Australijski resort obrony opublikował długo wyczekiwany przegląd nawodnych sił okrętowych. Royal Australian Navy powiększy się niemal dwukrotnie, tak aby móc skutecznie przeciwstawić się chińskiej marynarce wojennej. Potwierdziły się wcześniejsze doniesienia o cięciach w programie problematycznych fregat rakietowych typu Hunter – zamiast dziewięciu okrętów powstanie sześć. W ich miejsce pozyskanych zostanie jedenaście fregat wielozadaniowych i sześć dużych okrętów półautonomicznych.
Głównymi autorami niezależnego przeglądu (link do pliku PDF) są emerytowany admirał floty marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych William Hilarides, była sekretarz australijskiego resortu finansów Rosemary Huxtable oraz były dowódca Royal Australian Navy admirał floty Stuart Mayer. Dokument powstał na podstawie zalecenia opublikowanego w ubiegłym roku strategicznego przeglądu obronnego.
Ograniczenie liczby Hunterów nie stanowi większego zaskoczenia. Nieprawidłowości przy realizacji projektu fregat przełożyły się na wzrost kosztów – do tej pory z 35 miliardów do 45 miliardów dolarów australijskich (118 miliardów złotych) – i blisko dwuletnie opóźnienie projektu w stosunku do pierwotnych założeń. Australijski Krajowy Urząd Kontroli informował, że koszty przedsięwzięcia mogą jeszcze zdecydowanie urosnąć, i wspomniał o możliwości jego zarzucenia.
The recommendations of the Independent Analysis of the surface combatant fleet announced today provides the blueprint for a larger and more lethal surface combatant fleet for the #AusNavy.
Hear from the Chief of Navy, Vice Admiral Mark Hammond, AO pic.twitter.com/CWdg10pIxh
— Royal Australian Navy (@Australian_Navy) February 20, 2024
W mediach krążyły informacje, że Canberra zdecyduje się zachować od trzech do sześciu Hunterów. Pocieszający jest fakt, że zdecydowano się pozostać przy najniższej granicy redukcji. Okręty powstaną w stoczni Osborne w południowej Australii. Według opublikowanego przeglądu, początkowo mającego ujrzeć światło dzienne we wrześniu, Huntery po wprowadzeniu do eksploatacji mają odpowiadać za zwalczanie okrętów podwodnych i wykonywać misje uderzeniowe. W tym miejscu zadajmy zasadnicze pytanie: jakie miałyby być to misje?
Wypierające 10 tysięcy ton Huntery uważane są za jednostki głęboko niedozbrojone w porównaniu z zagranicznymi odpowiednikami w swojej klasie i wyporności. Główne uzbrojenie fregat ma składać się z dwóch poczwórnych wyrzutni pocisków przeciwokrętowych oraz jednego zespołu 32 wyrzutni pionowych Mk 41 dla pocisków SM2 i ESSM. Dla porównania: brytyjski typ 26 (protoplasta Hunterów) ma otrzymać dwa 24‑komorowe bloki dla pocisków przeciwlotniczych Sea Ceptor i jeden 24‑komorowy zespół wyrzutni Mk 41 dla innych pocisków.
W przypadku okrętów o zbliżonej wyporności australijskie okręty wypadają równie blado. Amerykańskie niszczyciele typu Arleigh Burke przy wyporności pełnej około 9 tysięcy ton wyposażono, w zależności od wersji, w 90–96 Mk 41, a chińskie niszczyciele typu 052D przy wyporności pełnej 7500 ton mają 64 pionowe wyrzutnie dla pocisków przeciwlotniczych, przeciwokrętowych i rakietotorped. Z drugiej strony Canberra zabiega o pozyskanie pocisków manewrujących Tomahawk. Pierwotnie miały one trafić na niszczyciele rakietowe Hobart, natomiast według przeglądu trafią do portfolio uzbrojenia Hunterów.
Według doniesień medialnych każda fregata Hunter kosztować ma australijskiego podatnika 4,5 miliarda dolarów australijskich (11,8 miliarda złotych). Oczywiście pojawiła się też fala krytyki wobec stronę ministerstwa obrony – że będą to jedne z najdroższych i jednocześnie najsłabiej uzbrojonych okrętów na świecie.
Z drugiej strony BAE Systems w ubiegłym roku przedstawiło na targach Indo Pacific koncepcję dozbrojenia Hunterów w dodatkowe wyrzutnie pionowe (nawet do 128 komór). Niewykluczone, że Australijczycy zdecydują się w pewnym stopniu wykorzystać przedstawione przez Brytyjczyków rozwiązania. Pierwszy Hunter rozpocznie służbę w 2032 roku, ostatni zaś – na początku kolejnej dekady. Do tego czasu wszystkie trzy Hobarty zostaną zmodernizowane, głównie przez aktualizację systemu zarządzania walką Aegis. Wspomniano również o następcy niszczycieli. Prace koncepcyjno-projektowe rozpoczną się w 2027 roku.
Lżejsze fregaty biczem na chińską flotę
Australia od dłuższego czasu z niepokojem obserwuje poczynania Chińskiej Republiki Ludowej i gwałtowny rozwój jej sił zbrojnych, przede wszystkim floty i lotnictwa. Resort obrony zdaje sobie sprawę, że obecny kształt australijskiej floty – trzy niszczyciele typu Hobart i osiem fregat rakietowych typu Anzac – jest niewystarczający do przeciwstawienia się Chińczykom.
– Silna Australia opiera się na silnej marynarce wojennej, która ma okręty do prowadzenia dyplomacji w naszym regionie oraz odstraszania potencjalnych przeciwników i obrony naszych interesów narodowych, gdy zajdzie potrzeba – powiedział admirał floty Mark Hammond, dowódca Royal Australian Navy.
Kluczem do sukcesu ma być wprowadzenie do służby aż jedenastu nowych fregat rakietowych, które określono mianem „poziomu 2”. Zaleca się pozyskanie co najmniej siedmiu okrętów. Pierwsze doniesienia o chęci pozyskania takich jednostek pojawiły się w maju ubiegłego roku – informował o nich australijski wicepremier i minister obrony Richard Marles.
Na ten moment nie przekazano szczegółów co do kształty przyszłych fregat poziomu 2. Wcześniejsze doniesienia wskazywały, że marynarka wojenna chciałaby okrętów o wyporności około 5 tysięcy ton. Kiedy ministerstwo obrony napomknęło, że pod uwagę brane jest pozyskanie dodatkowych okrętów, koncerny stoczniowe wystosowały szereg propozycji. Apogeum nastąpiło w czasie ubiegłorocznej edycji salonu przemysłu obronnego Indo Pacific. Przedstawione propozycje opisywaliśmy w osobnym artykule.
Pozyskiwane fregaty byłyby jednostkami wielozadaniowymi, zdolnymi do zwalczania celów morskich, powietrznych i, co ciekawe, lądowych. Oprócz tego pełniłyby funkcję okrętów eskortowych. Nowe fregaty zajęłyby miejsce wysłużonych Anzaców, a ich pozyskanie stanowiłoby priorytet dla Canberry.
Interesujące są propozycje brane pod uwagę i ujęte w raporcie. Marynarka rozważa wybór pomiędzy japońskimi fregatami typu Mogami 30FFM, niemieckimi fregatami projektu MEKO A200, koreańskimi FFX Daegu oraz hiszpańską koncepcją fregat lekkich Alfa 3000 od Navantii (na projekcie bazują saudyjskie korwety typu Al-Dżubajl). Łącznie przewiduje się zakup maksymalnie siedemnastu okrętów poziomu 2.
Pozostałą część sił floty „niższego poziomu” mają stanowić duże i uzbrojone okręty półautonomiczne (opcjonalnie załogowe). Powstałyby na zachodnim wybrzeżu Kraju Kangura i czerpałyby z amerykańskich doświadczeń (najpewniej Ghost Fleet lub LUSV). Według raportu będą one uzbrojone w co najmniej trzydzieści dwie wyrzutnie pionowe i wyposażone w system zarządzania walką Aegis. Służyłyby do przeprowadzania głębokich uderzeń na przeciwnika.
W związku ze zaktualizowanymi planami zaktualizowano też harmonogram wycofywania wysłużonych Anzaców. Według pierwotnych założeń jednostki tego typu miałyby zostać wycofane jeszcze w latach trzydziestych, po dostarczeniu drugiej fregaty typu Hunter w 2033 roku, później miało to nastąpić po dostarczeniu pierwszego okrętu. Teraz dowiedzieliśmy się, że okręt wiodący typu, HMAS Anzac, z uwagi na znaczny stopień zużycia opuści banderę jeszcze w tym roku, a druga jednostka, Arunta, w 2026 roku. Pozostałe sześć fregat przejdzie drobne modernizacje mające wzmocnić możliwości bojowe i wydłużyć dopuszczalny czas eksploatacji.
Przegląd zaleca również zmiany w, jak określa to raport, strukturach „mniejszych okrętów wojennych”. Mowa tutaj o flocie okrętów patrolowych, która liczyć ma dwadzieścia pięć jednostek. Pod nóż trafi program pełnomorskich okrętów patrolowych typu Arafura, budowanych wspólnie z niemieckim Lürssenem. Łącznie planowano pozyskać czternaście okrętów, z czego dwa miałyby funkcję zwalczania min.
Second Arafura launched.
"The first Arafura class OPV, NUSHIP Arafura, was launched in December 2021 and has yet to begin sea trials. Naval News understands that much of the delay is due to the designs inability to meet civil safety standards."https://t.co/ad3gri5j97
— Alex Luck (@AlexLuck9) November 24, 2023
Program odnotowuje znaczące opóźnienia oraz wzrosty kosztów. Można rzec, iż jest równie problematyczny co fregaty Hunter – chociaż na mniejszą skalę. Obecnie powstanie jedynie sześć okrętów, w praktyce są to jednostki już budowane, na różnym etapie prac. Pozostałą część floty stanowić będą przybrzeżne patrolowce Evolved Cape.
Duże szanse i jeszcze większe ryzyko
Ambitne planu rozbudowy australijskiej marynarki wojennej muszą zmierzyć się jednak z rzeczywistością, a mianowicie brakami kadrowymi. Braki te toczą nie tylko flotę, ale również koncerny stoczniowe, którym brakuje wykwalifikowanych pracowników. Kadra pracownicza według raportu Urzędu Kontroli rozpoczęła pracę w zdecydowanie lepiej płatnym sektorze wydobywczym.
Swinging into the weekend like
Weighing in at approximately 25 tonnes, this is one of four deck assemblies that will make up Block 11 – one of our Schedule Protection Blocks which will be used in the first Hunter class frigate. pic.twitter.com/0pRJqXmTsN
— BAE Systems Australia (@BAESystemsAus) February 16, 2024
W przypadku marynarki wojennej problem kadr dotyczy braku wyspecjalizowanego personelu technicznego. Tych żołnierzy od razu nie da się zastąpić. Dodatkowe okręty, w tym atomowe okręty podwodne, przekładają się na konieczność wykształcenia dodatkowego personelu, którego już i tak brakuje. Oczywiście nowe okręty będą cechować się większym stopniem automatyzacji i mniej liczną załogą od poprzedników, natomiast dalej na ich pokładzie oprócz marynarza i nawigatora muszą być mechanicy, elektrycy czy technicy serwisujący moduły uzbrojenia.
Program generuje też dodatkowe koszty. W ciągu następnej dekady rząd zainwestuje we flotę dodatkowe 11 miliardów dolarów australijskich, z czego 1,7 miliarda wpłynie początkowo w ciągu następnych trzech lat i być może pchnie nowe życie w przemysł stoczniowy i zbrojeniowy. Canberra poczynić ma inwestycje w sektor, a programy okrętowe otworzą nowe miejsca pracy. Według Marlesa i ministra przemysłu obronnego Pata Conroya w ciągu najbliższych dziesięciu lat powstanie około 3700 miejsc pracy przy samych programach budowy okrętów nawodnych i infrastruktury stoczniowej. Dodatkowe miejsca pracy wygeneruje program AUKUS – po 4000 tysiące etatów przy budowie infrastruktury stoczniowej i budowie jednostek.
Zobacz też: HH-60W będzie nieprzydatny w wojnie z Chinami