Zabytkowy samolot Reid and Sigrist Desford – jedyny wyprodukowany egzemplarz tego bardzo ciekawego typu – odbył 19 sierpnia ostatni lot. Zakończył go pomyślnie w Newark Air Museum w Nottinghamshire w centralnej Anglii. Maszyna nosząca numer VZ728 i rejestrację G-AGOS wylądowała bez problemów na pasie startowym przy muzeum, a następnie przepchnięto ją ręcznie na teren placówki.

W locie ze Spanhoe w Northamptonshire, gdzie zdolność do lotu przywróciła mu firma Windmill Aviation, Desford był pilotowany przez Dana Griffitha. Jak podaje Ben Dunnell, dwusilnikowa maszyna przebywa obecnie w hangarze numer 2 w Newark Air Museum, ale w najbliższym czasie ma być przestawiona do hangaru numer 1 i udostępniona zwiedzającym.

—REKLAMA—

Reid and Sigrist to jedna z najmniej znanych brytyjskich wytwórni lotniczych okresu sprzed i w trakcie drugiej wojny światowej. Powstały tam zaledwie dwa typy samolotów, a do tego każdy tylko w jednym egzemplarzu. Dużo większe powodzenie firma miała na polu napraw samolotów, a także produkcji przyrządów awionicznych. Pierwszym prototypem spod znaku Reid and Sigrist był samolot szkolenia zaawansowanego R.S.1 Snargasher oblatany wiosną 1939 roku. Kilka lat później na bazie R.S.1 powstał R.S.3, któremu nadano nazwę Desford, od miejscowości pod Leicester będącej siedzibą przedsiębiorstwa.

Maszyna wzniosła się w powietrze pierwszy raz 9 lipca 1945 roku, a w roku następnym zaprezentowano ją na targach w Farnborough. Wiadomo, że loty próbne za jej sterami wykonywał między innymi wybitny polski pilot doświadczalny Janusz Żurakowski.

W 1951 roku Desford został poddany modyfikacjom, po których nadano mu nowe oznaczenie – R.S.4 – i nazwę Bobsleigh. Wydłużono wówczas nos samolotu, w którym pojawiła się kabina pilota. Ten zajmował pozycję leżącą, co miało pozwolić mu na łatwiejsze znoszenie wysokich przeciążeń. Trzeba podkreślić, że nie był to wariacki pomysł, choć może się taki wydawać z dzisiejszej perspektywy. RAF poważnie się interesował taką konfiguracją, do prób przebudowano też jeden myśliwiec Gloster Meteor F.8 (WK935, znany od opisu konfiguracji jako Prone Pilot, czyli: pilot leżący na brzuchu). Samolot oblatano pod jego nową postacią w czerwcu 1951 roku.

Kiedy próby R.S.4 dobiegły końca, samolot przez pewien czas wykorzystywano do wykonywania zdjęć lotniczych (niestety usunięto wówczas sterownicę w kabinie w nosie), po czym jego przyszłość stanęła pod znakiem zapytania i długo groziło mu złomowanie. W dostępnych źródłach nie ma kompletnych informacji o tym, do kogo należał, ale wiadomo, że ostatni lot odbył w 1978 roku. Później długo trwał w zapomnieniu, aż w 1991 roku został wypożyczony przez Snibston Discovery Park, gdzie jednak nie było miejsca, aby umieścić go na ekspozycji. Gdy podjęto decyzję o zamknięciu muzeum, nad samolotem znów zawisły czarne chmury.

W 2014 roku trafił do Spanhoe, gdzie zabytkiem w końcu zajęli się eksperci z prawdziwego zdarzenia. Personel Windmill Aviation pod batutą Carla Tyersa dokonał szczegółowych oględzin płatowca i rozpoczął projekt mający doprowadzić do odtworzenia jego zdolności do lotu. Starania te uwieńczono sukcesem 22 kwietnia 2018 roku, gdy oblatano odrestaurowaną maszynę.



Desford/Bobsleigh mógł zostać nową gwiazdą brytyjskiej sceny pokazów lotniczych. Wiązałoby się to jednak z dużym ryzykiem, o którym niedawno przypomniał nam tragiczny wypadek Hurricane’a Mk. IV w Czechach. Gdyby Desford się rozbił, byłaby to strata nie do naprawienia. G-AGOS nie pojawił się więc na żadnej imprezie lotniczej, miłośnicy lotnictwa mogli go oglądać jedynie w Spanhoe podczas kolejnych lotów próbnych.

Cykl zaplanowanych prób w locie dobiegł końca w grudniu 2020 roku. Rada hrabstwa Leicestershire, będąca właścicielem samolotu, zdecydowała, że nie będzie on dalej latać. Niedługo potem zapadła decyzja o przekazaniu go do Newark Air Museum. Szanse na to, aby po przedwczorajszym locie Desford jeszcze kiedyś wzniósł się w powietrze, są praktycznie zerowe.

Zobacz też: Zatonął amerykański zabytkowy niszczyciel USS The Sullivans