W ubiegłym roku podpisano umowę, w której wyniku Chiny uzyskały dostęp do części bazy Ream w Kambodży. Ujawnione fragmenty porozumienia nie były imponujące, do tego Phnom Penh cały czas zarzeka się, że nie ma mowy o stałej chińskiej obecności wojskowej. Regularnie ujawniane komercyjne zdjęcia satelitarne pokazują jednak coś innego. Baza jest sukcesywnie rozbudowywana i jeżeli Kambodża nie planuje równie poważnej rozbudowy marynarki wojennej, wszystko wskazuje na przystosowywanie Ream do potrzeb chińskiej floty.

Baza w Kambodży dawałby MWChALW szerokie możliwości – z szachowaniem Wietnamu oraz patrzeniem na ręce Tajlandii i Malezji włącznie. Chiny zyskałyby również zwiększoną zdolność projekcji siły w południowej części spornego Morza Południowochińskiego i strategicznie ważnej cieśniny Malakka. W wyniku podpisanej 8 czerwca 2022 roku umowy Chiny zyskały dostęp do obszaru o powierzchni 30 hektarów w północnej części bazy. Zakres porozumienia jest bardzo skromny, chociaż diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegółach.



Chiński grant ma sfinansować remonty infrastruktury oraz wzniesienie kilku nowych budynków, szpitala, przystani z miejscami do cumowania dla dwóch jednostek, warsztatów, suchego doku i pochylni. Wśród planowanych nowych obiektów szczególnie interesująca jest stacja naziemna systemu nawigacji satelitarnej BeiDou. Niby niewiele, ale zapewne zwiększy sprawność funkcjonowania systemu w regionie. Jako że podobnie jak GPS, także BeiDou ma zastosowanie wojskowe, będzie to wymierny zysk dla Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej.

Sama baza na pierwszy rzut oka nie przedstawiała większej wartości dla chińskiej marynarki. Basen portowy i prowadzący do niego tor wodny są zbyt płytkie, aby przyjmować większe okręty. Sama baza jest ulokowana korzystnie bardziej z punktu widzenia straży wybrzeża niż marynarki wojennej. Położona zaledwie niecałe 30 kilometrów od granicy z Wietnamem, dobrze nadaje się na zaplecze jednostek dozorujących wody terytorialne i granicę morską państwa. Natomiast w przypadku jakiegokolwiek hipotetycznego konfliktu rozlewającego się na cały region staje się bardzo narażona na atak, zwłaszcza że obrona przeciwlotnicza bazy w zasadzie nie istnieje.

Braki trzeba więc nadrobić. Pogłębiarki pojawiły się w Ream już w roku 2021. W ubiegłym roku zaobserwowano budowę czegoś, co niektórzy analitycy identyfikowali jako nowy pirs. Ówczesny minister obrony Kambodży Tea Banh przyznał otwarcie, że prace są finansowane przez Chiny, ale nie będą one jedynym państwem z dostępem do bazy.



Dalej było jeszcze ciekawiej. We wrześniu ubiegłego roku teren bazy i powiązanych z nią obiektów wojskowych powiększono z 60 hektarów do 247 hektarów. Phnom Penh potwierdziło budowę „dowództwa obrony powietrznej i kwatery głównej” oraz „morskiego systemu radarowego”. Wszystkie te instalacje mają powstawać na potrzeby sił zbrojnych Kambodży, jednak w Indiach i Wietnamie pojawiły się uzasadnione obawy, że w Ream powstanie chińska stacja nasłuchowa.

Na tym nie koniec. Urobek uzyskany podczas pogłębiania i budowy nowego pirsu został użyty do poszerzania nabrzeży. Chociażby dzięki budowie sztucznych wysp na Morzu Południowochińskim Chińczycy mają duże doświadczenie w tego typu budowach. Powierzchnia bazy zatem cały czas rośnie i nasuwa się pytanie: jaki ma to wpływ na jej chińską część? Samo odzyskiwanie lądu sprawiło, że jej powierzchnia przekroczyła już 30 hektarów. Może zatem część Ream, do której dostęp uzyskały Chiny, to połowa bazy, a nie jej określona część?

Bardzo duże zainteresowanie analityków i komentatorów wywołał nowy pirs. Pod względem kształtu i rozmiarów jest on bardzo podobny do tego z chińskiej bazy w Dżibuti, również intensywnie rozbudowywanej. Pojawia się zatem pytanie, czy chińska marynarka wojenna zamierza cumować w Ream lotniskowce? Tutaj wiele zależy od głębokości toru wodnego i basenu portowego, a także opłacalności utrzymywania ich w odpowiednim stanie.



Sam kształt basenu portowego również nie jest bez znaczenia. Krytycy straszenia chińskimi lotniskowcami w Dżibuti wskazują, że manewrowanie długim na 300 metrów okrętem byłoby w tamtejszej bazie co najmniej trudne. Oprócz samego lotniskowca trzeba jeszcze gdzieś zacumować okręty z jego eskorty. W całej Azji Południowo-Wschodniej liczba portów zdolnych przyjmować grupy lotniskowcowe jest ograniczona, najczęściej w tym celu wykorzystywane były i są Singapur oraz Cam Ranh w Wietnamie.

Może więc podobnie jak w przypadku sztucznych wysp, także wielkie nabrzeża są dla Chin bardziej elementem wojny psychologicznej niż obiektami prezentującymi realną wartość militarną? Chodzi o wybicie przeciwnika z równowagi, zmuszenie go do podjęcia niepotrzebnych działań, pokazanie, że coś można zrobić, nawet jeżeli prawdopodobieństwo tego jest znikome.

Kolejną ciekawostką jest budowa suchego doku. Obiekt taki był już zapowiadany, jednak rozmiary doku powstającego w Ream mają dalece przekraczać potrzeby gospodarzy. Marynarka wojenna Kambodży składa się głównie z patrolowców, a żaden z jej okrętów nie ma więcej niż 50 metrów długości. Finalne rozmiary suchego doku nie są jeszcze znane, jednak jeśli Phnom Penh nie zamierza zrealizować deklarowanego od kilku już lat zamiaru kupna chińskich fregat, jedynym sensownym wyjaśnieniem jest budowa pod potrzeby Chin.

Towarzyszące rozbudowie Ream wydarzenia idealnie wpisują się w dotychczasowe schematy działań Pekinu. W przypadku pierwszej i jedynej dotąd chińskiej bazy zamorskiej w Dżibuti niemal do samego końca zaprzeczano, że obiekt powstaje. Oficjalnie nie jest to nawet baza wojskowa per se, lecz baza wsparcia, mająca zapewnić zaplecze logistyczne dla chińskich sił uczestniczących w misjach ONZ oraz misji antypirackiej w Rogu Afryki. Przypuszczalnie podobny manewr zastosowano w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Chiny miały rozpocząć budowę jakichś instalacji portowych pod Abu Zabi, prace jednak przerwano w roku 2021 po zdecydowanej interwencji USA. Ostatnio jednak pojawiają się pogłoski o wznowieniu prac.



Nadal niejasna jest sytuacja wokół budowanego przez Chiny portu w pakistańskim Gwadarze. Podobnie jak w Dżibuti, chińska część portu jest silnie umocniona, tyle że przypomina bardziej średniowieczny zamek niż współczesny obiekt wojskowy. Wiadomo też, że Chiny usiłują znaleźć sobie bazę na wyspach Pacyfiku, w grę wchodziły Fidżi, Kiribati, a ostatnio Wyspy Salomona. Regularnie też powraca kwestia kolejnej chińskiej bazy w Afryce, tym razem od strony Atlantyku. Wśród potencjalnych lokalizacji pojawiały się Namibia i Gwinea Równikowa.

Zdaniem uznanego analityka H.I. Suttona budowa dużego suchego doku w Ream może być skutkiem wniosków wyciągniętych przez Chiny z wojny rosyjsko-ukraińskiej. Gdy Turcja zamknęła Bosfor i Dardanele, rosyjskie okręty operujące na Morzu Śródziemnym zostały odcięte od zaplecza remontowego i logistycznego zapewnianego przez bazy w Sewastopolu i Noworosyjsku. Sutton uważa, że Chiny chcą uniknąć podobnego scenariusza i z tego powodu coraz aktywniej szukają zamorskich baz.

Zobacz też: Silniki dla F-35 za drogie, za słabe i opóźnione

US Navy / Mass Communication Specialist 3rd Class Mark Andrew Hays