Z Argentyny płyną niepokojące wieści na temat poszukiwań zaginionego ARA San Juan. Okazało się niestety, że siedem prób łączności z lądem, o których pisaliśmy wczoraj, jednak nie pochodziło z poszukiwanego okrętu podwodnego. Informację tę podał rzecznik marynarki wojennej Enrique Balbi.

W tym momencie szanse na to, że ARA San Juan wciąż przebywa na powierzchni, spadły praktycznie do zera. Przeszukano większość już i tak powiększonej (do blisko 500 tysięcy kilometrów kwadratowych) strefy poszukiwań – bez skutku. Teoretycznie możliwe jest, że samoloty i okręty przeoczyły niewielki, bądź co bądź, i ciemnoszary okręt podwodny pośród spienionych fal sięgających wysokości sześciu metrów, ale taki scenariusz jest mało prawdopodobny.

Enrique Balbi przyznał, że poszukiwania ARA San Juan to największa operacja w historii argentyńskiej marynarki wojennej od ponad trzydziestu lat (co, jak łatwo zgadnąć, ma oznaczać, że od czasu wojny o Falklandy). Akcja ma być wzmożona jutro, gdyż spodziewana jest wtedy poprawa pogody.

Jak długo może jeszcze przeżyć załoga? Żywność nie stanowi problemu. Okręt powinien mieć zapas jeszcze na dziesięć dni normalnego żywienia lub nawet trzydzieści, jeśli dowódca zarządzi racjonowanie. Jeśli jednak okręt poszedł na dno, ratownicy prowadzą wyścig z czasem przeciwko płucom załogi. O ile nie doszło do żadnej awarii, zalania któregokolwiek przedziału lub (choćby niewielkiego) pożaru, załoga ma powietrza na mniej więcej siedem dni od chwili ostatniego zanurzenia. Tyle że wcale nie ma takiej gwarancji.

Profesor James Goldrick, cytowany przez The New Zealand Herald były komendant Akademii Australijskich Sił Obronnych, mówi wprost, że w tym momencie trzeba się obawiać najgorszego możliwego scenariusza.

– Jeżeli doszło na przykład do pęknięcia rury w ważnym przedziale albo do pożaru w przedziale dowodzenia, możemy mieć do czynienia z dwiema grupami marynarzy uwięzionych na dwóch przeciwnych końcach okrętu – tłumaczy Goldrick.

W akcji bierze już udział amerykański P-8 Poseidon. Tymczasem do Comodoro Rivadavia dotarły Globemastery III z wyspecjalizowanym sprzętem ratowniczym US Navy: dzwonem ratowniczym (Submarine Rescue Chamber) oraz zdalnie sterowanymi pojazdami podwodnymi Bluefin 12D i Iver 580.

Aktualizacja (18.32): Dziennik Clarín podał, że amerykański Poseidon wykrył dźwięki, które być może – nie ma jeszcze co do tego pewności – pochodzą z okrętu podwodnego. Może to być efekt podjętych przez załogę prób zwrócenia uwagi ratowników. Jakiś czas później podobne dźwięki zostały również odebrane przez dwa argentyńskie okręty nawodne – korwetę i niszczyciel.

Aktualizacja (21.40): Dowództwo argentyńskiej marynarki ujawniło, że na krótko przed zaginięciem San Juan meldował o awarii w instalacji elektrycznej.

Aktualizacja (21 listopada, 1.29): Rzecznik argentyńskiej marynarki wojennej Enrique Balbi oświadczył, że odgłosy wykryte przez Amerykanów, choć stanowiły obiecujący trop, okazały się niepodobne do dźwięków, które mogłyby dochodzić z okrętu podwodnego.

Aktualizacja (21 listopada, 18.18): Poszukiwania San Juana: pogoda lepsza, czasu coraz mniej

(clarin.com, nzherald.co.nz)

Armada de la República Argentina