Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przebywa dziś z wizytą w Holandii, gdzie spotkał się z premierem Markiem Rutte. Głównym tematem rozmów miały być dostawy zachodnich samolotów bojowych (czyli F-16) dla naszych wschodnich sąsiadów. I tak też się stało: po wielu miesiącach próśb i nalegań otrzymaliśmy wreszcie jasną deklarację, iż Ukraina otrzyma Fighting Falcony.

Dawcami będą – jak oczekiwano – Dania i Holandia. Duńskie ministerstwo obrony ogłosiło, że wspólnie z Holendrami i za zgodą Stanów Zjednoczonych przekaże swoje używane myśliwce Ukrainie. Na razie jednak nie wiemy, kiedy zobaczymy Vipery z niebiesko-żółtymi kokardami na skrzydłach, wszystko bowiem zależy od szkolenia pilotów i personelu naziemnego oraz przygotowania należytej infrastruktury.

Wiemy za to, ile maszyn dostaną Ukraińcy: aż czterdzieści dwie. A to – według Zełenskiego – „tylko początek”. Ile z nich ma służyć do walki, a ile jako rezerwuar części zamiennych? Też nie wiadomo.



Sama Dania, która był jednym z czterech pierwszych użytkowników F-16, obecnie posiada trzydzieści trzy F-16AM i dziesięć F-16BM z łącznie siedemdziesięciu dziewięciu pozyskanych w latach 80. (z wyjątkiem dwóch, które kupiono w latach 90. w miejsce egzemplarzy utraconych w wypadkach). Sześćdziesiąt jeden przeszło modernizację w ramach programu MLU.

Holandia niegdyś posiadała ponad 200 maszyn, z czego 138 przeszło modernizację MLU. Radykalne cięcia po zakończeniu zimnej wojny sprawiły, że w połowie ubiegłej dekady Holendrom pozostały w czynnej służbie już tylko siedemdziesiąt cztery egzemplarze. Obecnie, wraz z wprowadzaniem do służby F-35, liczba Fighting Falconów będzie się sukcesywnie kurczyła, dziś są ich tylko czterdzieści dwa.

Zagadką pozostaje to, ile czasu zajmie wyszkolenie odpowiedniej liczby pilotów do obsadzenia tylu maszyn. Przypomnijmy, że pierwsza tura szkoleń prawdopodobnie ma objąć zaledwie sześciu lotników, a kolejnych dwóch będzie rezerwowymi. Według ustaleń amerykańskich mediów w Ukrainie jest ośmiu pilotów spełniających dwa podstawowe warunki: mają doświadczenie na samolotach naddźwiękowych (co pozwoli ominąć czasochłonną naukę podstaw rzemiosła lotniczego) i płynnie znają angielski. Kolejnych dwudziestu pilotów może się pochwalić jaką taką znajomością angielskiego i ma niebawem udać się do Wielkiej Brytanii na kurs językowe.

Osobną kwestią jest, ile czasu minie, zanim Ukraińcy będą w stanie w pełni wykorzystać możliwości swoich nowych myśliwców. Według najnowszych harmonogramów (o których pisaliśmy tutaj) Bojowi Sokoły mogłyby ruszyć do walki wczesną jesienią przyszłego roku. Ale na tym etapie zaznajomienie Ukraińców z samolotami będzie wciąż stosunkowo ograniczone. Generał James Hecker, szef amerykańskich sił powietrznych w Europie i Afryce, cytowany przez The War Zone, sądzi, że ukraińscy lotnicy będą mogli w pełni wykorzystać potencjał F-16 dopiero za cztery–pięć lat, czyli około 2027 roku.



Odnotujmy na marginesie, że w bazie Eindhoven – która jest siedzibą holenderskich eskadr transportowych – z Zełenskim spotkał się także dowódca tamtejszych sił powietrznych, generał broni André Steur.

Zełenski z żoną przylecieli do Eindhoven szwedzkim Gulfstreamem 550. Jutro prezydent ma przemawiać na posiedzeniu duńskiego parlamentu.

Ataki na Czernihów i bazę Solcy

Ukraińcy zaatakowali wczoraj bazę lotniczą Solcy w obwodzie nowogrodzkim. W ataku użyto bezzałogowych aparatów latających, prawdopodobnie wypuszczonych gdzieś w pobliży bazy (od terytorium ukraińskiego dzieli ją 600 kilometrów). Sami Moskale przyznali, że doszło do lekkiego uszkodzenia jednego bombowca Tu-22M3 za pomocą komercyjnego quadcoptera.

Nowo ujawnione zdjęcia dowodzą jednak, iż uszkodzenia okazały się bardzo, bardzo poważne. Krótko mówiąc: nie ma czego zbierać. Tak intensywny pożar po ataku niewielkiego dronika sugeruje, że bombowiec był zatankowany, a więc być może szykowany do lotu bojowego. Oprócz tego co najmniej jeszcze jedna maszyna miała zostać lekko uszkodzona.



Tymczasem Rosjanie w swoim stylu zaatakowali wczoraj Czernihów – nie żadną bazę wojskową, ale sam środek miasta. Według najnowszych danych życie straciło siedem osób (w tym sześcioletnie dziecko), a ponad 140 zostało rannych, z czego czterdzieści jeden wciąż przebywa w szpitalach. Uszkodzonych zostało sześćdziesiąt sześć budynków mieszkalnych i kilkanaście innych. Szczególnie mocno uszkodzony został budynek akademickiego teatru muzyczno-dramatycznego imienia Tarasa Szewczenki.

Aktualizacja (18.15): Premierka Danii Mette Frederiksen potwierdziła, że Kopenhaga przekaże dziewiętnaście Fighting Falconów. Wynika z tego, że czterdzieści dwa egzemplarze, o których mówił wcześniej Zełenski, to po prostu komplet holenderskich „szesnastek”, a nie łączna dotacja duńsko-holenderska. Z maszyn będących w dyspozycji Koninklijke Luchtmacht dwadzieścia osiem pozostaje w służbie czynnej, a czternaście jest zmagazynowanych i były przeznaczonych na sprzedaż. Spośród tych ostatnich część już nie nadaje się do latania, ale będzie wprost idealna do kanibalizacji. Docelowo Ukraina powinna więc mieć około pięćdziesięciu sprawnych F-16AM/BM.

Tymczasem szef administracji państwowej obwodu charkowskiego Ołeh Syniehubow informuje, że jedenaścioro cywilów zostało rannych wskutek ostrzału centrum Kupiańska. Siedem z nich jest w stanie ciężkim.

Aktualizacja (23.50): Bloomberg informuje, powołując się na anonimowe źródła, że w rosyjskiej bezpiece byli ludzie, którzy popierali bunt Prigożyna, przynajmniej w tym zakresie, w którym celem szefa Wagnerowców była neutralizacja ministra „obrony” Siergieja Szojgu i szefa sztabu Walerija Gierasimowa. Usunięcie Szojgu ze stanowiska miałoby pozwolić bezpieczniakom na wymuszenie agresywniejszego prowadzenia wojny.

Na razie nic jednak nie wskazuje na to, aby Szojgu i Gierasimow mieli się pożegnać ze stanowiskami. Wręcz przeciwnie – to główny sojusznik Wagnerowców w wierchuszce regularnych sił zbrojnych, generał Siergiej Surowikin, po buncie Prigożyna przepadł jak kamień w wodę.

A na dobranoc – ukraińscy pogranicznicy pochwalili się zniszczeniem zestawu walki radioelektronicznej Połe-21, służącego do zakłócania systemów nawigacji satelitarnej.