Szanse na ocalenie załogi okrętu podwodnego ARA San Juan spadły do zera. Dowództwo argentyńskiej marynarki wojennej poinformowało rodziny, że wszystkich czterdziestu czterech marynarzy uznano za zmarłych.

Niedawno do mediów przedostała się informacja o tajemniczym wybuchu, do którego doszło krótko po utracie kontaktu z San Juanem (około trzech godzin po odebraniu ostatniego komunikatu) i który wykryto za pomocą czujników podwodnych. Urządzenia te normalnie pozwalają monitorować przestrzeganie Traktatu o całkowitym zakazie prób z bronią jądrową. Rzecznik argentyńskiej marynarki wojennej Enrique Balbi określił dźwięk jako pojedynczy, krótki, nagły i nienuklearny. Informacje o tym dźwięku przekazała najprawdopodobniej US Navy.

Po zbadaniu sprawy Armada de la República Argentina ustaliła, że do wybuchu doszło na pokładzie okrętu podwodnego, na głębokości 200–1000 metrów. Najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest to, że mieliśmy do czynienia z implozją kadłuba zgniecionego ciśnieniem wody na zbyt dużej głębokości (w przypadku tej jednostki byłoby to głębiej niż 300 metrów).

Poszukiwania wraku będą kontynuowane w celu ustalenia konkretnej przyczyny zatonięcia okrętu.

Aktualizacja (23.40): Obliczono przybliżone położenie wraku. Jest to koło o promieniu 150 kilometrów.

Aktualizacja (24 listopada, 3.30): Dowództwo argentyńskiej marynarki poinformowało, że nie planuje kolejnych konferencji prasowych poświęconych poszukiwaniom San Juana, i poprosiło dziennikarzy o opuszczenie bazy w Mar del Plata.

(clarin.com, cba24n.com.ar)

Armada de la República Argentina