Talibowie rządzą Afganistanem i niewiele wskazuje, że zmieni się to w najbliższej przyszłości. Nieważne, jak bardzo nie pasuje to reszcie świata – wiele państw zaczyna przymykać oko na łamanie praw człowieka i otwiera się na współpracę z nowym reżimem. Bo choć Afganistan to kraj biedny i zniszczony przez kilka dekad wojen, z punktu widzenia geografii jest bardzo istotny. Od starożytności krzyżują się tu główne szlaki handlowe Azji. Okazuje się także, iż pod ziemią skrywa więcej bogactw, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.
Pragmatyczne kroki
W 2021 roku większość świata potępiła działania talibów, którzy po raz drugi już przejęli władzę w Afganistanie (wcześniej rządzili w latach 1996–2001), odrzucili demokratyczną konstytucję i ustanowili rygorystyczne prawo szariatu. W kolejnych miesiącach odebrali kobietom możliwość edukacji i, mimo wcześniej ogłoszonej amnestii, przeprowadzali czystki wśród dawnych wrogów. Sytuacja w kraju pogorszyła się niemal w każdej dziedzinie życia. Nawet z pozoru pozytywne działanie, jak zakazanie hodowli opium pod pretekstem walki z narkotykami, pozbawiło środków do życia miliony rolników, którzy od pokoleń byli fundamentem tej nieformalnej gałęzi gospodarki Afganistanu.
Po trzech latach sytuacja ma się nieco inaczej. Talibów z Afganistanu nikt nie wyrzuci. Międzynarodowe protesty przeciwko ich władzy ograniczają się do symbolicznych gestów, a i tych z miesiąca na miesiąc słyszymy coraz mniej. Po 20 latach wojny, która kosztowała Stany Zjednoczone 300 milionów dolarów dziennie, mało kto chce ingerować w politykę wewnętrzną Kabulu. Talibowie rządzą i to z nimi trzeba dogadywać się w sprawach ważnych dla regionu. Biorąc pod uwagę znaczenie geopolityczne Afganistanu i fakt, że zarówno w przeszłości, jak i obecnie jest on raczej gościnny dla różnych grup zbrojnych zagrażających reszcie świata, dla wielu krajów współpraca z talibami oznacza po prostu mniejsze zło. A że przy okazji można na tym zarobić, część państw już podjęła kroki ku przyszłej współpracy z reżimem, który dziś nadal większość świata uważa za organizację terrorystyczną.
Rosjanie są dziś na końcowym etapie usuwania talibów z listy organizacji terrorystycznych. Szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa, Aleksandr Bortnikow, zaapelował o współpracę z reżimem w walce z handlem narkotykami i bronią. Tymczasem przebywający pod koniec listopada w Kabulu Siergiej Szojgu głośno nawoływał o tym, że chce wymiany gospodarczej z tym krajem, a także współpracy w sferze bezpieczeństwa.
W przypadku Rosji nie jest to zaskoczenie. Przez wieki wpływy w Afganistanie były ważną kwestią polityki zagranicznej imperium. W 1919 roku, gdy Afgańczycy uzyskali niepodległość, Związek Sowiecki stał się pierwszym krajem, który nawiązał z nimi stosunki dyplomatyczne. Pod koniec XX wieku sytuacja się zmieniła. Zanim Stany Zjednoczone zadomowiły się w Afganistanie, to właśnie Związek Radziecki okupował ten kraj w latach 1979–1989. Dziś to miękka polityka jest dla Władimira Putina drogą do tego samego celu. „Trzeba brać pod uwagę realia i w odpowiedni sposób budować stosunki” – mówił o współpracy z talibami wiosną, w trakcie wizyty w Uzbekistanie.
W ślad za Rosją idą jej sojusznicy z Azji Środkowej. Kazachstan już usunął talibów ze swojej listy grup terrorystycznych i przyjął nowego ambasadora Afganistanu wyznaczonego przez talibów. Od czasu ich dojścia do władzy roczny handel między Kazachstanem a Afganistanem wzrósł o prawie miliard dolarów. Kazachscy producenci rolni uznali to za szczególnie obiecującą drogę ze względu na presję, przed jaką stanęli w obliczu intensywnej konkurencji ze strony rosyjskich odpowiedników. W sierpniu premier Uzbekistanu Abdulla Aripov został najwyższym rangą zagranicznym przywódcą, który odwiedził Afganistan od czasu powrotu talibów do władzy. Obie strony podpisały umowy handlowe i inwestycyjne o wartości 2,5 miliarda dolarów.
Najzagorzalszym krytykiem talibów w Azji Środkowej pozostaje Tadżykistan. Prezydent Emomali Rahmon jest jedynym liderem, który był u władzy, gdy talibowie rządzili Afganistanem pod koniec lat 90. Nawet jednak jego rząd powoli nawiązuje stosunki z nowym reżimem. Po części z obawy przed Jamaat Ansarullah, czyli „tadżyckimi talibami”, a po części przez wzgląd na potencjalne inwestycje krajów sąsiednich w koleje międzypaństwowe. Kazachstan, Turkmenistan i Uzbekistan współpracują z urzędnikami talibskimi w celu poprawy łączności między Azją Środkową a Afganistanem, a w planach jest także rozszerzenie szlaków handlowych do Iranu i Morza Arabskiego. Brak udziału w tych planach przez wzgląd na niechęć do talibów może okazać się dla Tadżyków bardzo kosztowny.
Co kryje się pod ziemią?
Także Chiny nie widzą przeszkód, aby współpracować z talibami. Komunistyczna Partia Chin jako pierwsza mianowała ambasadora w Afganistanie pod rządami talibów, a chińskie firmy podpisały umowy na wydobycie ropy i zainteresowały się afgańskimi zasobami litu. Mniej niż pięć dni po wycofaniu się Amerykanów Zhou Bo, były generał brygady Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, a obecnie naukowiec na Uniwersytecie Tsinghua, powiedział, że „dzięki wycofaniu się USA Pekin może zaoferować to, czego Kabul potrzebuje najbardziej: bezstronność polityczną i inwestycje gospodarcze”. Dokładnie taką politykę Chiny praktykują w wielu innych miejscach na świecie, zwłaszcza w Afryce. W ciągu ostatnich trzech lat Pekin przekazał Afganistanowi kilkadziesiąt milionów dolarów pomocy humanitarnej.
Wróćmy jednak do sprawy złóż, bo właśnie ta kwestia jest dla Chin najbardziej istotna. Według amerykańskich badań z 2010 roku Afganistan może posiadać minerały o wartości nawet biliona dolarów, w tym drugie co do wielkości na świecie złoża miedzi. W kraju znajdują się ogromne żyły rud żelaza, kobaltu, złota i kluczowych metali przemysłowych, takich jak lit. Mało tego, wewnętrzna notatka Pentagonu stwierdzała, że Afganistan może stać się „Arabią Saudyjską litu”, kluczowego surowca do produkcji baterii do laptopów i telefonów, a także akumulatorów samochodów elektrycznych (Chiny to największy rynek pojazdów elektrycznych na świecie).
Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.
Po wycofaniu się USA z Afganistanu w zachodnich stolicach pojawiły się obawy, że Chiny ustanowią swoją dominację ekonomiczną nad niewykorzystanymi zasobami mineralnymi Afganistanu. Nie bez powodu. Pod koniec 2021 roku kilka chińskich firm przeprowadziło inspekcje na miejscu potencjalnych kopalni litu. Ich przedstawiciele chwalili gościnną postawę talibów. W kwietniu ubiegłego roku Ministerstwo Górnictwa i Ropy Naftowej Afganistanu ogłosiło umowę z chińską firmą Gochin, która zaoferowała zainwestowanie 10 miliardów dolarów w wydobycie minerałów, w tym budowę zakładu przetwórstwa rudy litu.
Zachód stawia na klimat
Chiny i Rosja nie od dziś nie zważają na sankcje nakładane przez ONZ i za nic mają sobie wytyczne zachodnich przywódców. W dążeniach do normalizacji stosunków nie są jednak odosobnione. Ambasady w Kabulu mają także Katar, Arabia Saudyjska, ZEA, Azerbejdżan czy Indie. Każde z tych państw ma swoje powody, by nie zrywać stosunków z talibami. Na osobny tekst zasługują relacje z Pakistanem. Główna służba wywiadowcza tego kraju, ISI, wspierała talibów w latach 90., a także, nieoficjalnie, w trakcie amerykańskiej inwazji. Dziś Islamabad ma problem z Tehrik-i-Taliban Pakistan (TTP), czyli przedstawicielami talibów w Pakistanie, których reżim w Kabulu nie bardzo chce przywołać do porządku.
Co się tyczy niedawnego wroga numer jeden, czyli USA, rząd w Kabulu wyraża nadzieję, że dzięki wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich Stany Zjednoczone i Afganistan będą mogły „otworzyć nowy rozdział we wzajemnych stosunkach”. Tak napisał rzecznik afgańskiego MSZ w swoich mediach społecznościowych tuż po listopadowych wyborach.
Statement regarding U.S. election results
The Ministry of Foreign Affairs of the Islamic Emirate of Afghanistan,
In line with its balanced foreign policy, expresses hope that following the announcement of the U.S. election results, the incoming U.S. administration will adopt a pic.twitter.com/c7Jx4sCygY— Abdul Qahar Balkhi (@QaharBalkhi) November 6, 2024
Po raz pierwszy przedstawiciele talibów zostali zaproszeni na najważniejszą konferencję klimatyczną ONZ: 29. Konferencję Stron (COP). Afganistan należy do krajów najbardziej dotkniętych zmianą klimatu i najgorzej przygotowanych do radzenia sobie z kryzysem klimatycznym. Finansowanie ze strony organizacji międzynarodowych zostało w dużej mierze wstrzymane – to część sankcji nałożonych w reakcji na politykę ograniczającą prawa człowieka. Od czasu przejęcia władzy przez talibów zawieszono warte 826 milionów dolarów projekty adaptacji do zmian klimatu.
Kraj ten doświadcza obecnie trzeciej z rzędu suszy w ciągu trzech lat, przerywanej okresami śmiercionośnych powodzi błyskawicznych. Według danych ONZ w tym roku około 120 tysięcy osób zostało dotkniętych powodziami błyskawicznymi i osuwiskami błotnymi.
Dylemat moralny
Czy w polityce istnieje pojęcie moralności? Czy współpraca z talibami prędzej czy później okaże się nieunikniona także dla reszty świata? Na razie dla Zachodu łamanie praw człowieka w Afganistanie jest wystarczającym powodem, by oficjalnie nie chwalić się jakąkolwiek normalizacją stosunków. ONZ twierdzi, że od czasu przejęcia władzy talibowie ponad 200‑krotnie aresztowali dziennikarzy. MSZ Afganistanu stanowczo odpowiada, że liczba aresztowań jest „przesadzona”, a zatrzymania odbyły się zgodnie z prawem.
Od powrotu do władzy w sierpniu 2021 roku reżim talibów wydał ponad 140 dekretów ograniczających prawa kobiet, w tym zakaz kształcenia średniego i studiów wyższych oraz egzekwowanie ścisłych zasad ubioru. Talibowie wciąż polują także na byłych afgańskich żołnierzy i policjantów. Nadal ginie wielu mężczyzn, którzy zostali przeszkoleni przez siły USA i NATO.
Skazując Afganistan na izolację i odcinając od jakiejkolwiek pomocy międzynarodowej, skazujemy jednocześnie jego mieszkańców, o których „wolność” koalicja państw NATO walczyła przez 20 lat, na nędzę i zapomnienie przez międzynarodowe media i organizacje. Ponad połowa populacji Afganistanu wymaga pomocy humanitarnej. Kraj dotykają skutki wieloletniej wojny, zmiany klimatyczne, katastrofy naturalne i polityczna izolacja. Organizacje humanitarne ostrzegają przed drastycznymi niedoborami funduszy – w 2023 roku zebrano mniej niż połowę potrzebnych środków, co zmusza do ograniczania pomocy, w tym żywnościowej i medycznej.
Współpracując z talibami, umacniamy ich władzę i pozycję w kraju, w którym rządzą twardą ręką i nie godzą się na jakąkolwiek opozycję. Czym jednak różni się to od wspierania bliskowschodnich monarchów (w Arabii Saudyjskiej dopiero od niedawna kobieta może podróżować bez nadzoru mężczyzny), przywódców krajów afrykańskich, którzy władzę przejęli siłą, czy dyktatorów? Kiedy autorytarny reżim staje się godnym zaufania sojusznikiem? I jak przekonać własnych obywateli, że talibowie, z którymi walczyliśmy przez ostatnich 30 lat, są dziś naszym partnerem w interesach? Być może najkrótszą drogą do dialogu będzie walka ze wspólnym wrogiem – Państwem Islamskim Chorasanu, czyli lokalnym oddziałem Da’isz, który w 2024 roku przeprowadzał ataki na terenie choćby Iranu i Rosji.