Nawet w najgorszej sytuacji można doszukać się jakichś pozytywów. Dowodem na to jest działalność somalijskich piratów, którzy z jednej strony porywają statki, ale z drugiej strony swoim postępowaniem dostarczyli różnym agencjom wywiadowczym, marynarkom i innym instytucjom zwalczającym terroryzm informacji o tym, co jest i nie jest możliwe, kiedy chce się przejąć kontrolę nad supertankowcami. Taka jednostka o wyporności kilkuset tysięcy ton wypełniona ropą warta jest miliony dolarów. Podczas gdy dla piratów jest to doskonała okazja do zarobku, terroryści mieli wobec tych statków inne plany.

Przechwycone po zabiciu Osamy bin Ladena dokumenty świadczą o tym, że terroryści mieli plany porwania jednego lub kilku takich statków i zatopienia ich w strategicznych dla światowego handlu miejscach. Niektórzy uważają, że była to najważniejsza misja nad którą w ostatnim czasie pracowała Al Kaida. Nie wiadomo jak bardzo zaawansowane były przygotowania do przeprowadzenia takiej operacji, ale działalność piratów spowodowała, że na statkach znacznie wzmocniono systemy bezpieczeństwa, a ich eskortowaniem zajmują się okręty wojenne kilku flot świata. Spowodowało to znaczne komplikacje w realizacji planów terrorystów.

Zatopienie tankowca w cieśninie Malaka czy w Kanale Sueskim byłoby tragedią dla światowej ekonomii. Koszty i czas transportu wielu towarów wzrosłyby niebotycznie. Spowodowałoby to zakłócenia w wielu dziedzinach globalnej gospodarki. Bin Laden miał obsesje na punkcie przeprowadzeniu ataku tego rodzaju.

Głównymi problemami przy realizacji takiej misji jest to, że te statki są bardzo łatwe do wyśledzenia dla sił państwowych. Ponadto względy bezpieczeństwa ekologicznego powodują, że są one trudniejsze do zatopienia niż się wydaje. Wreszcie po porwaniu Sirius Star w 2008 roku znacznie poprawiły się systemy obrony przed porwaniem. A ciągle wdrażane są kolejne udoskonalenia.

(strategypage.com)