Chiny mają szanse stać się drugą po US Navy flotą świata. Upłynie jednak jeszcze dużo czasu, zanim chińska marynarka wojenna, a zwłaszcza lotniskowce, będą w stanie dotrzymać pola Amerykanom.

Wprowadzenie do służby Liaoninga i próba stworzenia floty oceanicznej wytworzyło całą masę problemów, z którymi chińska admiralicja nigdy wcześniej się nie zetknęła. W wypadku lotniskowca zdecydowano się na proste skopiowanie rozwiązań amerykańskich, personel techniczny i obsługa pasa startowego otrzymały nawet uniformy w takich samych kolorach jak w US Navy. Innym problemem było właściwe skoordynowanie liczącej przeszło dwa tysiące osób załogi, złożonej z przedstawicieli dziewiętnastu grup etnicznych.

Obecny dowódca Liaoninga, Chen Yueqi, przyznał w wywiadzie telewizyjnym, że w trakcie pierwszych alarmów ćwiczebnych korytarze błyskawicznie zapychały się ludźmi. Chaos panował także w porze posiłków i to pomimo istnienia dziesięciu kantyn. Te pierwsze problemy udało się rozwiązać dzięki żmudnemu szkoleniu i odpowiedniemu systemowi wacht.

Kolejną bolączką jest brak wystarczającej liczby pilotów. Pojedynczy okręt jest w stanie zapewnić ograniczone zaplecze szkoleniowe. Ekspert wojskowy Li Jie przyznaje, że chińska marynarka wojenna ma obecnie jedynie trzydziestu siedmiu pilotów przeszkolonych do latania z lotniskowców. Tutaj oprócz zaplecza problemem jest także niedostateczna liczba myśliwców pokładowych J-15.

Wyzwaniem w skali całej floty jest odpowiednie zgranie grupy lotniskowcowej. Według ostatnich upublicznionych informacji w jej skład oprócz Liaoninga wchodzą: niszczyciel typu 052D, dwa niszczyciele typu 052C (docelowo mają zostać zastąpione przez typ 052D), para fregat typu 054, korweta (!) typu 056, dwa okręty podwodne i jednostka zaopatrzeniowa. Chińska marynarka wojenna jest obecnie etapie przejścia od floty „brązowych” do „błękitnych” wód i jej system dowodzenia nie nadąża za stawianymi wymaganiami.

‒ Hard ware w postaci lotniskowców można szybko zbudować, pracując przez całą dobę, jak tylko zdobędzie się technologię – zauważa wspomniany wyżej Li Jie. – Natomiast szkolenie załóg wymaga olbrzymiego doświadczenia, które można zdobyć jedynie z czasem.

Li dodaje, że w porównaniu ze stuletnimi doświadczeniami Amerykanów Chińczycy są „jak przedszkolaki”.

Zobacz też: Jakie będą przyszłe chińskie lotniskowce?

(scmp.com)

Simon Yang, Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic