Rząd Republiki Korei postanowił w całości zawiesić zawarte z Pjong­jan­giem poro­zu­mienie w sprawie między innymi ograniczania napięć i redukcji działań wojskowych w pobliżu strefy demarkacyjnej. Decyzja jest następ­stwem ponownego wzrostu napięcia między państwami. W ostatnich dniach Północ wypuściła w kierunku sąsiada z południa kilka tysięcy balonów z fekaliami i śmieciami oraz zaczęła stosować na większą skalę spoofing sygnału GPS, co najpraw­do­po­dob­niej stanowi wyraz rozpaczy po nieudanej próbie wyniesienia na orbitę kolejnego satelity.

27 maja w Seulu odbyło się pierwsze od czterech lat trójstronne spotkanie premierów Chin i Japonii z prezy­den­tem Korei Południowej. Przedmiotem rozmów było głównie znor­ma­li­zo­wanie stosunków na linii Seul–Tokio–Pekin. Analitycy postrzegają spot­kanie jako znaczny krok w dobrą stronę, jednak zaznaczają, iż należy zachować znaczną dozę ostrożności.

Jednym z punktów rozmów było właśnie załagodzenia napięcia na Półwyspie Koreańskim. Ale północno­koreański reżim dał do zrozumienia, iż raczej nie jest zainteresowany normalizacją. Paradok­salnie to właśnie seulski szczyt okazał się impulsem, który pociągnął za sobą zaognienie sytuacji. Kilka godzin po jego zakończeniu z północno­koreań­skiego kosmo­dromu Sohae wystar­to­wała rakieta mająca wynieść na orbitę drugiego północno­koreań­skiego satelity rozpoznawczego Mal­li­gyong‑1‑1.

Czwarta próba wyniesienia Mal­li­gyonga – po dwóch nieudanych i jednej udanej – zakończyła się całkowitą klęską. Rakieta nośna eksplodowała kilka minut po starcie. Według północno­koreańskiej agencji prasowej KCNA najprawdopodobniej przyczyną niepowodzenia była awaria silnika.

W listopadzie ubiegłego roku na orbitę wyniesiono pierwszego satelitę rozpoznawczego, co oznaczało duże święto dla północnokoreańskiego reżimu oraz powód do zmartwień dla między innymi Korei Południowej i Japonii. Mimo że najprawdopodobniej satelita jest prymitywny, pozwoli do pewnego stopnia obserwować ruchy flot obu państw i da impuls do dalszego rozwoju sił rozpoznawczych Północy.

Listopadowy start i dowiezienie satelity w przestrzeń kosmiczną po dwóch wcześniejszych porażkach miał być – według południowo­koreańskiego wywiadu – dużą zasługą Moskwy. Majowa próba umieszczenia satelity na orbicie, podobnie jak wszystkie poprzednie, zostały potę­pione przez między innymi rządy Japonii i Korei Południowej.

Kilka dni później Pjongjang zorga­ni­zował próbne strzelania strate­gicz­nych wojsk rakie­towych, którymi osobiście przewodził Kim Dzong Un. KCNA przekazała wówczas, że celem było pokazanie, że reżim jest w stanie przeprowadzić uderzenie wyprze­dza­jące na sąsiada z południa. Kim stwierdził, że ćwiczenia są „okazją do jasnego pokazania, jakie konsek­wencje poniosą nasi rywale, jeśli nas sprowokują”. Według dostępnych materiałów udostępnio­nych przez Północ szacuje się, że wystrzelono około osiemnastu pocisków rakie­towych zdolnych do przeno­sze­nia głowicy jądrowej.

Osobliwym (i interesującym) aktem dywersji są wypuszczane przez Pjong­jang balony z fekaliami i śmieciami, łącznie kilka tysięcy sztuk. Wpraw­dzie okazały się jedynie „cuchnącym prezentem”, ale nic nie stałoby na przeszkodzie, aby pod­wie­sić pod nie ładunek wybu­chowy lub źródło skażenia – chemiczne, biologiczne czy radio­logiczne. Balony są obiektami trudno wykrywalnymi, o czym przekonali się w ubiegłym roku Amerykanie i Kanadyjczycy.

Północnokoreańskie balony roz­pierz­chły się praktycznie po całej Korei Południowej, do ich poszukiwania i likwidacji zaangażowano liczne siły i środki, między innymi pod­oddziały wojsk chemicznych. W zasadzie to nawała balonowa w głównej mierze zadecydowała o zawie­szeniu obowią­zu­jącego od sześciu lat porozumienia.

Z drugiej strony wstrzymanie obowiązywania umowy ma charakter w dużej mierze symboliczny. Napięcie na Półwyspie Koreańskim narasta od ubiegłego roku. Wówczas północno­koreański reżim postanowił jedno­stron­nie zawiesić porozumienie po wyniesieniu na orbitę pierwszego satelity.

Należy jednak mieć na uwadze, że formalne wypowiedzenie umowy może rozwścieczyć Kima i dać jego propagandzie możliwość stworzenia narracji, iż to zły Seul zaognia i tak już rozgrzane do czerwoności relacje. Dodatkowo zezwolenie na organizację ćwiczeń wojskowych w pobliżu strefy zdemilitaryzowanej daje Północy zielone światło do prowadzenia coraz śmielszych prowokacji.

Z drugiej strony Amerykanie przeprowadzili już wczoraj ćwiczenie z udziałem bombowca B-1B Lancer, który – w towarzystwie południowo­koreańskich F-15K – zrzucił bomby na poligon w pobliżu granicy obu państw. To pierwsze takie ćwiczenie od siedmiu lat.

Warto przywołać jeszcze ostatni czynnik, który zadecydował o zer­waniu porozumienia. Mianowicie pod koniec maja zauważono problemy z sygnałem GPS dla ruchu morskiego i lotniczego. Źródło zakłóceń miało znajdować się na terenie Korei Pół­nocnej. Według ministerstwa nauki i techno­logii informacyjnych Korei Południowej do ostatniego dnia maja problemy z sygnałem zgłosić miało 201 samolotów i 731 statków.

Zakłócanie sygnału ma mieć cechy zbliżone do działań prowadzonych przez Rosjan na Morzu Bałtyckim, jednak w przypadku Półwyspu Koreań­skiego problemy dotyczą głównie lotów na wysokości poniżej 1500 metrów. Fałszywy sygnał jest również dynamiczny i „przenosi” pozycję statku lub samolotu po torze w kształcie ósemki. Biorąc pod uwagę charakterystykę zakłóceń, zakłada się, że były one odpowiedzią na trwające ćwiczenia marynarek wojennych Korei Południowej, Japonii i Stanów Zjednoczonych. Warto dodać również, że ostatnie zakłócanie GPS-u przez Pjongjang odnotowano w 2016 roku.

대한민국 국군 Republic of Korea Armed Forces