Portugalskie miasto Elvas leży tuż przy granicy z Hiszpanią, vis-à-vis Badajoz. Tamtejsze muzeum wojskowe znajduje się w XVII-wiecznym Forcie Santa Lucia, który wraz z fortami Piedade, São Francisco, São Mamede i São Pedro był częścią obrony Praça-Forte de Elvas. Wchodzi w skład Cidade – Fronteiriça de Elvas Quartel (Graniczne Miasto Garnizonowe Elvas i jego Fortyfikacje), od 30 czerwca 2012 roku wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Powstało w wyniku reorganizacji portugalskich wojsk lądowych w 2006 roku i zajmuje teren koszar rozwiązanego już 8. pułku piechoty „Quartéis do Casarão”.

Muzeum zajmuje łącznie 150 tysięcy metrów kwadratowych, a łączna powierzchnia ekspozycji to ponad 3,5 tysiąca metrów kwadratowych. Muzeum oficjalnie otwarto 19 października 2009 roku, a pięć lat później włączone je do Portugalskiej Sieci Muzeów. Jeśli wierzyć informacjom przekazywanym przez władze placówki, jest to największe pod względem powierzchni muzeum w Portugalii.

Obiekt wpisuje się w barwną historię tego obszaru, który był sceną wielu potyczek hiszpańsko-portugalskich i na tamte warunki z pewnością zasłużył sobie na miano miasta-bohatera. Do bodaj najbardziej zaciętego oporu doszło podczas oblężenia prowadzonego przez hiszpańskie wojska pod dowództwem Luisa Méndeza de Haro. 14 stycznia 1659 roku miasto było świadkiem bitwy, która zakończyła się portugalskim zwycięstwem.



Muzeum prezentuje zbiory w sześciu pomieszczeniach, w tym w fortowych bunkrach. Znajdują się tam między innymi eksponaty opowiadające o roli koni w logistyce, przyrządy używane przez polową służbę zdrowia, radiostacje, wiele pojazdów używanych przez wojska lądowe, pojazdy ciągnione przez zwierzęta czy artyleria pozostającą w uzbrojeniu w XIX i XX wieku.

Uprzejma obsługa – ciesząca się niebywale, że ich placówkę odwiedził ktoś z Polski – wskazuje
kierunek zwiedzania. W pierwszych salach możemy przyjrzeć się, jak wyglądał transport towarów i uzbrojenia na polu walki. Gdy dziś rozmyślamy o logistyce, widzimy, że może stać się domeną pojazdów bezzałogowych, wówczas wiele spoczywało na grzbietach koni. Z tego powodu Portugalczycy przywiązywali dużą wagę do uprzęży i siodeł, a nawet stworzyli własny rodzaj siodła i dbali o zachowanie odrębności w tym zakresie. Przede wszystkim obawiano się wpływów berberyjskich i później również Maurów. W zakresie stosowania uprzęży wykształciły się dwie szkoły jazdy na Półwyspie Iberyjskim: La Gineta przywieziona przez Berberów i druga związana z armią chrześcijańską.

Wróćmy jednak do podstawowego zagadnienia tej części muzeum: koni w roli logistycznej. Na ekspozycji przedstawiono różne rodzaje uprzęży, które pomagały transportować broń na duże odległości. Za przykład może posłużyć uprząż do transportu lekkiego karabinu maszynowego Madsen, która pozwalała na przewożenie broni wraz z ośmioma torbami na magazynki (po pięć w każdej). Portugalczycy kupili tę broń od Duńczyków w 1930 roku. Co ciekawe, używali jej jeszcze w latach sześćdziesiątych, na przykład mieli ją w uzbrojeniu – wraz z MG 34 i karabinami Dreysego – w Angoli w 1961 roku.

Uprząż konna do transportu karabinu maszynowego Madsen.

Koni używano również w celach aprowizacyjnych na tyłach frontu. Służyły jako siła pociągowa dla kuchni polowych; przykład możemy zobaczyć w kolejnym pomieszczeniu. Składała się ona z pięciu pojemników, w tym trzech szybkowarów. Dzięki temu i wyposażeniu w palenisko możliwe stało się przygotowywanie posiłków w czasie jazdy dla czterdziestu żołnierzy. Było to nie lada zaletą w czasie przemieszczania się oddziałów na duże odległości. W tym pomieszczeniu wystawiono również sztućce i naczynia używane przez portugalskich żołnierzy.

Kuchnia polowa.

W przerwach między bitwami na wagę złota było zadbanie o dobre spędzenie wolnego czasu. Często był on umilany przez grę na instrumentach. Przez tę ekspozycję twórcy chcieli też pokazać rolę muzyki w zagrzewaniu do boju przed bitwą i w jej trakcie. W sali zgromadzono kilkanaście instrumentów muzycznych używanych przez orkiestrę portugalskich wojsk lądowych.

Bębny wojenne i bongos.

Kolejne pomieszczenie przenosi nas do małego szpitala wojskowego. Pokazane tu przedmioty pochodzą ze Szkoły Służby Medycznej Wojsk Lądowych, która powstała w lizbońskiej dzielnicy Benfica. Jak się szybko okazało, w tamtym budynku brakowało przestrzeni, aby zorganizować wystawę stałą. Pokazy organizowano raz w roku. W końcu część eksponatów przeniesiono do Elvas.

Prezentowana kolekcja ma dwa główne działy. Jeden skupia się na sprzęcie używanym w szpitalach, drugi zaś – na wyposażeniu placówek polowych. Do dzisiaj zdecydowano się pokazać publiczności jedynie 10% zasobów. Pozostała część jest dostępna dla osób chcących zgłębić wiedzę i jest w tym celu udostępniania na specjalne życzenie. Na zdjęciu znajdują się fotel dentystyczny, skrzynia z narzędziami i lekami oraz naczynie do mycia rąk przez dentystów. Wszystko to stanowi wyposażenie polowego gabinety dentystycznego.

Po kilku salach poświęconych szeroko pojętej medycynie w wojsku przemieszczamy się na ekspozycję związaną z łącznością. Między innym możemy tam zobaczyć egzemplarz telegrafu Hughesa (na zdjęciu poniżej po prawej stronie), zaprojektowanego i opatentowanego przez Davida Hughesa w 1855 roku w Stanach Zjednoczonych.

W oddali widać polowe stanowisko łączności (fot. Andrzej Pawłowski, konflikty.pl)

W zbiorach znalazł się również heliograf wzór M938 (po lewej stronie zdjęcia powyżej), a także okopowe stanowisko do łączności. I to nie wszystko, bo w dwóch pomieszczeniach można oglądać radiostacje różnego typu, w tym plecakowe i przewoźne.

Prawdziwa gratka czeka fanów motoryzacji, na których w hangarach czeka kolekcja samochodów osobowych i ciężarowych. Jest to autentyczny pomnik historii. Tak duża liczba pojazdów mechanicznych wiąże się z istnieniem w Elvas od 4 sierpnia 1960 roku Centrum Nauki Jazdy Samochodowej. Wraz z podobnymi w Porto, Figueira da Foz i Coimbrze (CICA 4) miejsca te jako jedyne zapewniały szkolenie wszystkim żołnierzom aplikującym na kierowców pojazdów lekkich i ciężkich. Znajduje się tam między innymi pojazd szkoleniowy MF/57 (w slangu wojskowym określany jako Matateu), będący w istocie Mercedesem Benzem 180 D z 1957 roku.

Miejsce to jest ciekawe jeszcze z innego powodu: nie jest zwykłym przedstawieniem pojazdów używanych w tamtych latach, ale ciągle żyje, co można sprawdzić na materiale filmowym załączonym niżej. Samochody są na chodzie, a dba o nie Portugalskie Stowarzyszenie Pojazdów Wojskowych. Na wystawie możemy podziwiać samochód terenowy Kaiser Jeep CJ16, który powstał w Stanach Zjednoczonych i służył do transportu uzbrojenia i żołnierzy (mógł przewozić siedmiu żołnierzy poza kierowcą) albo jako pojazd dowodzenia i łączności. Na zdjęciu natomiast przedstawiciel amerykańskich lekkich wojskowych samochodów ciężarowych: Dodge WC52.

Mniej okazale, ale równie ciekawie wygląda wystawa plenerowa pojazdów opancerzonych. Niemal na samym początku wita nas brytyjski samochód pancerny Humber uzbrojony w działko kalibru 37 milimetrów. Używany był przez Portugalczyków w czasie drugiej wojny światowej, a w szczególności po niej, gdy stanowił wyposażenie portugalskich żołnierzy w Goa (wówczas terytorium Indii Portugalskich) ponoszących klęskę w 1961 roku.

Samochód pancerny Humber.

Dalej możemy podziwiać transporter opancerzony Bravia Chaimite V-200 VBTP (Viatura Blindada de Transporte de Pessoal), produkowany bez licencji przez portugalskie przedsiębiorstwo Bravia. Wykorzystywano je w wojnach kolonialnych w Angoli, Mozambiku i Gwinei Portugalskiej od 1967 do 1974 roku, a wycofano stosunkowo niedawno – w 2016 roku.

Bravia Chaimite V-200 VBTP.

W muzeum znajduje się więcej cięższego sprzętu pancernego, w tym czołgów. W portugalskich wojskach lądowych służyły między innymi amerykańskie, Shermany, które pozostawały w służbie od 1957 roku do lat siedemdziesiątych. Czołgi te dostarczono w wersji M4A3E4 z działem M1 kalibru 76 milimetrów.



Jak zorganizować wizytę?

Placówka mieści się pod adresem Avenida de São Domingos N.º 13, 7350-047 Elvas. Leży poza głównymi traktami turystycznymi w Portugalii i dociera tam bardzo niewielka liczba zwiedzających, ale jest w zasięgu turysty posiadającego samochód. Względnie łatwo jest się dostać na pogranicze hiszpańsko-portugalskie. Ruch mogą utrudniać jadące w kierunku hiszpańskiego Badajoz samochody ciężarowe.

Odległość nie powinna zniechęcać, gdyż to, co zobaczymy na miejscu, powinno wynagrodzić trudy i znoje. Oprócz zbiorów muzeum niezwykle istotne będzie poczucie samej atmosfery portugalskich kresów i uświadomienia sobie niebezpieczeństw, które czyhały na obrońców. Widok ze szczytu fortu Santa Lucia, w tym na Forte de Nossa Senhora da Graça, jest imponujący.

Obiekt można zwiedzić od wtorku do niedzieli w godzinach 9.00–19.00 w okresie od 1 kwietnia do 31 października (od 1 listopada do 31 marca jest otwarte o półtorej godziny krócej). Należy mieć jednak na uwadze, że w każdym przypadku w godzinach 12.30-14.30 muzeum jest nieczynne, gdyż obowiązuje znana u południowców sjesta. Bilet normalny kosztuje 3 euro (niespełna 14 złotych), ulgowe dla dzieci, studentów i emerytów (powyżej 65. roku życia) – 1 euro.

Jak widać, ceny nie są wygórowane, co jeszcze bardziej zwiększa atrakcyjność obiektu, z którego roztacza się wspaniały widok na okolicę, w tym miasto i położone opodal koszary portugalskich wojsk lądowych. Wejść naprawdę warto, muzeum zajmuje dość sporą powierzchnię i należy mieć co najmniej trzy godziny, aby zobaczyć całą wystawę i zrobić jakieś fotki.

Niemal jak w każdym muzeum, i w tej placówce – po jej opuszczeniu – nasunęła się myśl, że urlopy są zdecydowanie zbyt krótkie. Warto jednak poświęcić cześć czasu, aby zagłębić się w historię portugalskiej wojskowości z ostatnich dwóch wieków.