Corregidor – kawałek skały wystający z wody u wejścia do Zatoki Manilskiej – z racji położenia był strażnikiem stolicy, a tym samym całych Filipin. Na przełomie 1941 i 1942 roku był świadkiem, a zarazem uczestnikiem, ciężkich walk, usiłując zatrzymać japoński atak na południe – do „naftowego nieba” roponośnych pól Borneo i Sumatry. Tu mieściła się kwatera główna sił amerykańskich w tym rejonie. To tu padły pamiętne słowa generała Douglasa MacArthura: „Ja tu jeszcze wrócę!”. Tu Japończycy po raz pierwszy natrafili na opór, który powstrzymał ich marsz na blisko pięć miesięcy, zamiast pięćdziesięciu dni – jak planowali sztabowcy spod znaku wschodzącego słońca.

Twierdzę Corregidor, oprócz największej (ok. 7 km2) wyspy o tej nazwie, tworzyły jeszcze mniejsze: La Manja, Caballo, El Fraile i Carabao. Potężnie umocnione i uzbrojone stanowiłyby przeszkodę nie do pokonania, gdyby nie to, iż prawie cała broń była skierowana na morze, pozostawiając „miękkie podbrzusze” od strony lądu: z północy półwysep Bataan i z południa prowincja Cavite. Popełniono tu ten sam błąd co przy innych dalekowschodnich twierdzach, na przykład w Singapurze.

Początki twierdzy to rok 1904. W tym czasie Filipiny stanowiły terytorium zależne od Stanów Zjednoczonych, które wzięły archipelag pod panowanie po wygranej wojnie z Hiszpanią w 1899 roku. Doceniając strategiczne położenie stolicy, a zarazem największego portu, Manili, postanowiono zadbać o jej obronę. Leżące w wąskim wejściu do zatoki wyspy doskonale nadawały się do tego celu. I tak w przededniu wojny z Japonią twierdza dysponowała potężnym uzbrojeniem: ośmioma działami kalibru 356 milimetrów, taką samą liczbą armat 305 milimetrów, których trzystukilogramowe pociski mogły razić przeciwnika w odległości do 27 kilometrów, i dwoma działami 254 milimetry. Ciężką artylerię uzupełniały jeszcze moździerze kalibru 305 milimetrów (24 sztuki), które odegrały największą rolę w obronie twierdzy, oraz lżejsza artyleria: 26 dział kalibru 152 i 155 milimetrów. Znajdowało się tam również kilkadziesiąt polowych armat 75 milimetrów. Przed samolotami obronę stanowiło 36 nie najnowszych dział przeciwlotniczych 76 milimetrów i 48 wkmów 12,7 milimetra. Wspomagał je sprowadzony w wielkiej tajemnicy nowy wynalazek: radar. Wartość obrony przeciwlotniczej zwiększały także oddziały reflektorów.

Co prawda w tym czasie, a dokładnie od 1934 roku, Filipiny były niepodległym państwem pod przywództwem prezydenta Manuela Quezona, niemniej jednak Amerykanie pozostawali tam jeszcze jako obrona i doradcy do czasu całkowitego usamodzielnienia się kraju, przewidywanego na rok 1946. Pod dowództwem MacArthura służyło około 31 tysięcy Amerykanów, z czego 5,5 tysiąca było lotnikami, dysponującymi 276 (według innych źródeł 307) samolotami: nowoczesnymi Boeingami B-17 Flying Fortressami (35 sztuk) oraz myśliwcami Curtiss P-40 (107), starszymi Seversky P-35, Boeing P-26 i Douglas O-46. Wsparcia miała także udzielić azjatycka flota USA obejmująca cztery krążowniki, 13 niszczycieli, 29 okrętów podwodnych i 32 samoloty bombowo-torpedowe. Bazowała ona w Zatoce Manilskiej i portach Borneo. Siły miejscowe stanowiło około 200 tysięcy Filipińczyków, zorganizowanych na wzór szwajcarskiej milicji. Opracowany przez sztab plan obrony „Orange” przewidywał zgrupowanie głównych sił na półwyspie Bataan, w terenie górzystym, porośniętym tropikalną dżunglą, a tym samym łatwym do obrony. Umocniono także samą twierdzę, na przykład nad elektrownią położono żelbetowy strop o grubości 2,5 metra, a nad magazynami amunicyjnymi moździerzy – nawet 3 metry. Najciekawsze jednak było ufortyfikowanie na El Fraile. Najpierw saperzy wysadzili całą górną część skały i wyrównali teren do wysokości kilkunastu metrów nad poziomem wody. Następnie całość osłonięto żelbetem o grubości 6–9 metrów, formując coś na kształt kadłuba potężnego okrętu. Na jego „pokładzie” ustawiono dwie dwudziałowe wieże o blisko osiemnastometrowej długości lufach kalibru 356 mm, które miotały pociski (o masie 630 kilogramów) na odległość blisko 40 kilometrów! Na samym Corregidorze, pod wzgórzem Malinta, wykuto tunel o wymiarach: 4×10×400 metrów z wieloma odgałęzieniami. W tunelach tych mieściły się newralgiczne części bazy: punkty dowodzenia, szpital, składy amunicji i żywności. W porastającej wyspę dżungli wybudowano również pas startowy.

Pierwsze ataki na wyspy nastąpiły już rankiem 8 grudnia 1941 roku. MacArthur wiedział już o masakrze w Pearl Harbor, jednak nie wpłynęło to znacząco na przygotowania obronne; bombowce Mitsubishi G4M i G3M w osłonie myśliwców A6M Zero z 11. Floty Powietrznej Cesarskiej Marynarki Wojennej wiceadmirała Nishizō Tsukahary startujące z Formozy (Tajwanu) pozbawiły MacArthura w pierwszym nalocie około połowy samolotów, w tym 53 P-40, tak bardzo potrzebnych do obrony. Sami Japończycy stracili zaledwie siedem maszyn. Oprócz samolotów startujących z lądu do nalotów przyłączyło się również lotnictwo pokładowe, bazujące na lotniskowcu Ryūjō. Dwa dni później pierwsze japońskie desanty wylądowały na Luzonie.

Atakowała 14. Armia Masaharu pod dowództwem generała porucznika Masaharu Hommy (16. i 48. Dywizja Piechoty wraz z 65. Brygadą Piechoty, dwa pułki czołgów, dwa pułki artylerii, pięć dywizjonów artylerii przeciwlotniczej, trzy bataliony saperów – razem 43 110 żołnierzy).

Główny rzut wylądował w zatoce Lingayen 22 grudnia. Pomocniczy desant wylądował w zatoce Lamon – 80 kilometrów na południowy wschód od Manili. Desanty wspierały 504 samoloty i artyleria 3. Floty wiceadmirała Ibō Takahashiego. 29 grudnia pierwszy nalot przeżył także sam Corregidor. Nad wyspę nadleciało i zrzuciło ładunek 108 bombowców: po 27 lekkich Ki-21 i Ki-32 oraz 54 średnie G3M. Na początku stycznia z kolei na południu (Cavite) ustawiono baterie kalibru 105 milimetrów, które od 6 lutego rozpoczęły bezpośredni ostrzał twierdzy. W tym czasie nastąpiła rozbudowa tuneli, gdzie chronili się wszyscy, którzy nie byli bezpośrednio związani z obsługą dział czy obroną wybrzeży. Wśród tych ostatnich zaczęły krążyć dowcipy o medalach „Za zasługi w tunelnictwie”, a sam MacArthur, który wraz ze sztabem ewakuował się na Corregidor ze zdobytej przez wroga Manili, zyskał przydomek „Dugout Doug”, czyli „Doug Ziemianka”.

W tym czasie japońskie siły atakowały jeszcze „Mickey Mouse battleships” (pancerniki Myszki Miki) – motorowe szalupy uzbrojone w polowe działo lub karabiny maszynowe i opancerzone blachą kotłową okrętów. Ich załogi dały się mocno we znaki agresorom kryjącym się w nadmorskich jaskiniach.

Na lądzie, po początkowych sukcesach Japończyków, mniej więcej od końca stycznia nastąpiła stabilizacja frontu. Obie strony przegrupowywały się, lizały rany i przygotowywały się do dalszej walki. Nastąpiła ona w drugiej połowie marca, kiedy żołnierze japońscy ruszyli do szturmu, który 7 kwietnia zakończył się zdobyciem Bataanu. Na wyspiarską fortecę ewakuowało się niespełna 2500 żołnierzy – reszta, 79 500, trafiła do japońskiej niewoli.

W tym czasie jedyny kontakt ze światem zewnętrznym umożliwiały okręty podwodne amerykańskiej marynarki. I tak – jeden z nich wywiózł w lutym filipińskie zapasy srebra (35 ton, resztę zatopiono i do dnia dzisiejszego na te akweny pielgrzymują poławiacze skarbów), a 20 lutego USS Swordfish ewakuował filipiński rząd z prezydentem Quezonem na wyspę Panay. Trzy dni później odebrano depeszę adresowaną do MacArthura: „Prezydent poleca Panu wszczęcie przygotowań do opuszczenia Corregidoru i udania się na Mindanao. Prezydent pragnie, aby na Mindanao przedsięwziął Pan kroki zmierzające do długiej i uporczywej obrony tego regionu. Do trwania oporu amerykańskich wojsk Prezydent przywiązuje wielkie znaczenie, widząc w tym wyraz aktywnej współpracy z władzami filipińskimi i wsparcia narodu Filipin”. W jej wyniku MacArthur na pokładzie ścigacza PT-41 odpłynął do Cagayana na Mindanao, a następnie udał się do Australii. Właśnie wtedy padły pamiętne słowa: Ja tu jeszcze wrócę! Następcą MacArthura został generał Wainwright. Ostatni rejs na Corregidor odbył USS Spearfish, który nocą z 3 na 4 kwietnia zabrał z wyspy 14 sanitariuszek i czterech wyższych oficerów. Od tej chwili do łączności ze światem pozostało tylko radio.

105-milimetrowe pociski padające z Cavite uprzykrzały życie w twierdzy, jednak nie były szczególnie groźne dla potężnych fortyfikacji. Sytuacja uległa zmianie 8 marca, gdy do ostrzału przyłączyły się haubice 240 milimetrów. Co prawda pojedyncze uderzenie stuosiemdziesięciokilogramowego pocisku również nie było tragiczne w skutkach, jednak kilkakrotne pobliskie eksplozje mogły naruszyć czy nawet zniszczyć strukturę umocnień. W dodatku następnego dnia lotnictwo Kraju Kwitnącej Wiśni zaczęło dokładać swoją cegiełkę do zmiękczania twierdzy i kontynuowało naloty przez kilkanaście dni. W wyniku tych działań do 18 kwietnia z artylerii obrońców zostało wyłączonych: trzy dwudziałowe baterie 155 milimetrów, jednak czterodziałowa bateria 76 milimetrów i jedna dwudziałowa 305 milimetrów.

Wbrew pozorom nie zmniejszyło to mocno możliwości obronnych, ponieważ najcięższa artyleria w zasadzie nie nadawała się do walki z przeciwnikiem na lądzie, gdyż albo w ogóle nie mogła skierować tam luf, albo, jeśli nawet to się udało, przeciwpancerne pociski służące do przebijania grubych pancerzy okrętów robiły niewiele szkody piechocie, a pocisków rozpryskowych tego kalibru nie było. Najbardziej przydatne okazały się armaty polowe 75 milimetrów, a z ciężkiej artylerii – 12-calowe moździerze, miotające granaty stromym torem.

Po upadku Bataanu Corregidor został ostatnim bastionem na Luzonie. Po odliczeniu ewakuowanych z wyspy ludzi jego załoga liczyła teraz 12 000 osób, z czego 4000 z formacji tyłowych i pomocniczych. Dowodził nimi generał major George Moore. Tymczasem Homma też miał problem: na Bataanie malaria zaatakowała trzy czwarte stojących tam wojsk i zabiła około 5000 jego żołnierzy. Nie przeszkodziło to jednak w uczczeniu paradą w Manili urodzin cesarza 29 kwietnia. Urodziny świętowano jeszcze na inny sposób: wieczorem ruszył pierwszy bezpośredni szturm na wyspę, o północy umocniono się na przyczółkach i rozpoczęto marsz w kierunku głównej części wyspy, a od rana następnego dnia wznowiono naloty. To był początek końca. O godzinie 14 generał Wainwright postanowił poddać twierdzę, ale generał Homma wymusił na nim, jako głównodowodzącym amerykańskim na Dalekim Wschodzie, kapitulację całych Filipin.

I tak – 7 maja z rozgłośni radiowej w Manili rozległ się głos Wainwrighta ogłaszającego kapitulację.

Corregidor wraz z Filipinami stał się sceną równie ciężkich walkach dopiero po blisko trzech latach: na przełomie lutego i marca 1945r. Ale to już inna historia…

Zobacz też: Rzeź Manili. Zagłada „azjatyckiej Warszawy”

Bibliografia:

Rajmund Szubański „Upadek Corregidoru” – Wydawnictwo MON 1982
Zbigniew Flisowski „Od Pearl Harbor do Singapuru” – Wydawnictwo Poznańskie 1984
„II Wojna Światowa – Pacyfik w ogniu” – Krajowa Agencja Wydawnicza RSW „Prasa-Książka-Ruch” 1984
mapa tytułowa: domena publiczna