4 kwietnia 2012 roku na australijski ląd trafił pierwszy rzut amerykańskich marines w liczbie dwustu żołnierzy. Jest to wypełnianie założeń z przyjętych w 2012 roku priorytetów obrony, na mocy których nastąpiło przewartościowanie amerykańskiej mapy strategicznej. Waszyngton wzmacnia swoją obecność w strategicznie istotnym dla Stanów Zjednoczonych regionie Azji i Pacyfiku.
Będzie to realizowanie wzmocnionej współpracy obronnej, zarysowanej w trakcie wizyty prezydenta USA Baracka Obamy w listopadzie ubiegłego roku. Oddziały dotarły do portu Darwin na Terytorium Północnym. Zostaną zakwaterowani na obrzeżach miasta w Koszarach Robertsona. Do 2016 bądź 2017 roku liczba ta ma wzrosnąć do dwóch i pół tysiąca. Będą one wykonywać swoje zadania rotacyjnie przez sześć miesięcy.
We wspólnym oświadczeniu, premier Julia Gillard, minister obrony Stephen Smith oraz administrator Terytorium Północnego Paul Henderson z zadowoleniem przyjęli realizację tych założeń, jako nowego rozdział w ponad 60-letnim sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi
Jednocześnie stwierdzili, iż „Nie ma (na stałe) amerykańskich baz wojskowych w Australii, i to się nie zmieni”.
Chiny nie są zadowolone z takiego obrotu sprawy. Zdaniem Chin rozmieszczenie Marines jest dowodem na „mentalność zimnej wojny”. Wang Jisi, wpływowy dziekan Wyższej Szkoły Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Pekińskiego, napisał, że Chiny są przekonane o amerykańskim wysiłku w celu zatrzymania wzrostu znaczenia i wpływów tego państwa w regionie Azji i Pacyfiku.
(www.defensenews.com)