Wojna przez wieki pozostawała domeną mężczyzn. Jako normalne przyjmowano, że mężczyzna po osiągnięciu odpowiedniego wieku powinien umieć walczyć i w razie potrzeby oddać życie podczas kampanii. Dlatego tak wielkie zainteresowanie budziły pojawiające się na przestrzeni wieków oddziały kobiece. Widok kobiet biorących czynny udział w działaniach wojennych fascynował obserwatorów, którzy widzieli w nich kolejne wcielenia mitycznych Amazonek.

Europejscy żeglarze docierający do wybrzeży współczesnego Beninu nawiązali kontakt z jednym z najbardziej wojowniczych państw Afryki Zachodniej. Dahomej budził strach wśród sąsiadów. Społeczność dobrze zorganizowanych, wyszkolonych i nastawionych na ekspansję wojowników szybko zyskała przerażającą sławę w regionie. Władcy rezydujący w stołecznym mieście Abomej dostrzegli w kontaktach z Francuzami i Portugalczykami możliwość umocnienia swojej pozycji w relacjach z afrykańskimi sąsiadami. Od Europejczyków kupowali broń, w zamian zapewniając im stały dopływ niewolników chwytanych podczas licznych wypraw wojennych.

Jednym z najbardziej niezwykłych aspektów dahomejskiego społeczeństwa były elitarne oddziały kobiece. Wojowniczki te nie tylko pełniły funkcję straży pałacowej, lecz także brały aktywny udział w wyprawach wojennych. O ile Dahomej porównywano do starożytnej Sparty, o tyle miejscowe kobiety uważano za afrykańskie amazonki.

Narodziny dahomejskich amazonek

Według legendy pierwszą władczynią, która powołała do życia oddziały kobiece, była królowa Hangbe, rządząca na początku XVIII wieku. Ostatecznie przegrała ona walkę o władzę ze swoim bratem Agadżą, lecz jej wojowniczki stały się trwałym dziedzictwem Dahomeju. Początki tej formacji są owiane tajemnicą i opierają się głównie na miejscowych podaniach ustnych. Według najpopularniejszej wersji Hangbe wybrała do swojej gwardii przybocznej najbardziej doświadczone kobiety, które wyróżniły się podczas wyjątkowo niebezpiecznych polowań na słonie. Początkowo ich zadania ograniczały się do ochrony władcy i pełnienia straży przy jego rezydencji.

Będąc blisko pałacu, wojowniczki z czasem zyskały poważne wpływy w administracji. Ich rosnąca pozycja sprawiła, że w następnym stuleciu król Gezo (rządzący w latach 1818–1858), walcząc o tron przeciwko swojemu bratu Adandozanowi, oficjalnie włączył oddziały kobiece do regularnej armii. Wiązało się to z koniecznością zapewnienia broni, mundurów i wyposażenia dla nowych jednostek. Jako uznanie dla decyzji Geza dahomejskie amazonki poparły go i umożliwiły objęcie władzy w Abomeju.

Dahomej na tle dzisiejszego południowego Beninu

Dahomej na tle dzisiejszego południowego Beninu
(rys. Pymouss, Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0)

Ważna rola kobiet w armii Dahomeju może mieć kilka przyczyn. Najprostsza hipoteza mówi o ogromnej przewadze liczebnej kobiet w społeczeństwie. Państwo prowadzące tak agresywną politykę połączoną z licznymi wyprawami łupieżczymi musiało liczyć się z niedoborem młodych mężczyzn. Dodatkowo istniało zagrożenie ze strony odwiecznego rywala – królestwa Oyo, które gotowe było w każdej chwili uderzyć na osłabiony Dahomej. Połączenie tych czynników sprawiło, że włączenie kobiet w struktury wojskowe było konieczne dla zabezpieczenia interesu abomejskich elit.

Początkowo zaciąg do kobiecych oddziałów odbywał się raz na trzy lata. Do formacji przyjmowano ochotniczki, w tym również przestępczynie skazane za różnorodne lżejsze występki – pozwalano im zamienić regularną karę na służbę wojskową. Za panowania Glelego, syna Geza, nabór prowadzono co roku. Przedstawiciele króla odwiedzali wioski, poszukując najsprawniejszych fizycznie młodych kobiet między dwunastym a piętnastym rokiem życia. Po przyjeździe do stolicy od przyszłych wojowniczek oczekiwano zachowania czystości seksualnej, porzucenia wszelkich związków z rodziną i poświęcenia reszty życia doskonaleniu się w sztuce wojennej.

Matki-wiedźmy

Szkolenie kobiecych oddziałów nie odbiegało od standardów przyjętych w przypadku mężczyzn. Przyszłe wojowniczki spędzały czas na zapasach, trenowaniu umiejętności łuczniczych i poznawaniu tajników przetrwania w buszu. Członkinie tych formacji nazywano mino, co w języku fon oznacza zarówno matkę, jak i wiedźmę. Pierwsze znaczenie prawdopodobnie odnosi się do oficjalnej pozycji wojowniczek, które mimo wymogu wstrzemięźliwości uznawano za żony króla, a więc i matki wszystkich mieszkańców Dahomeju.

Brytyjski dyplomata Richard Francis Burton, odwiedzający Abomej w czasach panowania Glelego, kilkukrotnie widział kobiece oddziały towarzyszące władcy. Według niego wojowniczki służyły w jednostkach zorganizowanych tak samo jak oddziały męskie, nieróżniących się także pod względem struktury dowodzenia i kompetencji oficerów. Burton nie widział wojowniczek w boju, jednak na defiladach prezentowały się równie okazale co pozostałe siły Dahomeju.

Wśród amazonek Burton wyróżnił pięć grup. Pierwszą była agbarya, której członkinie nosiły broń palną. W tej formacji służyć mogły jedynie najsilniejsze i najsprawniejsze fizycznie wojowniczki. Każda miała również pomocnicę, której zadaniem było noszenie amunicji. Drugą grupę stanowiły piechurki wyposażone w muszkiety. To one były główną część sił kobiecych i spośród nich rekrutowały się późniejsze członkinie agbarya. Trzecią siłę stanowiły nyekplo-hen-to uzbrojone w długie noże. Nie były zbyt liczne, jednak miały ogromny wpływ na bitwę, skutecznie siejąc panikę w szeregach przeciwników. Czwartą były go-hen-to, posługujące się łukami i zatrutymi strzałami. W czasach panowania Geza była to elita sił kobiecych; wojowniczki wyróżniały się skąpym strojem i tatuażami pokrywającymi niemal całe ciało.

Ostatnią formację, nawiązującą do legendarnych początków dahomejskich amazonek, stanowiły gbeto – łowczynie słoni. Polowania na te ogromne ssaki uważane były za szczególnie trudne, dlatego każdy, kto się nimi zajmował, cieszył się ogromnym szacunkiem.

Wojowniczki, strażniczki, policjantki

Trudno dokładnie określić, jak liczne były oddziały dahomejskich amazonek. Szacuje się, że w szczytowym momencie mogły one stanowić nawet jedną trzecią ogółu wojska. Władcy i wysocy dostojnicy należący do rodu panującego lubili wykorzystywać wojowniczki w roli gwardii przybocznej. Posiadanie licznego oddziału stało się wówczas sprawą prestiżu i sposobem podkreślenia swojej pozycji. Poza tym zgodnie z miejscowym prawem tylko kobiety mogły wchodzić do królewskiego pałacu po zapadnięciu zmroku, dlatego żeńska straż stanowiła wygodny sposób zapewnienia sobie bezpieczeństwa.

Wojowniczki pełniły również mniej prestiżowe funkcje, takie jak pilnowanie porządku w ramach miejscowego systemu bezpieczeństwa. Francuski handlarz niewolników Jean-Pierre Thibault, opisując pobyt w Ouidah w 1725 roku, wspominał o uzbrojonych w długie kije kobietach stanowiących de facto oddział policji.

Wojowniczka o imieniu Seh-Dong-Hong-Beh, dowodząca formacją około roku 1850
(rys. Frederick Forbes)

Mino służące jako gwardia króla cieszyły się ogromnym poważaniem. Richard Francis Burton twierdził, że mieszkały w osobnym budynku, który władca hojnie zaopatrywał w alkohol, tytoń i niewolników. O szacunku, jakim otaczano kobiece oddziały, świadczy przytoczona przez badacza Dahomeju Stanleya Alperna relacja człowieka, który na własne oczy widział przemarsz tych niezwykłych kobiet ulicami stolicy Dahomeju. Przed grupą wojowniczek szła młoda niewolnica, która bijąc w dzwon, dawała znać, że wszyscy muszą zejść im z drogi. Jakakolwiek próba fizycznego kontaktu z tymi kobietami była karana śmiercią, jako że były one formalnie żonami króla.

Niezwykłą odwagę, determinację i wyszkolenie afrykańskich amazonek dostrzegli francuscy żołnierze biorący udział w wojnach między Francją a Dahomejem (pierwsza w roku 1890, druga w latach 1892–1894). W kilkudziesięciu starciach stanowiły one pierwszą linię wojowników, ponieważ wodzowie wiedzieli, że nawet w obliczu pewnej klęski mino nie opuszczą pola walki. Nie były jednak w stanie przezwyciężyć francuskiej przewagi technicznej i liczebnej. Stanely Alpern podaje, że według lokalnej tradycji oddziały kobiece zostały zmasakrowane w bitwie pod Adégonem: z 434 wojowniczek rzuconych do walki przeżyło ponoć zaledwie siedemnaście.

Zmierzch amazonek

Kontakt z Europejczykami oznaczał koniec pewnej epoki w dziejach Afryki Zachodniej. Nowa rzeczywistość oraz konieczność walki z przeciwnikiem wyposażonym w znacznie lepszą broń i mającym prawie nieograniczone zasoby oznaczały, że upadek Dahomeju był nieunikniony. Społeczność wojowników nie potrafiła zaadaptować się do wymagań ówczesnego świata. W tym czasie też powoli do przeszłości zaczęły odchodzić afrykańskie amazonki.

Trudno jednoznacznie określić, kiedy oddziały kobiece ostatecznie przestały funkcjonować. Przez wiele lat sądzono, że ostatnia mino zmarła około 1940 roku, jednak miejscowi historycy odnaleźli w 1978 roku sędziwą kobietę o imieniu Nawi, która twierdziła, że służyła w oddziałach wojowniczek i walczyła przeciwko Francuzom pod koniec XIX wieku. Rok później staruszka zmarła. Jeśli jej opowieść była prawdziwa, była ona prawdopodobnie jedną z ostatnich amazonek z Dahomeju.

Zobacz też: Bicz i sznur. Kary i dyscyplina w armii brytyjskiej w XVIII i XIX wieku

Bibliografia

Stanley B. Alpern, Amazons of Black Sparta: The Women Warriors of Dahomey, C. Hurst & Co.
Edna G. Bay, Wives of the Leopard: Gender, Culture, and Politics in the Kingdom of Dahomey, The University of Virginia Press
Mike Dash, Dahomey’s Women Warriors, smithsonian.com
Fleur Macdonald, The legend of Benin’s fearless female warriors, bbc.com
Robert Piętek, Wojna w dziejach Dahomeju od XVII do XIX wieku, Dialog