Migracja to proces, który towarzyszył ludzkości od zarania dziejów. Człowiek pierwotny był koczownikiem. Zmieniał miejsce zamieszkania, gdyż natura nie była w stanie go wykarmić lub ochronić przed zagrożeniami. W miarę upływu wieków ludzie zmienili tryb życia na osadniczy, jednak znaczny wzrost liczebności populacji wielu zmuszał do przesiedlania się. Przyczyny były związane nie tylko z niewydajnością rolnictwa danej wsi czy osady, ale także z czynnikami ekonomicznymi, społecznymi czy kulturowymi.

Nie inaczej było w XVIII wieku, kiedy ludność z państw niemieckich migrowała na Wschód. Często ludzie, którzy decydowali się na wyjazd do Rosji, byli zdesperowani, nie mieli nadziei na godne warunki bytowe w swoim kraju bądź po prostu nie czuli się z nim związani. Migracja miała więc służyć zarówno krajom niemieckim, które liczyły na redukcję bezrobocia i biedoty miejskiej, jak i samemu Cesarstwu Rosyjskiemu, które borykało się z problemami niedoboru pracowników.

W 1762 roku władzę w Rosji przejęła Katarzyna II, z domu księżniczka Sophie Friederike Augustine von Anhalt Zerbst. Caryca rozumiała, że aby utrzymać władzę, będzie musiała zmodernizować kraj i umocnić aparat rządzenia. Jako władczyni zdecydowanie bardziej wykształcona i światła niż poprzednicy, mająca liczne wpływowe kontakty na Zachodzie, dzięki tym znajomościom szybko zdała sobie sprawę, że najefektywniejszą metodą poprawy kondycji gospodarki Cesarstwa Rosyjskiego byłoby wprowadzenie popularnego wówczas w Europie merkantylizmu. Według tej teorii jedną z podstaw rozwoju gospodarczego powinny zostać nadwyżki występujące w rolnictwie. Ważny element miał też stanowić wzrost liczby poddanych. Było to związane z inną, popularna wówczas teorią populacji, którą głosił francuski teoretyk państwa Victor Riqueti, markiz de Mirabeau. Według tej doktryny o sile gospodarczej państwa decyduje nie jego terytorium, ale liczba zamieszkującej je ludności. Duża liczebność poddanych w połączeniu z modernizacją rolnictwa i rzemiosła oraz zintensyfikowaniem wymiany handlowej powinna w krótkim czasie wzmocnić potęgę ekonomiczną kraju. Na początku panowania Katarzyny II Rosja była jednak krajem słabo zaludnionym. Mieszkało w niej około dwudziestu milionów ludzi, co w porównaniu z ogromną powierzchnią państwa nie było dużą liczbą. Cesarstwo nie dysponowało jednak własnymi zasobami osadników, musiało więc sprowadzić ich z zewnątrz1.

Katarzyna II zdawała sobie sprawę, że krajem, który doskonale wprowadzał w życie teorię populacji, były Prusy. Za przykład może posłużyć wydany w 1685 roku edykt poczdamski, który zapraszał hugenotów, by osiedlali się w okolicach Berlina. Podobnie było w 1732 roku, gdy około piętnastu tysięcy osadników z Salzburga wyemigrowało do Prus Wschodnich. Największy rozwój kolonializmu w Prusach nastąpił jednak za panowania Fryderyka II (1740–1786), szczególnie po okresie wojny siedmioletniej. Ludność zasiedlała Śląsk i Prusy Wschodnie, zakładano kolonie na Pomorzu, w okolicach Szczecina, gdzie służył ojciec Katarzyny – książę Christian August von Anhalt-Zerbst. Caryca od najmłodszych lat miała więc do czynienia z pruską metodą wprowadzania w życie teorii populacji. W procesie fryderykowskiej kolonizacji liczba jego poddanych wzrosła o dwieście pięćdziesiąt tysięcy ludzi w ponad tysiącu kolonii2.

Pierwsza próba rozpoczęcia zorganizowanej akcji kolonizacyjnej nastąpiła w 1762 roku. 4 grudnia Katarzyna II wydała manifest, w którym zapraszała do osiedlania się wszystkich zagranicznych kolonistów, z wyjątkiem Żydów. Nieprecyzyjne obietnice i mętne sformułowania oraz brak warunków i gwarantowanych przywilejów sprawiły jednak, że dokument nie spotkał się z zainteresowaniem w zachodniej Europie. Niezrażona caryca 22 sierpnia 1763 roku wydała drugi manifest. On z kolei przyznawał przyszłym kolonistom szereg przywilejów i konkretne prawa. Nie określał też żadnej konkretnej grupy docelowej, dopuszczał osiedlanie się ludności wszystkich narodowości, także Żydów3.

pugachyov

Manifest gwarantował możliwość wyboru miejsca osiedlenia się w dowolnej guberni rosyjskiej. Obietnica ta została jednak spełniona tylko w części, nowych osadników kierowano bowiem w rejon środkowej Wołgi. Ważnym przywilejem było również pokrycie przez państwo kosztów podróży, a w jej trakcie – wypłacanie osadnikom dniówek. Pieniądze te nosiły określenie „podróżnych” i miały wystarczyć na najpilniejsze potrzeby podczas wędrówki do Rosji. Dla wielu ludzi był to najatrakcyjniejszy pretekst do osiedlenia się na terenach rosyjskich.

Ważnym założeniem manifestu z lipca 1763 roku była swoboda wyznania. Nowi osadnicy mieli otrzymać pozwolenia na budowę kościołów własnej religii, a także utrzymanie odpowiedniej liczby duchownych i kościelnych. Swobody religijne miały się jednak ograniczyć do terenów zamieszkiwanych przez kolonistów, wyłączono spod tego prawa także miasta, w których mieliby się osiedlać osadnicy. Wyjątek miały stanowić również klasztory, których budowania na terenie Rosji zakazano. Mimo ograniczeń w tej kwestii nowi osadnicy mieli prawo do własnego samorządu, mogli również utrzymywać własne szkolnictwo. Ponadto osoby, które skorzystały z praw manifestu, zwolniono z płacenia podatków. Na trzydzieści lat – ludzi, którzy zasiedliliby niezamieszkałe do tej pory tereny Cesarstwa Rosyjskiego, na pięć lat – jeśliby zamieszkali w miastach i chcieli się zajmować handlem bądź rzemiosłem.

Ciekawą formą pomocy, choć w dokumencie Katarzyny II nie do końca precyzyjnie sformułowaną, miało być wsparcie dla kolonistów, którzy chcieli tworzyć własne manufaktury czy fabryki lub inne przedsiębiorstwa. Zapomoga miała być tym większa, im mniej rozwinięta była dana dziedzina rosyjskiej gospodarki. Koloniści mieli także możliwość kupna poddanych do pracy w zakładanych manufakturach i przedsiębiorstwach. Produkty mało w Rosji znane miały być zwolnione z opłaty ceł wewnętrznych i wywozowych z państwa na okres dziesięciu lat. Katarzyna II zaoferowała też pomoc w zagospodarowaniu i przydziale ziemi oraz wyraziła zgodę na przydzielanie nieoprocentowanych kredytów przeznaczanych na budowę gospodarstw rolnych i rzemieślniczych. Pieniądze miały być wykorzystywane na zakup sprzętu niezbędnego w pracowni lub gospodarstwie4.

orlov_greg

Nie mniej ważnym przywilejem było prawo do opuszczenia Rosji w dowolnie wybranym momencie, choć z zastrzeżeniem, iż ten, kto wyjedzie, będzie musiał zostawić część dobytku. Ten, kto wyemigrowałby do piątego roku po przybyciu, byłby zobowiązany do oddania jednej piątej majątku. Gdyby opuścił Rosję między piątym a dziesiątym rokiem, musiałby pozostawić dziesiątą część5.

Jednakże przyczynami migracji ludności niemieckiej były nie tylko wewnętrzna sytuacja w Cesarstwie Rosyjskim i chęć modernizacji kraju przez carycę. Z problemami borykali się również Niemcy. Do emigracji zmuszały nie tylko kwestie polityczne czy religijne, ale przede wszystkim sytuacja gospodarcza. Wojna siedmioletnia znacznie uszczupliła fundusze księstw i państw niemieckich. Władcy dodatkowo narzucili wysokie podatki, co w połączeniu z niewydolnością gospodarczą prowadziło do zastojów ekonomicznych. Zabiegi te miały przyspieszyć odbudowę po wojnie, Niemcy nie mieli jednak, w przeciwieństwie do Anglii, Francji, Holandii, Hiszpanii czy Portugalii, terytoriów zamorskich, dokąd mogliby wysyłać swoich kolonistów, a tym samym zwiększać dobrobyt narodowy6.

Z powodów gospodarczych najwięcej ludzi wyemigrowało z terenów środkowych i południowo-zachodnich Niemiec, w szczególności z Hesji-Darmstadt, Hesji-Nassau, księstwa Fulda i części Nadrenii. Tereny te borykały się z problemem „kurczącej się ziemi” – zmniejszaniem się ilości urodzajnych gruntów, a wobec wzrostu liczby mieszkańców także obowiązkiem spłacania rodzeństwa, które tej ziemi nie dziedziczyło. Dochodziły do tego lokalne katastrofy w postaci nieurodzajów, pożarów czy działalności zwierzyny leśnej, która często niszczyła plony. Innym przykładem może być północna Bawaria, gdzie do zubożenia społeczeństwa przyczyniło się przekształcenie gospodarki rolnej, opierającej się na daninach, w gospodarkę czynszową.

Kryzys przeżywało również rzemiosło. Brakowało pracy dla coraz liczniejszych czeladników, których nie było stać na zapłacenie za egzamin mistrzowski. Zmniejszało to liczbę cechów rzemieślniczych i miejsc pracy, a w konsekwencji doprowadziło do wzrostu bezrobocia i żebractwa. Znaczna część społeczeństwa żyła na granicy minimum egzystencjalnego. Ludność zainteresowała się więc migracją do Rosji głównie z przyczyn ekonomiczno-finansowych. Właśnie wśród ludności niemieckich księstw przeprowadzono akcję werbunkową7.

Manifest Katarzyny II z lipca 1763 roku opublikowano w trzech językach: rosyjskim, niemieckim i francuskim, głównie w gazetach w Niemczech i Francji. Pierwszym czasopismem, które wydrukowało wezwanie, była – dzięki staraniom rosyjskiego rezydenta w Hamburgu, Puszkina – Staats- und gelehrte Zeitung des Hamburgischen unpartheyischen Correspondenten. Puszkin był jednym z wielu wysłanników, którzy mieli za zadanie jak najszerzej rozpropagować ten dokument. Manifest opublikowano także w Anglii, Danii, Irlandii i Szkocji, przetłumaczono go również na grecki, serbski i rumuński8.

Akcję werbunkową przeprowadzali „wzywający”, których można było podzielić na dwa typy. Pierwsza grupa werbowników podlegała bezpośrednio dyplomacji rosyjskiej, drudzy byli prywatnymi działaczami, którzy na mocy umowy z państwem świadczyli usługi w prowadzonej akcji. Wzywający działali na terenie prawie całej Europy, ale liczebnie i propagandowo dominowali w niewielkich państewkach niemieckich. Należy zwrócić uwagę, że rosyjscy werbownicy musieli rywalizować z agentami angielskimi, francuskimi czy holenderskimi, którzy również namawiali ludność do migracji, ale do swoich terytoriów zamorskich. W rywalizacji brali także udział Portugalczycy, Hiszpanie i Duńczycy, którzy bardziej niż imperia światowe potrzebowali kolonistów w zamorskich posiadłościach9.

Mówiąc jednak o werbunku na terenach Niemiec, należy wspomnieć o dwunastu głównych agentach. Najbardziej aktywnym wzywającym był Ferdinand de Canneau de Beauregard, który akcję rozciągnął na tereny południowej i zachodniej Rzeszy. Stworzył sprawnie działający system werbunkowy, zatrudnił licznych podwykonawców, którzy prowadzili werbunek nawet wtedy, gdy w 1766 roku Rosja chciała zawiesić proces migracji. De Canneau pragnął bowiem wzbogacić się nie tylko na samej akcji. Jego celem było zapewnienie sobie wpływów na terenach przyszłych kolonii. W umowie podpisanej z rosyjskimi wysłannikami zagwarantowano mu bowiem trzy procent ziemi przeznaczonej na kolonie nad Wołgą, a także możliwość założenia zakładu, w którym mogli być zatrudniani niemieccy koloniści. De Canneau miał również otrzymywać za każde sto rodzin nieopodatkowaną pożyczkę w wysokości trzystu pięćdziesięciu rubli. Szacuje się, że dostał od Rosji około piętnastu tysięcy rubli. Wiadomo również, że dwie nadwołżańskie kolonie – Kanskoje (Kano) i Borgard (Burejak) – zawdzięczają nazwy jego nazwiskom10.

Koordynowaniem werbunku kolonistów z Niemiec zajmował się z ramienia władz rosyjskich Iwan Simiolin. Założył on we Frankfurcie nad Menem i w Ulm dwie agencje, mimo że tamtejsze władze nie wyraziły na to zgody. Podwykonawcami pracującymi na zlecenie Simiolina byli Johann Facius we Frankfurcie i Karl Friedrich Mexiner w Ulm. Otrzymywali oni stałą wypłatę, a także fundusze na pokrycie działalności. Sami również zatrudniali ludzi, którzy prowadzili akcję werbunkową. Wzywający otrzymywali zapłatę w wysokości od trzech do czterech dukatów za każdą zwerbowaną rodzinę. W Hesji liczba werbowanych Niemców była tak duża, że niezadowolone władze Frankfurtu zmusiły Faciusa, by przeniósł agencję do niewielkiego miasteczka Büdingen. Dla ludności Palatynatu podobną rolę jak Büdigen dla Hesji odgrywał Fryburg Bryzgowijski. Werbowano tam również osadników z południowo-zachodnich Niemiec, a także mieszańców Alzacji i Lotaryngii, czy nawet Włochów i Francuzów. W Anhalt-Dessau takim punktem było Roßblau11.

Ludność, która zbierała się w wymienionych miasteczkach, przenosiła się potem do Hamburga, a przede wszystkim do Lubeki, gdzie znajdował się główny obóz zbiorczy. Koloniści musieli więc pokonać długą drogę lądową, zanim dotarli do punktu zbiorczego, którym zarządzał Christoph Heinrich Schmidt, kupiec żądający, by tytułowano go „rosyjskim komisarzem”. Nie dane mu było cieszyć się zarobionymi na akcji werbunkowej pieniędzmi, zmarł na gruźlicę w roku 1766, zaraz po zakończeniu procesu przez władze carskie. Do zadań Schmidta należało przyjmowanie do obozu kolonistów, wskazywanie im kwater i wypłacanie dniówek (osiem szylingów lubeckich za dorosłego mężczyznę, pięć szylingów za kobietę, trzy za dziecko i szylinga za niemowlę). Dniówki wypłacano regularnie, wystarczały w zupełności na utrzymanie, był to więc najważniejszy czynnik skłaniający ludność do wyjazdu. Miał jednak swoje minusy, uzależniał bowiem osadnika od werbownika, a w wypadku przedłużającej się podróży i oczekiwania groził wybuchem zamieszek niezadowolonych ludzi. Dla wielu z nich decyzja o wyjeździe była aktem desperacji lub odwagi, nic więc dziwnego, że przedłużająca się wędrówka budziła niepokój. Do zadań Schmidta należało także kwaterowanie ludności. Najbogatsi koloniści byli w stanie zapłacić za własne kwatery, zdecydowana większość musiała się jednak zadowolić przyportowymi barakami.

Tłok, brud, robactwo, a także pogarszająca się atmosfera powodowały niezadowolenie społeczności migracyjnej. Dla utrzymania porządku wśród kolonistów powołano wśród werbowników służbę porządkową. Do jej obowiązków należało także częściowo wypłacanie dniówek i opiekowanie się bagażem kolonistów. Kiedy statek mógł już wyjść w morze, a osadnicy wchodzili na pokład, otrzymywali dniówki z wyprzedzeniem aż na cztery tygodnie. Dostawali także spory zapas prowiantu, który miał wystarczyć na całą podróż12.

Portem docelowym był Kronsztad. Kolonistów kierowano do mieszczącego się naprzeciw portu pałacu Oranienbaum, a następnie do pobliskich koszar, gdzie mieli zamieszkać. Najpierw jednak rosyjscy oficerowie sprawdzali listy podróżnych. Najczęściej spisy przekazywane przez kapitanów deklarowały znacznie zawyżony stan ludności. Pozwalało to przewoźnikom inkasować większe sumy za przewód osób. Na podstawie wykazów szacuje się jednak, ze do Rosji w latach 1763–1766 przybyło od dwudziestu trzech do trzydziestu tysięcy kolonistów.

Ludzie mieszkający w koszarach mieli – inaczej niż w Lubece – nieograniczoną swobodę poruszania się, ale okolica wcale nie napawała nadzieją. Była podobna do niemieckiej, jednak znacznie surowsza, co nie poprawiało nastroju zdrożonych osadników13. Zakłada się, że całkowity czas podróży mógł trwać nawet rok: lato, zimę i drugie lato. Za jego wydłużenie odpowiadały znaczne odległości, które koloniści musieli pokonać, a także warunki klimatyczne. Czynniki związane ze zmianą miejsca zamieszkania i brakiem odporności na niektóre choroby również opóźniały podróż. W trakcie wędrówki zdarzały się też wypadki, które zatrzymywały kolumny wędrowców i jeszcze bardziej je wstrzymywały14.

Bogatsi koloniści mogli się osiedlić w Petersburgu i znaleźć zatrudnienie w stolicy czy carskich rezydencjach takich jak Peterhof i Carskoje Sielo. Nie bez znaczenia była obecność na tych terenach Niemców bałtyckich, którzy chętnie zatrudniali nowo przybyłych rodaków. W ten sposób powstało kilka przylegających do stolicy małych kolonii niemieckich, liczących łącznie około czterech tysięcy Niemców. W 1766 roku założono też dwie kolonie na Łotwie, w okolicach Dźwiny – Hirschenhof i Helfreichsdorf. Było to odpowiedzią na prośbę ówczesnego grafa prowincji, który chciał szybko zagospodarować leżące odłogiem tereny. Z kolei na Ukrainie powstała kolonia Białowieża, założona przez siedemdziesiąt dwie rodziny niemieckie pochodzące z Hesji15.

Szacuje się, iż w roku 1765 około stu dziesięciu rodzin brandenburskich i wirtemberskich osiadło na prawym brzegu Newy w okolicach Petersburga. Trzy lata później kolejne sześćdziesiąt siedem rodzin zamieszkało w rejonach rosyjskiej stolicy16. Dominującą część kolonistów przetransportowano jednak nad środkową Wołgę. Podróżowano lądem, tylko niektórzy wybrali drogę rzeczną. Był to kolejny męczący etap. Odległości były znacznie większe, a warunki klimatyczne – ostrzejsze niż w Niemczech. Nastroje pogarszał również fakt, że osadników eskortowało wojsko. Wędrówka była tym cięższa, gdyż nim dotarli na przeznaczone na założenie kolonii miejsce, musieli zimować w rosyjskich wioskach i miasteczkach. Początkowo spotykało się to z sympatią miejscowych, jednak przedłużający się pobyt osadników i wyczerpujące się zapasy jedzenia sprawiały, że w Rosjanach budziła się niechęć17.

Wyczerpująca wędrówka zakończyła się w Saratowie. Tam Niemców znowu kwaterowano w mieszkaniach Rosjan, potrzebowali bowiem kilkutygodniowego okresu przejściowego, aby załatwić formalności związane z osadzeniem się na terenach nadwołżańskich. Koloniści otrzymywali również wtedy zaliczkę w wysokości stu pięćdziesięciu rubli na poczet przyszłego zagospodarowania się. Pieniądze te miały zostać w przyszłości zwrócone, kwota była jednak znaczna, wystarczała na zakup od dziesięciu do dwunastu koni, i to po zawyżonych cenach (a należy nadmienić, że rodzinę chłopską posiadająca jednego konia uważano wówczas za bogatą). Po uporaniu się z formalnościami koloniści rozpoczynali ostatni etap podróży. Musieli pokonać jeszcze od osiemdziesięciu do stu kilometrów, które dzieliły ich od miejsca docelowego18.

Aby sprawnie zarządzać nadwołżańskimi koloniami, w 1763 roku w Petersburgu powołano Kancelariję Opiekunstwa Inostrannych – Kancelarię Powierniczą dla Obcokrajowców. Do 1775 roku na jej czele stał książę Grigorij Orłow. Zastąpił go później i piastował tę funkcję aż do rozwiązania urzędu książę Aleksander Wiasiemskij. Początkowo najważniejsze decyzje podejmowała administracja guberni Saratow z Nikitą Strojewem na czele. Urzędowi temu zarzucano niegospodarność i sięganie po wszelkie sposoby, aby robić interesy z wykorzystaniem przybyłych kolonistów. Kancelaria Powiernicza zorientowała się jednak, jak wygląda sytuacja w koloniach, i wysłała do guberni swojego przedstawiciela, kapitana Johanna Reußa, co spowodowało spięcie pomiędzy Strojewem a pełnomocnikiem z Petersburga. Sytuacja pogorszyła się, kiedy do Saratowa przybył również kontroler z ministerstwa finansów. Doszły do tego skargi kolonistów na administrację guberni, co zaowocowało ostatecznym przejściem osad pod zarząd Kancelariji w 1766 roku.

Sama caryca żywo interesowała się procesem osiedlania się ludności niemieckiej na terenach nadwołżańskich. Miała nawet udać się na inspekcję, ale nie dotarła do celu, wśród kolonistów szerzyła się bowiem zaraza. Na miejsce przybył jej pełnomocnik, książę Orłow, ale nie interesował się losem kolonii. Kantor Powierniczy działał w Saratowie do 1782 roku, jednakże administracyjne zrównanie chłopów rosyjskich z osadnikami bardzo pogorszyło status tych drugich. Prowadziło to do napięć pomiędzy niemieckimi kolonistami i urzędami lokalnymi. W efekcie w 1797 roku car Paweł I odtworzył działanie Kantoru Powierniczego19.

Ostatni etap podróży z Saratowa do miejsca przeznaczonego na założenie kolonii pogłębiał pesymizm Niemców. Widzieli bowiem tylko pusty step i niewielkie osady założone przez swoich poprzedników. Osiadła tam ludność cierpiała niedostatek i nędzę, posługiwała się mieszaniną rosyjskiego i niemieckiego, ale nie nawiązywała bliższych kontaktów z nowo przybyłymi. Największym wstrząsem dla osiedleńców było jednak dotarcie na miejsce. Kolumna podróżnych zatrzymała się pośrodku piaszczystego stepu. To tutaj musieli zaczynać życie od nowa. Koloniści borykali się z szeregiem problemów – pochodzili najczęściej ze zubożałego proletariatu miejskiego (drukowane w gazetach manifesty musiały dotrzeć przede wszystkim do ludzi umiejących czytać i pisać), a więc z miast, i nie mieli większego pojęcia o rolnictwie. Co więcej, pierwszy rok musieli przetrwać prawie że w szczerym polu. Trudne warunki klimatyczne, tak różne od niemieckich, pogarszały nastroje. Dochodziły do tego brak opieki medycznej i duchownych oraz nieznajomość okolicznych terenów. Rosja nie była obiecywanym rajem20.

Znaczny wpływ na osadników na terenach środkowej Wołgi wywarło powstanie Pugaczowa. Kozak Jemielian Iwanowicz Pugaczow był rosyjskim pretendentem do tronu. W 1773 roku stanął na czele powstania ludowego, podając się za zamordowanego cara Piotra III. Chłopi poparli go, gdyż obiecał im zniesienie pańszczyzny. Bunt objął cały Ural i tereny nadwołżańskie, został jednak krwawo stłumiony21. Pugaczew namawiał Niemców do poparcia jego powstania. Proponował im w zamian swoisty żołd w wysokości dwunastu rubli miesięcznie. Nastroje panujące wśród ludności spowodowały, że spora część społeczeństwa przyłączyła się do powstania i grabiła miasta, by odreagować niespełnione obietnice władz rosyjskich. Zamieszanie i ujawniona słabość władzy rosyjskiej na terenach kolonii niemieckich przyczyniły się do najazdów plemion kirgiskich i kazachskich, które plądrowały i brały ludzi do niewoli, co jeszcze bardziej negatywnie nastawiało kolonistów do nowego miejsca ich życia22.

Osady kolonialne po uporaniu się z początkowymi trudnościami budowano jednak w sposób logiczny i uporządkowany. Kolonie były w pewien sposób oddzielone od wsi rosyjskich, co miało zapobiegać konfliktom. Każdej rodzinie niemieckiej przydzielono fragment ziemi o powierzchni około 32,7 hektara. Ziemia stanowiła jednak własność gminy i nie mogła być dziedziczona, dzierżawiona ani sprzedawana. Koloniści uprawiali ziemię metodą trójpolówki, polegającą na cyklicznej zmianie rodzaju roślin uprawianych na danej części pola, przy czym jedna trzecia zawsze leżała ugorem. Mechanizacja była niewielka23.

Wioski kolonistów powstawały na obu brzegach Wołgi. Wschodni brzeg nie musiał się obawiać corocznych wylewów rzeki, które występowały najczęściej wiosną. Zaraz po powodziach ludność zasiewała na nawodnionych terenach odpowiednie zboża i warzywa24. Liczebność osad niemieckich na terenach nadwołżańskich nie była mała. Dla przykładu wieś Grimm w guberni Saratow liczyła ponad dziesięć tysięcy mieszkańców, Kirchspiele – około dwudziestu tysięcy, lecz średnia liczba mieszkańców takiej osady nad Wołgą wynosiła nie więcej niż cztery tysiące dusz. Częste epidemie i choroby uniemożliwiały jednak zwiększenie przyrostu naturalnego25.

W latach 1764–1766 na terenach nadwołżańskich powstały łącznie sto cztery kolonie – czterdzieści cztery na wschodnim i sześćdziesiąt na zachodnim brzegu Wołgi. Szacuje się, że od 1 października 1908 roku do 1 grudnia 1909 roku do koloni nadwołżańskich przybyło około ośmiuset czterdziestu pięciu rodzin. Najwięcej, bo aż sto dziewięćdziesiąt dziewięć, pochodziło z Pomorza, kolejne sto osiemdziesiąt cztery – z Prus Wschodnich. Najmniej z kolei wyemigrowało z Bawarii i Hanoweru, odpowiednio dwie i dziewięć rodzin. Należy nadmienić, że rodziny pochodziły z różnych środowisk. Byli wśród nich zarówno zwykli robotnicy, i to oni dominowali, ale także robotnicy leśni, rolnicy czy rzemieślnicy. Tych ostatnich było stanowczo najmniej26.

Proces migracji Niemców do Rosji w XVIII wieku był więc skomplikowany. Władze carskie musiały zapewnić przyszłym osadnikom transport, wyżywienie i dach nad głową. Długa podróż pogłębiała niezadowolenie społeczne, co stwarzało niebezpieczeństwo buntu. Choroby, które nękały podróżników, a także warunki klimatyczne opóźniały wędrówkę. Miejsce docelowe też nie wzbudziło zachwytu nowo przybyłych. Nie da się jednak ukryć, że emigranci z krajów niemieckiego obszaru językowego znacznie wspomogli rosyjską gospodarkę i w znacznej części pokryli deficyt wśród ludności Cesarstwa Rosyjskiego. Caryca Katarzyna II wykazała się niebywałą inteligencją, przyjmując za wzór niemiecki sposób kolonizacji, i całkiem sprawnie wprowadziła go na terenie swojego kraju. Później, w wieku XIX i XX, kwestia Niemców nadwołżańskich będzie stanowić ważny element gospodarki, ale także polityki międzynarodowej i będzie wpływać na bilateralne stosunki pomiędzy Niemcami a późniejszym Związkiem Radzieckim czy Federacją Rosyjską.

Bibliografia:

Bakler Theodor, Das Deutschtum in Rußland, München 1911.
Encyklopedia Gazety Wyborczej, tom 15, Kraków.
Hecker Hans, Die Deutschen im Russischen Reich, in der Sowjetunion und ihren Nachfolgestaaten [w:] Historische Landeskunde – Deutsche Geschichte im Osten, Band 2, Köln 1994.
Słownik pojęć i organizacji międzynarodowych – migracja międzynarodowa, stosunkimiedzynarodowe.info. Dostęp: 13 czerwca 2013.
Lebioda Tadeusz, Niemcy Rosyjscy w polityce RFN na tle ich znaczenia w Rosji i relacjach niemiecko-rosyjskich 1763–2003, Wrocław 2004.
Naylor Konrad T., 100 postaci, które miały największy wpływ na dzieje Polski. Ranking, Londyn 1996.
Pamiętniki cesarzowej Katarzyny II przez nią samą pisane, red. Mirosław Grabowski, Warszawa 1990.
Wielka encyklopedja powszechna, tom XIV, Poznań 1995.

Przypisy

1. Lebioda Tadeusz, Niemcy Rosyjscy w polityce RFN na tle ich znaczenia w Rosji i relacjach niemiecko-rosyjskich 1763–2003, Wrocław 2004, s. 38.

2. Ibidem, s. 39.

3. Ibidem, s. 40.

4. Ibidem, s. 40–41.

5. Ibidem, s. 41–42.

6. Ibidem, s. 42.

7. Ibidem, s. 43.

8. Ibidem, s. 44.

9. Ibidem, s. 47.

10. Ibidem, s. 45.

11. Ibidem, s. 46.

12. Ibidem, str. 50–54.

13. Ibidem, s. 57.

14. Hecker Hans, Die Deutschen im Russischen Reich, in der Sowjetunion und ihren Nachfolgestaaten [w:] Historische Landeskunde – Deutsche Geschichte im Osten, Band 2, Köln 1994, str. 19.

15. Lebioda T., Niemcy rosyjscy…, s. 60.

16. Bakler T., Das Detuschtum in Rußland, München 1911, s. 89.

17. Lebioda T., Niemcy rosyjscy…, s. 63–64.

18. Ibidem, s. 65–66.

19. Ibidem, s. 66–69.

20. Ibidem, s. 70–73.

21. Wielka encyklopedja powszechna, tom XIV, Poznań 1995, s. 206.

22. Lebioda T., Niemcy rosyjscy…, s. 76–77.

23. Ibidem, s. 79.

24. Bakler T., Das Deutschtum in Rußland, München 1911, s. 20.

25. Ibidem, s. 22–23.

26. Ibidem, s. 29.