Przed kilkoma dniami The Washington Post opublikował raport, z którego wynika, że Siły Ghods Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej w najbliższym czasie wzmogą ataki na amerykańskich żołnierzy w Syrii. Instrumentem w rękach Pasdaranów mają być – jak niemal zawsze w takich sytuacjach – szyickie milicje i inne organizacje paramilitarne będące długim ramieniem Teheranu. Dziennik bazuje na tajnych raportach wywiadu i sugeruje użycie „potężnych przydrożnych bomb przeciwpancernych”, przeznaczonych specjalnie do niszczenia amerykańskich pojazdów i zabijania amerykańskich żołnierzy.

Improwizowane urządzenia wybuchowe („ajdiki”) stały się znakiem rozpoznawczym bojowników występujących przeciwko siłom amerykańskim w Iraku po inwazji w 2003 roku. Urządzenia są zwykle zdalnie uruchamiane i wykorzystują ładunek kumulacyjny. WaPo pisze, iż podobno w dwóch testach pod koniec stycznia w Ad-Dumajr (na wschód od Damaszku) jeden z takich ładunków przebił pancerz czołgu o grubości prawie 8 centymetrów z odległości około 23 metrów. Trzeci test się nie powiódł.



Raporty wywiadowcze są częścią dokumentów, które wyciekły na platformie komunikacyjnej Discord. Konstruktorem bomb miał być członek libańskiego Hezbollahu. Urządzenie o średnicy niecałych 13 centymetrów oceniono jako potężne i „możliwe do ukrycia” ze względu na mały rozmiar. Masa materiału wybuchowego C4 wynosiła około 1,5 kilograma.

– Jedną z prób użycia takich urządzeń przeciwko siłom amerykańskim najwyraźniej udaremniono pod koniec lutego, kiedy w północno-wschodniej Syrii sprzymierzeni ze Stanami Zjednoczonymi bojownicy kurdyjscy przejęli trzy bomby – czytamy w raporcie.

Tymi sprzymierzeńcami byli bojownicy Syryjskich Sił Demokratycznych, a do opisanego wydarzenia doszło w pobliżu Rimêlan w północno-wschodniej Syrii. Urządzenia wybuchowe miały znajdować się w rękach jednej z organizacji podległych Teheranowi. Opisywany dokument ma bazować na przechwyconych komunikatach syryjskich i libańskich bojowników sprzymierzonych z Iranem.

Według generała Marka Kurilli od stycznia 2021 roku w prowincjach Al-Hasaka, Dajr az-Zaur i Rakka, w których przebywa około 900 Amerykanów, przeprowadzono siedemdziesiąt osiem uderzeń na amerykańskich wojskowych z użyciem pocisków moździerzowych i rakietowych oraz amunicji krążącej. W większości przypadków nie spowodowały one obrażeń wśród Amerykanów i raczej były to ataki nękające. Do ostatniego ataku doszło w marcu, gdy bezzałogowiec uderzył w bazę koalicji w muhafazie Al-Hasaka w północno-wschodniej Syrii. Zginął wtedy amerykański cywil, a pięciu amerykańskich żołnierzy i jeden cywil zostało rannych. W kwietniu okazało się, że u niektórych żołnierzy – miało być ich ponad dwudziestu – ujawniły się urazowe uszkodzenia mózgu.



Bojownicy powtórzyli ataki 24 marca o poranku, odpalając dziesięć pocisków rakietowych w kierunku Mission Support Site Green Village, a także w nocy, atakując Mission Support Site Conoco kilkoma pociskami. W następstwie tych wydarzeń Pentagon wydłużył pobyt lotniskowca USS George H.W. Bush (CVN 77) na Morzu Śródziemnym. Ostatecznie Waszyngton ograniczył się do kilku akcji odwetowych, w których zginęło ośmiu bojowników.

Aby podłożyć „ajdiki” we wschodniej Syrii, wspierane przez Iran milicje musiałyby przekroczyć Eufrat lub przeniknąć na obszary kurdyjskie, używając sił reżimu syryjskiego jako osłony, co będzie niezwykle trudne. Użycie pocisków rakietowych i dronów jest dla Irańczyków łatwiejszą metodą, ale jak pokazuje doświadczenie, słabo wycelowane osiągnięcia irańskiej techniki wojskowej nie czynią zapowiadanego wielokrotnie spustoszenia.

W raporcie napisano, że członkowie Sił Ghods pomagali w projektowaniu „bomby przeciwpancernej” i udzielali porad dotyczących jej użycia. Wymieniony z nazwiska członek elitarnej jednostki Pasdaranów – Sadegh Omidzade – wskazał, że celami będą amerykańskie pojazdy opancerzone Humvee i Cougar. W tym celu obserwowano Amerykanów oraz fotografowano i studiowano drogi, którymi się przemieszczają.

Amerykanie z 4. batalionu 118. pułku piechoty 30. Pancernego Brygadowego Zespołu Bojowego Gwardii Narodowej Karoliny Północnej we wschodniej Syrii, listopad 2019 roku.
(Spc. DeAndre Pierce, US Army).

Doniesienia o możliwej eskalacji lub przynajmniej zmianie metody ataków pojawiają się w momencie, gdy prorządowe media tureckie zarzucały Stanom Zjednoczonym przekazanie wyrzutni systemu M142 HIMARS bojownikom kurdyjskich Powszechnych Jednostek Ochrony (YPG). Daily Sabah podawała nawet, że USA wysyłają HIMARS-y terrorystom Partii Pracujących Kurdystanu w północnej Syrii.



Według raportu Amerykanie w Syrii będą mieć problem nie tylko z Pasdaranami, ale także z sojusznikami. Wschodnia Syria jest na celowniku Turcji, Rosji i Iranu, które prawdopodobnie zawiązały niepisany sojusz mający skłonić Stany Zjednoczone do opuszczenia kraju. Największe zagrożenie przyjdzie nie z Moskwy, ale z Iranu i Turcji, głęboko zakorzenionych w regionie i mających silne powiązania z tamtejszymi bojownikami. Wspierani przez Turcję syryjscy rebelianci w pobliżu Tall Tamr często biorą na cel Syryjskie Siły Demokratyczne i obszary, na których mogą działać Stany Zjednoczone. Grupy wspierane przez Iran i Rosję również prowadzą wojnę podjazdową.

Wspólny amerykańsko-turecki patrol na obrzeżach Manbidżu w Syrii, 2018 rok.
(Spc. Arnada Jones, Combined Joint Task Force – Operation Inherent Resolve)

Oprócz ataków kinetycznych częścią kampanii ma być podsycanie powszechnego oporu i wspieranie oddolnego ruchu mającego przeprowadzać ataki na Amerykanów. Zgodnie z tajną oceną wywiadu przygotowaną w styczniu wysocy rangą rosyjscy, irańscy i syryjscy wojskowi i przedstawiciele wywiadów mieli na spotkaniu w listopadzie podjąć decyzję o utworzeniu „centrum koordynacyjnego” do kierowania kampanią.

Al-Arabija, cytując agencję informacyjną RIA Nowosti, poinformowała, że „siły rosyjskie działające w Syrii oskarżyły amerykańskich pilotów wojskowych o poważne naruszenia protokołów mających na celu uniknięcie starć między dwoma państwami”. Oznacza to nic innego jak zwiększoną rosyjską presję na USA. Po stronie Waszyngtonu stoi tradycyjnie Izrael, dążący do wyrugowania wpływów Iranu w Syrii, a także przecięcia pępowiny łączącej Hamas, Palestyński Islamski Dżihad i Hezbollah.

Szerszy wysiłek Moskwy, Damaszku i Teheranu w celu wyparcia Stanów Zjednoczonych z Syrii w dłuższej perspektywie miałby pomóc syryjskiemu prezydentowi Baszarowi al-Asadowi odzyskać wschodnie prowincje, kontrolowane obecnie przez Kurdów wspieranych przez siły amerykańskie. W dokumentach nie było żadnych przesłanek bezpośredniego udziału Rosji w planowaniu kampanii przeciwko USA. Dokumenty, które wyciekły, wskazują jednak na aktywniejszą rolę Moskwy w szerszych antyamerykańskich wysiłkach. Rosja, podobnie jak Iran, uważa, że poradzą sobie z odwetem, jeśli w atakach bojowników zginą Amerykanie. Waszyngton prawdopodobnie ograniczyłby reakcję do ataków na cele w Syrii, jak było za czasów, gdy w Białym Domu zasiadał Donald Trump, i jak jest obecnie.



Pentagon odmówił komentarza w sprawie ujawnionych dokumentów i nie odpowiedział na pytania w sprawie raportu bardzo szczegółowo opisującego knowania przeciwko siłom amerykańskim w Syrii. Farzin Nadimi, specjalista do spraw Iranu w Washington Institute for Near East Policy, przyznał, że coraz bardziej agresywne zachowanie Iranu sugeruje, iż Teheran ma – lub uważa, że ma – milczące poparcie Rosji dla nasilenia swoich działań.

Nowa kampania oporu prawdopodobnie znajdzie podatny grunt na obszarach z większością arabską, które irytują się obecnością sił amerykańskich i rządami autonomicznej władzy kurdyjskiej, kontrolującej duże połacie wschodniej i północno-wschodniej Syrii. Według Arona Lunda z think tanku Century International lokalna rywalizacja o władzę tworzy idealny klimat do wzniecania niepokojów oraz instrumentalizowania i organizowania grup bojowników.

Zobacz też: Nowe fregaty dla Belgii i Holandii wreszcie zatwierdzone

US Army / Spc. Jensen Guillory