W Japonii trwa dyskusja, co zrobić z zaplanowanymi do wycofania egzemplarzami myśliwców F-15J. Tokio zwróciło się w tej sprawie do Waszyngtonu, ale obie strony mają rozbieżne pomysły.
Jak dowiedziała się gazeta Nikkei Asian Review, japoński rząd rozważa sprzedaż części F-15 Stanom Zjednoczonym, a pozyskane w ten sposób fundusze chce przeznaczyć na zakup zaplanowanych już dodatkowych F-35. Amerykańska administracja pomysłem się zainteresowała, jednak sugeruje sprzedaż używanych samolotów państwom trzecim.
Sprawa jest dość delikatna. Tokio zasłania się rzeczywistym brakiem doświadczenia w sprzedaży broni ze granicę. Jednocześnie przekazanie komukolwiek stricte bojowego sprzętu jest dla Japończyków jeszcze tematem tabu. Do tej pory oferowano – głównie państwom Azji Południowo-Wschodniej zmagającym się z chińską ekspansją – morskie samoloty patrolowe P-3C. USA, także z powodu Chin, bardzo chętnie widziałyby wyposażenie Filipin czy Wietnamu w F-15J. Najwyraźniej Waszyngton chciałby dozbroić wspomniane państwa szybko, bez zbytniego angażowania się i bez niepotrzebnego zwiększania liczby pośredników.
Powietrzne Siły Samoobrony posiadają łącznie 201 F-15J. Według obecnych planów 102 myśliwce mają zostać zmodernizowane, a część z nich przystosowana do zadań uderzeniowych. Pozostałe mają zostać zastąpione przez F-35 i myśliwiec nowej generacji. Zostawia to sporą pulę samolotów, które można sprzedać państwom zaprzyjaźnionym, a tym samym nieco zmienić równowagę sił w Azji Południowo-Wschodniej na niekorzyść Chin.
Zobacz też: Tokio szuka chętnych na używane japońskie samoloty
(asia.nikkei.com)