Amerykański Departament Obrony poinformował dzisiaj o zestrzeleniu obiektu poruszającego się w przestrzeni powietrznej nad Alaską na dużej wysokości. Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby oświadczył, że zestrzelenia dokonano na rozkaz samego prezydenta Bidena. Obecnie nie wiadomo, kto był właścicielem obiektu ani jakie było jego przeznaczenie; przede wszystkim nie wiadomo, czy było to urządzenie szpiegowskie.

Oczywiście pierwsze skojarzenie biegnie w kierunku chińskiego balonu szpiegowskiego, który Amerykanie zestrzelili nad wschodnim wybrzeżem niecały tydzień temu. Nie mamy jednak do czynienia z powtórką, a przynajmniej nie z powtórką dokładną, gdyż zestrzelony dziś obiekt był dużo mniejszy. Słynny balon, który przeleciał niemal nad całą Ameryką Północną, miał ponad 25 metrów średnicy. Tym razem obiekt był „rozmiarów małego samochodu” (w Stanach „mały samochód” oznacza coś zupełnie innego niż u nas, ale 25 metrów to więcej niż autobus przegubowy).



Stacje radiolokacyjne NORAD-u wykryły obiekt wczoraj. Jeszcze tego samego dnia w nocy o sprawie dowiedział się Biden. US Air Force wysłało wówczas myśliwce F-35A z bazy Eielson, aby ich piloci obejrzeli naruszyciela, lecz panujące warunki – noc, duża różnica prędkości, mały rozmiar celu – sprawiły, że trudno było poczynić jakiekolwiek przydatne obserwacje. Dopiero dziś ustalono, że obiekt jest bezzałogowy.

Cel strącono nad zamarzniętymi wodami terytorialnymi Stanów Zjednoczonych w północno-wschodniej części Alaski, przy granicy z Kanadą, po godzinie 19.30 czasu polskiego. Kierował się on wówczas nad Ocean Arktyczny. Do zadania zadysponowano F-22A z Joint Base Elmendorf–Richardson w południowej części Alaski. Tym razem również użyto pojedynczego pocisku AIM-9X Sidewinder.

Decyzję o zestrzeleniu podjęto głównie dlatego, że obiekt znajdował się na wysokości około 40 tysięcy stóp (12 200 metrów), przez co mógł stwarzać zagrożenie dla samolotów komunikacyjnych na wysokości przelotowej. Balon sprzed tygodnia poruszał się na wysokości ponad 60 tysięcy stóp.



Oba obiekty różniło też zachowanie w powietrzu: chiński balon miał ograniczoną zdolność manewrowania, a dzisiejszy obiekt najprawdopodobniej poddawał się działaniu wiatru. Ponadto ten pierwszy był wyposażony w imponujący pakiet urządzeń nasłuchowych, podczas gdy drugi, jeżeli w ogóle miał jakiekolwiek wyposażenie elektroniczne, to jedynie symboliczne.

Amerykańskie siły zbrojne zamierzają pozbierać szczątki celu, aby ustalić jego pochodzenie i przeznaczenie. Ze słów Kirby’ego można wywnioskować, że poszukiwanie fragmentów nie będzie trudne, ponieważ opadły na lód (co zapewne ma oznaczać lód morski, a nie lodowce na alaskańskim lądzie). Kirby podkreślił również, że obecnie nic nie wskazuje nawet oględnie na pochodzenie obiektu, nie wiadomo, czy „pochodzi z państwa, instytucji czy od pojedynczego człowieka”.

Na koniec można jeszcze dodać z przymrużeniem oka, że przez siedemnaście lat służby Raptory nie miały okazji zestrzelić żadnego prawdziwego celu, musiały się zadowolić celami ćwiczebnymi, a teraz? Dwa „zwycięstwa powietrzne” w ciągu tygodnia. Tyle że nad celami pod wieloma względami były nawet mniej wymagające niż bezzałogowy F-16. Jedynie wysokość lotu chińskiego balonu sprawiała w tym wszystkim prawdziwe wyzwanie.

Aktualizacja (23.50): Około 45 minut po zestrzeleniu Federalna Administracja Lotnictwa opublikowała depeszę NOTAM wprowadzającą ograniczenia ruchu lotniczego na północny wschód od miasteczka Deadhorse, na obszarze o wymiarach 11 × 11 kilometrów. Jedynym sensem istnienia Deadhorse jest stanowienie zaplecza dla działalności wydobywczej na pobliskich polach naftowych, ale dzięki temu znajduje się tam dobrze wyposażone lotnisko z pasem startowym o długości prawie 2 tysięcy metrów. Obecnie korzystają z niego statki powietrzne zaangażowane w akcję podjęcia szczątków. Wiadomo między innymi o jednym HC-130 i kilku CH-47.

Według informacji uzyskanych przez ABC News obiekt miał kształt cylindryczny i był koloru srebrnoszarego.

Zobacz też: Irański statek bazą wypadową na Morzu Czerwonym

US Air Force / Jamal Wilson