Na wojnie jak w życiu – nic nie jest pewne, a w szczególności losy i życie żołnierza. Nasuwa się od razu sławne powiedzenia Toma Hanksa z kultowego „Foresta Gumpa”: „życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz, co wyciągniesz”. Nie tylko polskich żołnierzy w czasie drugiej wojny światowej okupacja kraju przez armie III Rzeszy i Związku Radzieckiego zmusiła do walki na emigracji i na niemal wszystkich frontach.

Trudna historia

Tak się zdarzyło, że żołnierze pewnego małego kraju nadbałtyckiego, sąsiada II Rzeczypospolitej, który podzielił częściowo losy Polski i w 1940 roku dostał się w całości pod panowanie Związku Radzieckiego, późną jesienią 1944 roku zawędrowali na Kaszuby. Byli to Łotysze. Dla mieszkańców Pomorza byli równie egzotyczni, jak mieszkańcy tych ziem żołnierzom łotewskim. Tym bardziej było to frapujące dla autochtonów, że występowali jako sojusznicy III Rzeszy i nosili mundury Waffen-SS.

Podobnie jak Polska, Łotwa i pozostałe kraje nadbałtyckie wywalczyły niepodległość po I wojnie światowej. Łotysze mieli tego pecha, że na ich terytorium i terytorium sąsiadów toczyła się część wojny domowej między „białymi” zwolennikami carskiej Rosji a „czerwonymi” bolszewikami; już wtedy nie pałali miłością do rewolucjonistów i rewolucji. Kiedy 1 września 1939 roku wybuchała kolejna wojna, Łotwa ogłosiła się państwem neutralnym, jednak to nie znaczy, że wschodni, potężny sąsiad przestał się interesować państwami bałtyckimi. Tak jak rządy Litwy i Estonii, rząd łotewski pod presją siły musiał się w czerwcu 1940 roku zgodzić na założenie u siebie sowieckich baz. Na tym jednak się nie skończyło. 5 sierpnia 1940 roku Łotwę została włączona w skład ZSRR jako Łotewska Socjalistyczna Republika Radziecka. Jej sąsiadów spotkał ten sam los.

Lettland, Riga, Beisetzung

Od dnia inkorporacji Łotwy do wyzwolenia przez Wehrmacht w czerwcu i lipcu 1941 roku 35 000 Łotyszów stało się ofiarami sowietyzacji. Połowa z nich została zamordowana lub zginęła bez wieści w czerwcu 1941 roku. Po rozpoczęciu 22 czerwca operacji „Barbarossa” wojska niemieckie posuwały się tak szybko, że już osiem dni później o godzinie 20.30 pierwsi niemieccy żołnierze wraz z łotewskimi partyzantami wkroczyli do Rygi. Wystarczył rok w państwie sowieckim, aby mieszkańcy tego małego kraju witali Wehrmacht niczym wyzwolicieli. Niemcy zwrócili Łotyszom zagrabione poprzednio majątki, pozwolili na działalność uniwersytetu w Rydze i Akademii Rolniczej w Mitawie. „Za Niemca” wychodziło dwadzieścia gazet w języku łotewskim, otwarto szkoły i kościoły. Pierwszą melodią, jaka poleciała rozgłośni radiowej w Rydze, był łotewski hymn „Boże, błogosław Łotwę”.

Oblicza się dziś, iż około 150 tysięcy Łotyszy walczyło z bronią w ręku u boku armii niemieckiej na froncie wschodnim: jako jednostki pomocnicze w jednostkach policji, Luftwaffe, Kriegsmarine, ale również na pierwszej linii frontu w składzie Wehrmachtu i Waffen-SS. Łotewscy nacjonaliści pomagali również w wymordowaniu około 60 tysięcy żydowskich współobywateli. W składzie sił zbrojnych SS we wrześniu 1943 roku stworzono dwie dywizje grenadierów Waffen-SS, każda po około 20 tysięcy żołnierzy. Większa część pochodziła z włączonych do tych jednostek batalionów policji, zgłoszeń ochotniczych lub po prostu z ogólnokrajowego poboru do wojska.

zolnierze_15dywizji

Łotysze nosili takie same mundury jak inni żołnierze Waffen-SS, z tym że na prawym rękawie kurtki mundurowej mieli tarczę w łotewskich barwach narodowych, a na kołnierzach oprócz dystynkcji ze stopniami znajdował się symbol jednostki. 19. Dywizja nosiła na kołnierzu symbol runicznej swastyki, w Łotwie nazywany „płonącym krzyżem”, a 15. Dywizja – godło Łotwy, czyli słońce i trzy gwiazdy wschodzące zza horyzontu. Łotysze różnili się również stopniami, ponieważ zamiast niemieckiego przedrostku SS- (na przykład SS-Hauptsturmfűhrer – kapitan) ich rangi miały postać Legion-Hauptsturmfűhrer.

Tak więc utworzono 15. i 19. Dywizję Grenadierów Waffen-SS. Obie walczyły przez cały czas na pierwszej linii frontu wschodniego. Pod koniec 1944 roku łotewscy żołnierze z poświęceniem i ogromną odwagą stawiali czoła Armii Czerwonej w czasie odwrotu Wehrmachtu z ich ojczyzny. Nie na wiele się to zdało.

ryga_1944__zaladunek_15dywizji_na_statki

Łotewskie SS na Pomorzu

W lipcu 1944 15. Dywizja Grenadierów Waffen SS (łotewska numer 1) – 15. Waffen-Grenadier-Division der SS (lettische Nr. 1) – uczestniczyła w ciężkich walkach pod Ostrowem i utraciła zdolność bojową. Kadra trzech pułków piechoty i jednostki dywizyjne ewakuowano drogą morską na Poligon Wojskowy SS „Prusy Zachodnie” (Truppen Ubungsplatz „Westprussen”) pomiędzy Kościerzyną a Bytowem. 19. Dywizja została tymczasem odcięta wraz z wojskami niemieckimi w Kurlandii, w północnej części Łotwy, gdzie walczyła do 11 maja 1945 roku.

Poligon „Prusy Zachodnie” obejmował znaczną część obszaru powiatów chojnickiego i kościerskiego. Z jego terenów – na północ i zachód od Brus – wysiedlono całkowicie lub częściowo ludność zamieszkującą 40 różnego rodzaju miejscowości (wsie, osiedla, osady). Ogólna powierzchnia poligonu wynosiła około 70 tysięcy hektarów w gminach Lipnica, Leśno (całkowicie znalazło się na terenie poligonu), Brusy (około 50%) i Lipusz. Do najbardziej opustoszałych należały wsie: Główczewice, Wysoka Zaborska, Kaszuba, Rolbik, Wielkie i Małe Chełmy, Leśno, Zalesie. Tu właśnie postanowiono umieścić resztki łotewskiej dywizji Waffen-SS, aby ją odtworzyć i uzupełnić nowymi ochotnikami. Na poligonie w Dziemianach i Wysokiej Zaborskiej przebywało łącznie 1600 Łotyszy, którzy zastąpili ochotników francuskich z 33. Dywizji Grenadierów Waffen-SS „Charlemagne”. Jeden z Francuzów, Christian de la Maziére, tak wspominał swych następców: „spotkaliśmy również łotewskich SS, którzy właśnie się przegrupowywali. Byli to wspaniali żołnierze, niezwykle zawzięci. Nienawidzili sowietów, którzy w 1940 roku, tuż po wojnie fińskiej opanowali ich ojczyznę. Uważali Niemców za wyzwolicieli”.

Lettland; Appell der SS-Legion

I tak żołnierze łotewscy w niemieckich mundurach znaleźli w kompletnie obcej im krainie wśród obcych im ludzi. Na szczęście zachorowały się wspomnienia Łotyszy, którzy gościli – nie z własnej woli – na terenie Pomorza Gdańskiego i Kaszub.

Mintaus Blosfelds, ochotnik w 5. Kompanii 3. Pułku 15. Dywizji, tak wspomina przybycie na Pomorze na początku października 1944 roku: „około 8.00 zawinęliśmy do portu w Gdańsku. Przyglądałem się bacznie miejscowym, spodziewając się ujrzeć innych ludzi niż na Łotwie”. Jednak jak podaje w pamiętnikach, nie spotkał nic obcego w ich wyglądzie czy zachowaniu. Ot, zwyczajni robotnicy idący do pracy, tacy sami jak wszędzie w świecie. Po wyładowaniu się ze statków o 12.00 Łotysze wyruszyli pociągami na południe, przez „polski korytarz”. Ciekawe są spostrzeżenia łotewskiego żołnierza co do miejscowej ludności. Otóż pisał, iż ziemie te zamieszkują Niemcy, Polacy i… Czesi. Oczywiście byli i są to Kaszubi, jednak nieznajomość języka i realiów regionu poprowadziła Autora do takiego przeinaczenia. Pisał, iż mieszkańcy tej ziemi wydawali się żyć w zgodzie, choć mieszkali oddzielnie. Poza codziennymi ćwiczeniami i zajęciami na poligonie Łotysze mieli też sporo wolnego czasu popołudniami, mieli też okazję – a raczej obowiązek – uczestniczenia w codziennych patrolach i w akcjach policyjnych oraz w pracach budowlanych, takich jak na przykład wymiana dachówki na domu lekarza lub pomoc w kuchni czy w szpitalu. Jedną z najciekawszych spraw, jaką zauważył Łotysz, jest mnogość krzyży i kapliczek przydrożnych, które świadczyły „o dużej pobożności Polaków”.

27 listopada Blosfelds dostał polecenie udania się z poligonu do Bytowa, gdzie spotkał w wartowni garnizonu niemieckiego podoficera, który był jego instruktorem w Rydze. Z radością zauważył, iż na ścianie u dawnego kolegi nadal wisiało pamiątkowe zdjęcie kompanii z czasów szkolenia na Łotwie. Ten doradził mu również przeniesienie z Bytowa do Kościerzyny: „przy kieliszku radził, bym starał się o przeniesienie, jako że w Bytowie warunki są złe, żołnierze 15. Dywizji mieszkają w barakach z dykty, wkopanych do połowy w ziemię (dla lepszej izolacji cieplnej!), pola i drogi wokół obozu są zalane i błotniste”. Po takiej rozmowie żołnierz z ogromną chęcią przyjął przeniesienie do Kościerzyny (w niemieckim: Berent). Ponieważ Łotysz wracał ze szpitala, umieszczono go w drewnianej chacie na rogatkach miasta, gdzie musiał czekać na następne rozkazy.

niesmiertelnik_lotewskiego_ssmana

Zamieszkał razem z kolegami z dywizji i Łotyszami ewakuowanymi z Kurlandii z 19. Dywizji. Na święta Bożego Narodzenia wraz z nimi wyjechał na urlop do Rzeszy i – również w ich towarzystwie – wrócił do Kościerzyny w sam raz na przywitanie Nowego Roku, 31 grudnia 1944 roku o godz. 23.00. Pierwszy dzień ostatniego roku wojny żołnierze spędzili na oczekiwaniu na rozkazy oraz pisaniu listów do bliskich i znajomych, którzy również przebywali na terenie Rzeszy. Poza kontaktami „służbowymi” żołnierze łotewscy spotykali się z miejscową ludnością także na płaszczyźnie handlowej i (rzadziej) towarzyskiej. We wspomnieniach znaleźć można co nieco o życiu codziennym w Kościerzynie, a raczej o aprowizacji. Blosfelds sprzedał swoje włóczkowe kalesony mundurowe i paczkę dobrego tytoniu miejscowym za 60 marek, które zainwestował w dziesięć pakietów bibułki do papierosów po pół marki. Bochenek chleba kosztował go 30 marek, tak samo jak paczka dziesięciu papierosów.

Z powodu ogromnych opadów śniegu i mrozu żołnierze cały czas spędzali na kwaterach. Również kolejne dni do dnia wyjazdu 7 stycznia 1945 roku czas upływał na lekturze, grze w szach i oczekiwaniu.

Łotewskich żołnierzy zapamiętali również mieszkańcy tego regionu. Pani Pelagia Żmuda-Trzebiatowska w wywiadzie z Gerardem Jeskem wspominała, iż pewnego dnia o godzinie 6.30 do jej domu w Czarnej Dąbrowie, w którym ukrywał się ksiądz Wrycza, jeden z głównych przywódców TOW „Gryf Pomorskie”, a prywatnie jej wuj, przybyło łotewskie SS, „które nosiło nieco inne mundury niż Niemcy”. Zapamiętała tyle, że oficerem był Niemiec, a pozostali SS-mani – Łotyszami. Niemiec pytał wszystkich przy stole, kim są. Wskazał na księdza Wryczę, a ona odpowiedziała, że to „nasz wuj z Westfalii”. Jak mówiła, „szczęśliwym zbiegiem okoliczności nie pytali o papiery. Żołnierze byli jeszcze bardzo młodzi i nie mieli na szczęście żadnego doświadczenia”.

Mintaus Blosfelds z kolegami dostał przydział 7 stycznia o 9.00 i o 16.50 wyjechał z Kościerzyny. Najpierw dotarł do Lipusza (Libush). Na połączenie do Bytowa czkał do 23.50, i aby umilić sobie pobyt, poszedł do klubu żołnierskiego, który „całkiem [był] ładnie urządzony, nawet można dostać przekąskę. Ohydna lemoniada!”. Zgrupowanie jego oddziału odbyło się w okolicach Polanowa. 18 stycznia 15. Dywizja znów ruszyła do walki z Armią Czerwoną.

Konflikt polsko-łotewski

Żołnierze dywizji stanęli naprzeciw Armii Czerwonej nad Kanałem Bydgoskim. Sowieci zaatakowali 21 stycznia. Zwiadowcy z łotewskiej jednostki zauważyli kolumnę ciężarówek i czołgów zbyt późno. Sowieci wygrali potyczkę i wzięli sześćdziesięciu jeńców, których natychmiast rozstrzelali. Jednak nie to wstrząsnęło najbardziej łotewskimi żołnierzami. Do śmierci żołnierzy już przywykli. W Nakle było inaczej, tam czerwonoarmiści zamordowali oprócz niemieckich cywilów również 15–16-letnich łotewskich chłopców, którzy służyli w niemieckich oddziałach budowlanych. Kontratak łotewskich grenadierów sprawił, że miasto na krótko wróciło w niemieckie ręce i zbrodnia ujrzała światło dzienne.

Po tym Łotysze nie dawali pardonu nikomu. Ich ofiarą padli żołnierze polskiej 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Wzięli wraz z Niemcami wielu jeńców, w tym 35 polskich. Trzech spróbowało ucieczki. Łotysze powiązanych drutem kolczastym Polaków wrzucili do płonącej stodoły. Do końca wojny łotewska dywizja walczyła w obronie Kołobrzegu (Festung Kolberg), nad Odrą i w obronie Berlina. Resztki 15. Dywizji Grenadierów Waffen-SS poddały się Amerykanom nad Łabą.

Bibliografia:

Blosfelds M., Łotewski ochotnik legionu SS, Warszawa 2009
Głóchowski P., Kowlaski M., Nie trzeba mnie zabijać, Warszawa 2008
Malinowski B., Zagroda Żmuda- Trzebiatowskich w Czarnej Dąbrowie – trochę o niedawnej historii o ludziach i rzeczach, [w:] „Nasze Pomorze” nr 6/ 2004
Michaelis R., Die Grenadier-Divisionen der Waffen-SS. Teil 1, Berlin 1994
Lācis V., Latviešu legions. Patiesības gaismā, Riga 2006