Zgodnie z wcześniejszymi przypuszczeniami rząd norweski podjął decyzję, że fregata KNM Helge Ingstad nie zostanie naprawiona. Minister obrony Frank Bakke-Jensen ogłosił, że koszty naprawy zostały oszacowane na około 1,65 miliarda dolarów, a zakup nowego, podobnego okrętu miałby kosztować 1,5 miliarda dolarów. Ponadto mogłoby się okazać, że do naprawy jest więcej elementów, niż wykazały dotychczasowe oględziny.
Nie wiadomo jeszcze, jaki będzie dalszy los okrętu: czy zostanie wystawiony na sprzedaż, czy zostanie wykorzystany jako pomoc edukacyjna. Wiadomo, że Norwedzy postarają się odzyskać z fregaty maksymalnie wiele elementów, które będą mogły posłużyć jako części zamienne dla pozostały jednostek typu Fridtjof Nansen.
Utrata fregaty oznacza dużą wyrwę w możliwościach bojowych norweskiej marynarki wojennej. Ten kraj dysponuje bardzo dużą powierzchnią morza i wyłącznej strefy ekonomicznej oraz długim wybrzeżem, dlatego podjęto wstępną decyzję, że utracone możliwości muszą zostać odbudowane. Nie wiadomo, czy Norwegowie zdecydują się na szybki zakup nowego okrętu. W grę wchodzić będą inne rozwiązania, na przykład rozbudowa nabrzeżnej artylerii rakietowej lub lotnictwa.
Pierwszym środkiem zaradczym jest wykorzystanie marynarzy z załogi KNM Helge Ingstad do obsadzania pozostałych okrętów tego typu. Ponadto utworzono drugą załogę zaopatrzeniowca KNM Maud. Dzięki temu pozostałe fregaty mogą teraz częściej przebywać na morzu.
Zobacz też: Norwegia zdecydowała się na Poseidony
(navaltoday.com, defense-aerospace.com)