Wśród wydawanych wspomnień i opracowań dotyczących zbrodni komunistycznych dominują te przedstawiające sytuację łagierników w Związku Sowieckim, co zresztą nikogo specjalnie nie dziwi i jest w pełni uzasadnione. Przemysł więzienny w byłym Kraju Rad osiągnął chyba najwyższy stopień rozwoju, obywatele dzielili się na tych, co siedzą, i tych, co jeszcze nie siedzieli w łagrze. Ale ZSRR nie był jedynym krajem komunistycznym, gdzie umieszczanie w zakładach karnych było główną formą walki z przeciwnikami politycznymi. Najnowsza publikacja Božidara Jezernika „Naga Wyspa” traktuje o czarnej karcie historii Jugosławii rządzonej przez komunistyczny rząd Tity.

W 1948 roku Josip Broz Tito oficjalnie wystąpił przeciwko Stalinowi, marząc o własnej drodze do komunizmu. Tym samym Jugosłowiańska Partia Komunistyczna została wykluczona z Kominformu, a Tito – uznany za szkodliwego wywrotowca. Tak jak w bloku państw skupionych wokół ZSRR, i w Jugosławii nastał czas czystki. Więzienie mogło grozić każdemu, zarówno prawdziwym i zagorzałym stalinistom, jak i domniemanym. Łagry nie ominęły nawet najwyższych władz państwowych, byłych ministrów czy generałów. Od tego momentu nazwa Naga Wyspa – Goli otok – wymawiana była jedynie szeptem i z bezgranicznym lękiem.

„Naga Wyspa” Božidara Jezernika nie jest lekturą ani łatwą, ani przyjemną ze względu na poruszany temat. Nie ma tu miejsca na zabawne anegdoty o codziennym życiu obozowym. Całkowity bezsens kary i przerażające osamotnienie jednostki poddawanej swoistemu praniu mózgu bije z kart publikacji słoweńskiego Autora, doskonale oddając sytuację, w której znajdowali się więźniowie przetrzymywani na wyspie. Niemniej jednak, książka napisana jest sprawnie i ciekawie. Wydawnictwo Czarne zadbało również o porządne wydanie. Gdzieniegdzie w tekst wplątano przedruki plakatów propagandowych z epoki. Szkoda jednak, że zamiast nich nie znalazła się tu ani jedna fotografia przedstawiająca opisywane więzienia.

Najbardziej uderza Czytelnika „Nagiej Wyspy” całkowity brak solidarności pomiędzy więźniami. Świadectwa prezentowane przez Božidara Jezernika przedstawiają raczej drugiego współwięźnia, a nie strażnika, jako największego wroga. W przeciwieństwie do wspomnień łagierników w państwie sowieckim, w titowskich gułagach sąsiad z pryczy obok zamiast być towarzyszem niedoli, był potencjalnym donosicielem i pierwszym w szeregu zadających ciosy w często urządzanych ścieżkach zdrowia (w obozowej rzeczywistości nazywanych szpalerami). W stalinowskich obozach pracy tworzyły się grupy ułatwiające sobie przeżycie – kryminalni z kryminalnymi, a polityczni z politycznymi. W jugosłowiańskich obozach każdy doświadczał przerażającej samotności w niedoli. Naga Wyspa była miejscem, gdzie syn występował przeciwko ojcu, przyjaciel przeciwko przyjacielowi. To chyba największe i zarazem najbardziej ohydne zwycięstwo Tity w upodleniu drugiego człowieka.

Lektura książki Jezernika niesie ze sobą jedno poważne niebezpieczeństwo. Skoro Tito był złym komunistą, zamykającym przeciwników politycznych (zarówno rzeczywistych, jak i wyimaginowanych), to czy zamknięci automatycznie stawali się komunistami dobrymi? Należy stanowczo przestrzec przed podobnymi uroszczeniami. W „Nagiej Wyspie” Autor przedstawia fakty, łatwo jednak dorobić do nich ideologię. Przykład Tity w Jugosławii potwierdza jedną, podstawową prawdę. To nie „stalinizm”, „titoizm”, czy „fidelizm”, ale komunizm sam w sobie jest ideologią zbrodniczą. Można polemizować ze zdaniem Milovana Ɖilasa, że Naga Wyspa „była najciemniejszą i najbardziej wstydliwą stroną jugosłowiańskiego komunizmu. Nawet gorszą i bardziej przerażającą niż sam komunizm” (s. 9). Naga Wyspa była właśnie najpełniejszym i najdokładniejszym obrazem komunizmu. Rozłam pomiędzy Titą a Stalinem dowodzi, że polityka może różnić, ale metody zawsze pozostają te same.

Książka Božidara Jezernika jest pozycją godną polecenia wszystkim pasjonatom historii najnowszej. Dzieje Jugosławii są w naszym kraju tematem mało popularnym, choć niezwykle ciekawym, stąd z tym większą uwagą podejść można do, nielicznych wszak, publikacji traktujących o bałkańskiej historii. Tym bardziej, że jest to historia coraz bardziej zapomniana. Najbardziej przerażającą i najsmutniejszą konkluzją książki jest to, że nikt w krajach byłej Jugosławii o Nagiej Wyspie pamiętać nie chce.