Syryjska państwowa agencja informacyjna Sana poinformowała o kolejnym w ostatnim czasie izraelskim ataku na cele położone na terytorium Syrii (zobacz też: Atak izraelskich myśliwców w rejonie Damaszku). Do uderzenia doszło w środę nad ranem około godziny 3:00 czasu lokalnego. Poprzednim razem atak przeprowadziły myśliwce, dokonując odpalenia pocisków rakietowych z libańskiej przestrzeni powietrznej.

Według agencji na cele spadła niesprecyzowana dotąd liczba pocisków, zaś zaatakowane została wojskowa baza lotnicza Mezzeh, położona opodal pałacu prezydenta Assada w zachodniej części Damaszku. Pociski ziemia–ziemia miały zostać odpalone z rejonu góry Awital, wygasłego wulkanu położonego w zachodniej części Wzgórz Golan, w pobliżu przygranicznej Al-Kunajtiry. W sąsiedztwie lotniska dało się słyszeć eksplozje i wycie syren, niebawem pojawił się ogień.

Celem stały się prawdopodobnie składy broni należące do Hezbollahu, choć wskazuje się, że miała ucierpieć infrastruktura należąca do syryjskiego lotnictwa, w tym pasy startowe i budynki dowództwa operacyjnego. Niepotwierdzone raporty mówią również o uszkodzeniach infrastruktury 4. Dywizji Piechoty: centrum operacyjnego i więzienia. Według syryjskiej Sany nie ma ofiar wśród ludzi.

Syryjskie władze państwowe są pewne, że za atakiem stoją izraelskie siły zbrojne. Z kolei Al-Mayadeen, kanał telewizyjny Partii Boga, uważa że uderzenie przeprowadziło lotnictwo, które w momencie odpalenia pocisków rakietowych znajdowało się w przestrzeni powietrznej Libanu. Natomiast Izrael po raz kolejny ani nie przyznał się do przeprowadzenia ataku, ani też nie zaprzeczył temu, jakoby stał za jego wykonaniem. Minister obrony Awigdor Lieberman powiedział jedynie, że Izrael usiłuje zapobiec przemytowi sprzętu wojskowego i broni masowego rażenia.

(haaretz.com, jpost.com; fot. U.S. Air Force photo/TSGT KEVIN J. GRUENWALD)

US Air Force / TSGT KEVIN J. GRUENWALD