Wczoraj pisaliśmy o koncepcji okrętu podwodnego Arktur zaprezentowanej na forum wojskowo-technicznym Armija-2022. Mimo że jest to projekt awangardowy, nie można mu odmówić spójności i (przynajmniej z zewnątrz) logiki. Być może w innych realiach mógłby się przerodzić w prawdziwy okręt. Na tym tle wizja lotniskowca Koktiebiel wygląda raczej jak kiepski i nieprzemyślany żart.

W gruncie rzeczy trudno porównać Koktiebla do innych współczesnych okrętów lotniczych i nawet nie wiadomo, od czego zacząć jego opis. Jako pierwszy uwagę zwraca jednak pokład lotniczy, w którym zrezygnowano z układu dwuosiowego („skośnego”). Zamiast tego zastosowano układ, który trzeba by chyba nazywać wielopasmowym. Z modelu wynika, że komponent lotniczy będzie mieć do dyspozycji trzy równoległe drogi startowe, które zapewne będzie można wykorzystywać w dowolnej kombinacji do równoczesnego przyjmowania samolotów i wysyłania ich w powietrze.

—REKLAMA—

No i w porządku, jest to rozwiązanie nieortodoksyjne, ale i niepozbawione sensu. Możliwość wysyłania samolotów bojowych w powietrze trójkami to niebagatelna zaleta w okręcie lotniczym. Problem w tym, że nie bardzo wiadomo, jak miałoby się to odbywać. Model nie pokazuje bowiem katapult, rampy startowej oczywiście brak, a przecież komponent lotniczy wyraźnie ma się opierać na Su-33. Brakuje zresztą także deflektorów gazów wylotowych, co oznacza, że za startującymi samolotami nie będzie można prowadzić żadnych prac.

Powiedzmy, że rozpatrzymy tę wątpliwość na korzyść Rosjan. Może zapomnieli namalować stosowne linie na modelu? W końcu nie pokazano też miejsc na podnośniki samolotów, które przecież gdzieś trzeba umieścić i które są widoczne na rysunkach. A do tego linia przerywana biegnąca teoretycznie wzdłuż osi podłużnej pokładu nie trafia w jego czubek. Więc może faktycznie całość jest pomalowania „na odwal się”. Ale to im nijak nie pomoże się wytłumaczyć z całkowicie bezsensownego zarządzania przestrzenią.

Przede wszystkim nie sposób zrozumieć, dlaczego pokład zakończono w szpic. Przecież nie bez powodu pokłady lotnicze normalnych lotniskowców kończą się krawędzią prostopadłą do kierunku startu samolotów. Chodzi o to, aby koła oderwały się od podłoża w tej samej chwili i nie doszło do niepożądanego przechylenia na jedno skrzydło. Do tego jeszcze krawędź pokładu lotniczego łamie się nie w jednym, ale w dwóch punktach, co niepotrzebnie (czyżby dla stylu?) ogranicza dostępne miejsce.



Zupełnie bzdurnym pomysłem wydaje się użycie trzech nadbudówek. Wprawdzie pojawiła się ostatnio moda na lotniskowce z dwiema nadbudówkami (o zaletach takiego układu i rozdzielenia niektórych funkcji pisaliśmy w tym artykule), ale trudno zgadnąć, po co komu jeszcze trzecia nadbudówka zamiast, dajmy na to, stosownego powiększenia dwóch pozostałych. A nawet jeśli absolutnie, koniecznie i bezwarunkowo potrzeba trzech – elementarna logika każe je umieścić na jednej burcie. Druga powinna być całkowicie pusta, tak aby samoloty, które z jakiegoś powodu nie są w stanie dokończyć manewru lądowania, mogły odbić w bok i odejść na drugie okrążenie.

Na jednym z rysunków patentowych pokazano rozmieszczenie podnośników dla statków powietrznych. Zwraca jednak uwagę, że podnośniki mają różne rozmiary. Poza tym widoczny jest też odmienny obrys pokładu lotniczego i… nadbudówka na samym jego środku.
(Rossijskij patient 2022 goda po MPK B63B3/18 B63B3/00)

Dobra, pokład lotniczy jest równie bezsensowny jak Skywalker. Odrodzenie. Może chociaż posadzono go na jakimś porządnym kadłubie?

A gdzie tam! Zacznijmy od tego, że okręt ma być  d u ż y  iście po rosyjsku. Długość – 350 metrów na linii wodnej i 390 metrów długości całkowitej (o 60 metrów więcej niż lotniskowców typu Ford), szerokość 90 metrów (o 12 metrów więcej niż Fordów), wyporność 80 tysięcy ton (o 20 tysięcy mniej), napęd zapewniany przez pędniki wodnoodrzutowe. Przynajmniej powinno to zapewnić dużo miejsca na komponent lotniczy, prawda? Ponownie: a gdzie tam! Koktiebiel ma być trimaranem.

Trudno w to uwierzyć, ale poniżej pokładu lotniczego ten okręt jest jeszcze głupszy niż na górze. Jednym z głównych czynników ograniczających możliwości bojowe okrętu lotniczego jest ilość miejsca, tak na pokładzie, jak i w hangarach. Problem zarządzania przestrzenią w kontekście wprowadzania do służby nowego typu samolotu (F-35C) był jednym z kluczowych zagadnień zakończonego w lutym rejsu lotniskowca USS Carl Vinson (CVN 70) po Oceanie Spokojnym. Wniosek Amerykanów w tej kwestii jest prosty i niezmienny od kilkudziesięciu lat: nie ma czegoś takiego jak „za dużo miejsca” na lotniskowcu.

Zupełnie jakby cała ta koncepcja nie była wystarczająco dziwna, rysunek patentowy uwzględnia możliwość przewożenia pary kutrów desantowych (nr 11.1; pędniki oznaczone nrem 11.2). Na szczęście wydaje się, że w modelu z tego zrezygnowano.
(Rossijskij patient 2022 goda po MPK B63B3/18 B63B3/00)



Dlatego też okręty lotnicze mają pękate, pudełkowate kadłuby, w których można upchać jak najwięcej ludzi i sprzętu. Użycie układu trimarana (czy nawet katamarana) stoi w sprzeczności z fundamentalnymi potrzebami okrętu tej klasy. Można by to porównać z samochodem terenowym, który miałby mieć prześwit jak bolid Formuły 1.

Dodajmy, że ten papier w ramce wystawiony przy gablocie to nie jest dyplom. To patent na płanarnyj korpus korabla (planarny – to znaczy bez krzywizn – kadłub okrętu); całość można przeczytać tutaj. I żeby nie było niejasności: sama koncepcja nie jest głupia. I wbrew temu, co napisaliśmy we wstępie, nie jest nieprzemyślana. Ale głupie jest projektowanie w ten sposób lotniskowca.

Rosjanie mogliby nazwać ten projekt – na wzór wcześniejszej armaty (Car-puszka), dzwonu (Car-kołokoł) czy bomby (Car-bomba) – Car-awianosiec. Byłoby to nawet urocze. Ale zamiast tego nazwali go Koktiebiel. Na cześć miasta Koktebel na Krymie. Ciekawe, czy jeśli projekt doczeka wyzwolenia Krymu spod rosyjskiej okupacji (bo równie dobrze może być zapomniany za tydzień), to jego autorzy w pośpiechu zmienią mu nazwę. Proponujemy: Kulfon. Bo dlaczego nie?

Pisząc o Arkturze, przywołaliśmy niegdysiejszy koncept lotniskowca lekkiego Waran, w którym można było dostrzec próbę racjonalizacji rosyjskich ambicji lotniskowcowych. Ale Koktiebiel wpisuje się w stary trend marzeń o superlotniskowcach co najmniej dorównujących konstrukcjom amerykańskim. Bliżej mu do projektu lotniskowca 23000E Sztorm o napędzie nuklearnym. Miał on mieć 330 metrów długości i 100 tysięcy ton wyporności, a jego budowa miała ruszyć w okresie między 2019 a 2025 rokiem. Cóż, tam przynajmniej pamiętano o sensownym rozmieszczeniu podnośników.

Zobacz też: Somalia: Karabiny maszynowe przeciwko szarańczy

ANNA News