Samolot wczesnego ostrzegania i kontroli przestrzeni powietrznej Bierijew A-50 (NATO: Mainstay) został strącony dziś wieczorem w pobliżu Morza Azowskiego, na północ od Krasnodaru. Z nagrania, które pojawiło się w sieci, wynika, że w stronę samolotu odpalono kilka pocisków rakietowych.

Wiadomość o zestrzeleniu maszyny i śmierci załogi potwierdzają pro­krem­low­skie kanały Telegramu, w tym zazwyczaj szczególnie dobrze po­in­for­mo­wany Fighterbomber. Podkreśla on przy tym, że nie wiadomo, kto dokonał zestrzelenia. Z informacji krążących w ukraińskich mediach wynika, że mieliśmy do czynienia ze wspólną operacją sił po­wietrz­nych Ukrainy i tamtejszego wywiadu (ściślej: HUR-u, czyli Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony generała Kyryła Budanowa).

Zwraca uwagę, że samolot wypuszcza flary. Jeśli jednak nie zmie­rzały w jego stronę napro­wa­dzane na pod­czer­wień, był to płonny wysiłek. Nie­stety na szcze­góły co do metody ataku przyj­dzie nam poczekać. Być może za jakiś czas pojawią się zdjęcia wraku wraz z jakimś iden­ty­fi­ko­wal­nym elemen­tem po­cisku prze­ciw­lot­ni­czego.



Poniższe nagranie rzekomo przedstawia pożar wraku we wsi Trudowaja Armienija w rejonie kaniewskim, około 40 kilo­metrów od brzegów Morza Azowskiego.

Pogłoski o strąceniu A-50 pojawiły się także w ubiegłym miesiącu – 14 stycznia. Wówczas nie doczekaliśmy się jednak żadnych dowo­dów, które przema­wiałyby za takim zdarzeniem, a wszyst­kie filmiki rzekomo przed­sta­wia­jące strąconą maszynę pokazywały ją w locie – nie­usz­kodzoną.

Wprawdzie na Telegramie po rosyjskiej stronie barykady pojawiły się informacje o śmierci dowódcy samolotu, Wiacze­sława Lewczenki, ale na tym się skończyło. Można by to interpretować (z pewną dozą optymizmu) jako po­twier­dze­nie, że Ukraińcy zdołali ostrzelać i uszkodzić samolot, co skończyło się śmiercią jego dowódcy, ale wraku jak nie było, tak nie ma. Jedno­znacz­nego potwier­dzenia także nie ma.

Nie istnieją żadne wiarygodne dane na temat liczby A-50 pozostających w służbie. Najczęściej spotyka się liczbę od siedmiu do dziewięciu, ale nie wszystkie zmodernizowano do standardu A-50U. W wersji niezmodernizowanej A-50 w ogóle nie przystaje do wymogów współ­czes­nego powietrznego pola walki i nadaje się co najwyżej do szkolenia lotników przed służbą na A-50U. Pierwszy A-50U rozpoczął służbę jesienią 2011 roku.



Rosjanie już od dawna myślą o zastąpieniu wiekowych A-50 nowszą konstrukcją. Opracowali w tym celu samolot oznaczony A-100 na bazie transportowego Iła-76MD-90A, napę­dza­nego nowymi silnikami Awiadwigatiel PS-90A-76. Jak jednak pisaliśmy tuż przed pełno­skalową napaścią na Ukrainę, sankcje, które nałożono na Rosję, skutecznie zablokowały prace nad A-100. Jeszcze dwa lata temu wejście pierwszego egzemplarza A-100 do służby planowano na rok 2024.

Główną zaletą A-100 w stosunku do starszej konstrukcji jest kompleks Priemjer (którego nazwa rozciąga się na cały samolot) z radiolokatorem o nietypowej konstrukcji łączącej elektro­niczne skano­wanie aktywne w pionie ze skano­waniem mecha­nicznym w po­zio­mie. Radio­lokator obecnie stoso­wany w A-50U jest urzą­dzeniem o wyłącznie skano­waniu mechanicznym.

Aktualizacja (20.00): Inny dobrze poinformowany rosyjski milbloger, Władimir Romanow vel romanov_92, twierdzi, że „wróg [to jest Ukraina] nie ma z tym nic wspólnego”, a pociski odpalono z okolic Mariupola. Ze wsi Trudowaja Armienija do Mariupola jest około 140 kilometrów. Notabene Romanow to jedno ze źródeł potwierdzających strącenie A-50 w ubiegłym miesiącu.

Aktualizacja (21.05): Prawdopodobnie pierwsze nagranie fragmentów wraku.

Aktualizacja (24 lutego, 1.20): Według serwisu Ukrainśka Prawda, powołującego się na informacje z HUR-u, A-50 został strącony za pomocą systemu przeciwlotniczego S-200 Wega.

Alex Beltyukov, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported