Przedstawiciele Rosji i Chin w Radzie Bezpieczeństwa ONZ zablokowali wysiłki Stanów Zjednoczonych na rzecz wprowadzenia embarga na dostawy broni do Sudanu Południowego. W wyniku konfliktu między prezydentem a wiceprezydentem najmłodszy kraj na świecie od kilku miesięcy stoi na skraju otwartej wojny domowej.

Piotr Iljiczow, rosyjski ambasador przy ONZ, oświadczył iż kolejne sankcje nakładane na rząd w Dżubie nie tylko nie przyniosą oczekiwanych efektów ale mogą skutki odwrotne do zamierzonych. Ograniczenie dostępu do broni ma, zdaniem dyplomaty, sprawić że ludność cywilna straci możliwość stawienia zbrojnego oporu wobec zorganizowanych bojówek. Dodatkowo podkreślił, że ONZ powinien w większym stopniu polegać na opinii krajów regionu a nie podejmować działania na szczeblu Rady Bezpieczeństwa. W podobnym, choć znacznie łagodniejszym tonie o kryzysie południowosudańskim wypowiadali się przedstawiciele Państwa Środka.

Całkowicie inaczej problem Sudanu Południowego przedstawiła ambasador Stanów Zjednoczonych Nikki Haley. Jako zwolenniczka nałożenia kolejnych sankcji stwierdziła, że jedynie zdecydowane działania ze strony społeczności międzynarodowej mogą zapobiec ludobójstwu podobnemu do tego jakie miało miejsce w Rwandzie.

Zobacz też: Sudan Południowy kupuje broń mimo klęski głodu

(washingtonpost.com)

Al Jazeera English na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic