Wszystkie znaki na niebie i ziemi – choć w tym przypadku trafniej będzie powiedzieć: „na wodzie” – wskazują, że rozwiązanie sporu US Navy i US Marine Corps w zakresie konieczności kupna średnich okrętów desantowych znajduje się bliżej rozwiązania. Amerykańska marynarka uruchomiła przetarg mający wyłonić projektanta i dostawcę nowych jednostek desantowych.

Marynarka i Korpus od lat spierają się o liczbę dużych okrętów desantowych. Obecna liczba – trzydzieści jeden – uważana jest przez USMC za niezbędne minimum, ale jednocześnie za zdecydowanie niewystarczającą. Marynarka twierdzi zaś, że to liczba zdecydowanie za duża, i od lat stara się wysłać część okrętów „na żyletki”.

Plany te stara się zablokować Kongres, nakazując marynarce wojennej utrzymanie dwudziestu czterech jednostek w gotowości, co de facto oznacza, że marynarka wojenna zmuszona będzie do pozostawienia wszystkich okrętów w służbie. Zanim jednak pomiędzy walczącymi stronami stanęli kongresmeni, USMC zaproponował pozyskanie średnich okrętów desantowych jako złotego środka.



Według marines będą to tanie okręty mogące szybko przemieszczać piechotę morską w celu zakładania baz ekspedycyjnych na wyspach i wybrzeżach. Oczywiście US Navy zarzucała Korpusowi, że takie okręty cechują się niską przeżywalnością. Ostatecznie zarzut ten odrzucono. Zgodnie z nową koncepcją USMC ma operować w niedużych, wysoce mobilnych i autonomicznych oddziałach, nastawionych – oprócz zdobywania lub bronienia wysp uznanych za kluczowe – także na zwalczanie celów powietrznych i morskich w celu zapewnienia amerykańskiej marynarce wojennej większej swobody w prowadzeniu działań.

W ubiegłym roku generał broni Karsten Heckl, zastępca komendanta Korpusu ds. rozwoju i integracji bojowej, powiedział, że przeprowadzono symulacje i analizy, w których stwierdzono konieczność wyposażenia trzech pułków do działań w strefach przybrzeżnych (Marine Littoral Regiment), stacjonujących w rejonie Indo-Pacyfiku, w nowe średnie okręty desantowe LSM (Landing Ship Medium).

Docelowo pozyskanych może zostać nawet trzydzieści pięć okrętów – każdy pułk otrzymałby po dziewięć, utrzymywanych w ciągłej gotowości. Rezerwę stanowić ma dodatkowych osiem okrętów. Według wstępnych planów umowa na nowe okręty miała zostać podpisana w ubiegłym roku, natomiast budowa pierwszego LSM ruszyłaby na przełomie lat 2025–2026.



Przy okazji uruchomienia postępowania przetargowego udostępniono harmonogram prac. W ramach pierwszej transzy zakontraktowanych zostanie sześć okrętów – pierwszy w roku budżetowym 2025, drugi w 2026. Pozostałe cztery zostaną zamówione w roku budżetowym 2027 i 2028, po dwa na rok. Budowa pierwszej jednostki ruszy w 2026 roku, zaś dostawy rozpoczęłyby się trzy lata później.

Według dostępnych informacji US Navy może pozyskać minimalnie osiemnaście okrętów i ta liczba wydawać się może zdecydowanie bardziej realna niż deklarowane przez Korpus trzydzieści pięć. Spółki zainteresowane udziałem w przetargu mają czas do 8 maja na złożenie stosownych dokumentów. Szacunkowy koszt pojedynczego LSM wahać ma się w granicach 100–150 milionów dolarów.

Warto jednak odnotować wstępne wymagania dla nowych jednostek, których kształt do tej pory pozostawał tajemnicą. Przyszłe LSM mają mieć długość wynoszącą od 60 do 121 metrów przy maksymalnym zanurzeniu 3,65 metra. Okręty mają dysponować pokładem desantowym mogącym pomieścić 600 ton sprzętu wojskowego. Załoga ma liczyć około siedemdziesięciu pięciu oficerów i marynarzy. LSM-y dysponować mają również lądowiskiem dla śmigłowca i możliwością samodzielnego wycofania się z lądu po dokonanym desancie. Maksymalna prędkość szacowana jest na 14 węzłów.



Nie będą to również okręty bezbronne – otrzymają dwa 30-milimetrowe działka automatyczne i sześć stanowisk dla wielkokalibrowych karabinów maszynowych. Spółki przedstawiły różne koncepcje przyszłych LSM-ów. Część z nich proponuje jednostki z otwartą ładownią, którą desant opuszcza za pomocą furty dziobowej. Do czasu dostarczenia docelowych LSM-ów USMC rozgląda się za rozwiązaniem pomostowym, mającym zapewnić przynajmniej część pożądanych zdolności.

W ubiegłym roku przedstawiono koncepcję wykorzystania już znajdujących się w służbie jednostek. W dokumencie Force Design 2030 możemy przeczytać, że postawiono na trzy typy: półzanurzalne statki transportowe Expeditionary Transfer Dock (ESB), szybkie katamarany transportowe Expeditionary Fast Transport (T-EPF) – o których bardzo pozytywnie wypowiadają się marines – oraz kutry desantowe Landing Craft Utility (LCU). Dodatkowo Korpus chce dzierżawić cywilne jednostki mające wypełnić powstałą lukę.

Zobacz też: Czy US Army liczy na Żelazny Promień i go dofinansuje?

US Marine Corps / Cpl. Laura Y. Raga