Od sierpnia 2014 roku alianckie lotnictwo przeprowadziło na terytorium Syrii i Iraku ponad dwa i pół tysiąca nalotów, niszcząc i uszkadzając ponad sześć tysięcy celów należących do Państwa Islamskiego. Jeśli pominąć ściśle określone okoliczności, ataki te okazały się niewystarczające do pokonania islamistycznej organizacji, ale wyrządziły jej pewne szkody.

Zniszczono niemal 1700 pojazdów, z których 15% stanowiły pojazdy opancerzone, a połowa była uzbrojona. Ponadto zaatakowano ponad 1800 budynków i 1500 pozycji bojowych w rodzaju schronów i okopów. Znacznie mniej było porażonych sztabów, posterunków kontrolnych, warsztatów czy parkingów, natomiast zniszczono lub uszkodzono ponad 300 celów związanych z przemysłem naftowym, który stanowi dla terrorystów jedno z głównych źródeł dochodu.

Głównym problemem nie było znajdowanie celów jako takich, ale znajdowanie odpowiednich celów i atakowanie ich w odpowiednich momentach, tak by poczynić jak największe szkody. Na przykład atakowanie budynków z samolotu czy satelity wygląda zawsze tak samo, ale ma wielkie znaczenie czy budynek jest opuszczony czy zajęty przez wrogie oddziały. Dlatego tak ważne było przydzielenie do jednostek naziemnych wysuniętych kontrolerów lotniczych. Niestety z powodu beznadziejnego poziomu wyszkolenia armii irackiej, na której nie można polegać, praca kontrolerów jest bardzo utrudniona. Znacznie lepsi pod tym względem są Kurdowie, oni jednak często nie chcą działać poza swoim regionem. Z kolei szyickie milicje wspierane przez Iran, które również walczą z ISIS, odmawiają współpracy z zachodnimi aliantami.

Z powodów politycznych nie wszystkie państwa koalicji biorą udział w atakach na całym terenie kontrolowanym przez ISIS. W Iraku działają Stany Zjednoczone, Australia, Wielka Brytania, Belgia, Francja, Kanada, Dania i Holandia, a obiekty w Syrii atakowane są przez Stany Zjednoczone, Bahrajn, Jordanię, Arabię Saudyjską i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Większość misji wypełniają oczywiście samoloty amerykańskie, które odpowiadają za mniej więcej jedną czwartą wszystkich lotów.

Do tej pory wykonano ponad 25 tysięcy lotów, z których 90% stanowiły misje wspierające w rodzaju rozpoznania, tankowania w powietrzu czy dozoru powietrznego. Wielu celów nie można było zaatakować z powodu bardzo rygorystycznych zasad użycia siły, które mają w maksymalnym stopniu zapobiec ofiarom cywilnym. Dlatego tak ważna jest obecność w lojalnych i kompetentnych oddziałach lądowych wysuniętych oficerów naprowadzania lotnictwa.

(strategypage.com, fot. US Air Force)