało miejsca, w przeciwieństwie do polsko-ukraińskich walk o Lwów i obszary Galicji Wschodniej. Zawsze można zrzucić to na karb charakteru publikacji, mającej na celu streścić dzieje ziem galicyjskich, które przez lata były świadkami wydarzeń przełomowych dla losów Europy i naszej Ojczyzny. Książkę podzielono na jedenaście rozdziałów poprzedzonych dość obszernym wstępem i preludium. Davies zaczyna się przyglądać temu obszarowi na początku lat siedemdziesiątych XVIII wieku, wraz z pierwszym rozbiorem Polski i powołaniem przez Leopolda II Habsburga Królestwa Galicji i Lodomerii wraz z Wielkim Księstwem Krakowskim oraz Księstwami Oświęcimia i Zator. Historia opowiedziana w tej książce kończy się rozdziałem „Mit i pamięć”, będącym ekwiwalentem epilogu i jednocześnie wyrazem nostalgii za „tamtą” Galicją.

Całość prowadzi Czytelnika poprzez niemal dwa wieki historii współczesnej Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie przez stulecia współistniały wyznania religijne i obcowały ze sobą różne narodowości. Można się zgodzić z zapisami na okładce, że książka Daviesa to historia o micie i legendzie Galicji opowiedziana nie tylko z perspektywy, ale także oczami zwykłych mieszkańców tych ziem. Galicja po latach rozbiorów stała się kolebką odrodzonej państwowości polskiej, której zaczątkiem były tworzone Legiony Polskie. W czasach rozbiorów przetrwała polskość, a po Wielkiej Wojnie ugruntowała się idea narodu ukraińskiego.

Na tych ziemiach faktycznie przeplatały się losy Habsburgów i Potockich, ale też wielu innych rodów, jak Sanguszków i Badenich. Ziemia galicyjska zrodziła wielu sławnych Polaków, Ukraińców czy Żydów. Na jednej ulicy można było usłyszeć język polski, niemiecki, jidysz i ruski. Różnice narodowe, pluralizm religijny, mozaika kulturowa to wartość dodana tego obszaru. Dwie uczelnie – Uniwersytet Jagielloński i C.K. Uniwersytet imienia cesarza Franciszka we Lwowie – stały się kuźnią galicyjskiej inteligencji. Kwitła kultura, którą później inkorporowano do odrodzonej Rzeczypospolitej. To również historia polskiego Krakowa oraz ówcześnie polskich Lwowa i Stanisławowa (obecnie Iwano-Frankiwska w Ukrainie), ale też mniejszych: Zbaraża i Krakowca.

Książkę należy polecić wszystkim, którzy interesują się historią, polityką i stosunkami kulturalno-społecznymi na ziemiach Galicji oraz osobom studiującym dzieje Polski. Książkę o nieco mylącym podtytule – „Historia nie narodowa” – czyta się lekko i przyjemne, pomimo jej słusznych rozmiarów. Nie sposób przyczepić się do strony redakcyjnej książki, która jest – co stale będę powtarzał w przypadku Znaku – zawsze na bardzo wysokim poziomie. Bardzo interesująco przedstawiają się wkłady zdjęciowe i mapkowe, które dzięki swojemu wyszukaniu i dokładności pozwalają lepiej śledzić wydarzenia na bieżąco.

Ponad 700 stron tekstu zasadniczego to jednak zbyt mało, aby przedstawić w sposób całościowy losy tych ziem od pierwszego rozbioru Rzeczpospolitej, gdy Galicja – jeszcze nie cała – wpadła pod absolutystyczny but, do okresu po drugiej wojnie światowej, gdy akcja „Wisła” i wysiedlenia dopełniły dzieła zniszczenia największego konfliktu zbrojnego w dziejach świata. Przymusowe usunięcie ludności ukraińskiej, bojkowskiej i łemkowskiej na Ziemie Zachodnie już na zawsze zmieniło obraz tego obszaru. Wcześniej Szoa doprowadziło do zagłady ludności żydowskiej. Galicja miała już nigdy nie być tym, czym była wcześniej.

Celem Daviesa nie wydaje się rutynowe przedstawienie wszystkich zdarzeń i bardzo dokładne opisywanie faktów historycznych. Temu nie poświęca dużo miejsca, ale nie można zarzucić, że w sposób niewłaściwy umiejscawia akcję. Po prostu Autor chyli czoła przed ludźmi tamtych czasów. Wraz z nimi Davies stara się przybliżyć historię tej historycznej krainy, rozwiać wątpliwości, obalić mity. Stara się na nowo stworzyć w odbiorcy zapomniany jej obraz, a w zasadzie krajobraz mozaiki kultur zniszczony przez dwa zbrodnicze systemy totalitarne, które spustoszyły Europę XX wieku. Nie oszczędziły też Galicji. Dzięki narracji brytyjskiego historyka jesteśmy w stanie przenieść się w przeszłość i na nowo poznać czym była ta kraina. Czytelnik może samodzielnie przekonać się czy była to kraina kipiąca nienawiścią i przemocą czy raczej Galicja felix – kraina szczęśliwości i różnorodności.