Ukraińcy pochwalili się dziś zniszczeniem okrętu desantowego Cezar Kunikow projektu 775 (NATO: Ropucha). To już drugi w tym miesiącu okręt rosyjskiej Floty Czarnomorskiej – po kutrze rakie­towym R-334 Iwanowiec – który padł ofiarą ukraińskiej nawodnej amunicji krążącej.

Wszystkie jednostki projektu 775 budowano w Stoczni Północnej w Gdańsku. Wyporność pełna każdej jed­nost­ki wynosi 4400 ton przy długości 105 metrów na linii wodnej. Standardowo obsadza je załoga licząca 87 osób. Okręty mogą przewozić trzynaście wozów pan­cer­nych i 150 żołnierzy. W tym wypadku, według ukraińskich służb wywia­dow­czych, Kunikow służył jednak jako okręt trans­portowy i przewoził ładunek o bliżej nieusta­lonym charakterze.

Atak przeprowadziła (jak zwykle) Grupa 13, czyli jednostka bezzałogowców morskich podlegająca Zarządowi Wywiadu Minis­­terstwa Obrony. Na udos­tęp­nionym nagraniu widać, jak przy lewej burcie Kunikowa eksplodują kolejno dwa drony, prawdopodobnie dobrze już znane Magury, użyte także w ataku na Iwanowca. W następstwie ataku okręt przewrócił się na burtę i zatonął.



Wstępne doniesienia mówiły, iż cała załoga poszła na dno z okrętem, później jednak pojawiły się informacje o ura­to­wa­niu większości marynarzy. Na razie sprawę losu załogi trzeba więc uznać za niewyjaś­nioną. Pojawiły się również kolej­ne nagrania, ukazujące słup dymu pozostały po Kunikowie. Okręt poszedł na dno opodal Ałupki na połud­niowym wybrzeżu Krymu.

Okręt otrzymał imię na cześć Cezara Lwowicza Kunikowa, majora radzieckiej piechoty morskiej, odzna­czonego po­śmiert­nie Złotą Gwiazdą Bohatera Związku Radzieckiego za męstwo w bitwie o Małą Ziemię pod Noworosyjskiem. Kunikow poległ… 14 lutego 1943 roku. A to ci dopiero „zbieg okolicz­ności”. Oczywiście po stronie ukraińskiej nie przeoczono tej rocznicy, ale z drugiej strony – gdyby Kunikow nie skakał… to znaczy gdyby nie wychodził w morze, toby nie został zatopiony. Dlatego trudno mówić o długo­falowym planie zatopienia okrętu właśnie na rocznicę śmierci jego patrona. Raczej skorzys­tano po prostu z nadarzającej się okazji.

To nie pierwsze (ale z pewnością ostatnie) zetknięcie Cezara Kunikowa z realiami wojny. 24 marca 2022 roku został uszko­dzony w następstwie eksplozji, do której doszło w porcie w Berdiańsku na okręcie desantowym Saratow projektu 1171. Wciąż nie ma pewności, czy eksplozja została spowodowana przez działania ukraińskie czy też mieliśmy do czynienia z wypadkiem. Niemniej skutek był taki, że Saratow został dosz­czętnie zniszczony, a na Kunikowie śmierć poniósł jego dowódca Aleksandr Czirwa.

Wcześniej Ukraińcy zatopili co najmniej jedną Ropuchę. W grudniu ubiegłego roku Nowoczerkassk został zniszczony w Teo­dozji wraz z transportem amunicji. We wrześniu Minsk (należący formalnie do Floty Bałtyc­kiej i przebazowany na Morze Czarne w toku przygotowań do napaści na Ukrainę) doznał poważnych uszkodzeń w ataku na stocznię Siew­mor­zawod w Sewas­topolu. Wreszcie w sierpniu jeden dron nawodny uderzył w okręt Olenie­gorskij gorniak w Nowo­rosyjsku.



Według ukraińskiej marynarki wojennej Flota Czarnomorska ma do dyspozycji już tylko pięć okrętów projektu 775. Poza dwoma uszkodzonymi jednostkami (które obecnie nie są gotowe do służby i nie wiadomo, kiedy remonty dobiegną końca) są to Jamał i Azow. W związku z decyzją Turcji o zamknię­ciu cieśnin czarno­morskich dla uczestników wojny na mocy konwencji z Montreux Rosja nie może sprowadzić na Morze Czarne kolejnych Ropuch.

Tymczasem prawda jest taka, że bardzo by się przydały. Wprawdzie nie zdołały wypełnić zadania, do którego najpraw­do­po­dob­niej zostały wyznaczone w pierwszym okresie wojny, to znaczy desantu pod Odessą, ale szybko przy­dzie­lono im nową rolę. Stały się jednym z fundamentów zaplecza logis­tycz­nego sił okupacyjnych w południowej Ukrainie.

Drony Magura (Maritime Autonomous Guard Unmanned Robotic Apparatus) osiągają prędkość maksymalną 42 węz­łów i mają zasięg 450 mil morskich, zaś prędkość marszowa wynosić ma 22 węz­ły. Dron dysponować ma ładow­nością nawet 320 kilogramów. Według Ukraińców Magura może wyko­nywać szereg innych zadań, między innymi rozpoz­nawczych i patro­lowych. Każdy egzemplarz kosztuje prawdo­po­dobnie kilka­dziesiąt tysięcy dolarów.

Zobacz też: Co przyniesie nowy rok w kwestii brytyjskich pojazdów opancerzonych?

Vadim Indeikin, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported