Filipińskie plany modernizacji sił zbrojnych i strategii obrony narodowej cały czas ewoluują i systematycznie zmierzają w kierunku wyznaczonym przez sekretarza obrony Gilberta Teodoro Juniora jesienią ubiegłego roku. Celem zmian jest lepsze radzenie sobie z chińskimi poczynaniami na Morzu Południowo­chińskim. W polityce Manili zaczyna też być widoczny trend do szukania bliższej współpracy nie tylko z USA i ich sojusznikami; ożywienie wyraźnie widać w relacjach z innymi państwami regionu, które zmagają się z tymi samymi wyzwaniami.

Szef sztabu generalnego sił zbrojnych generał Romeo Brawner Junior określił wcześniejsze plany moder­ni­zacyjne za­war­te w rozpisanym na lata 2023–2028 planie „Horyzont 3” jako „budowę obrony terytorialnej urzutowanej w głąb”. W skrócie chodziło pozyskanie przez siły zbrojne podstawowych zdolności do obrony terytorium państwa. Trzeba bowiem pamiętać, że przez poprzednich kilka dekad filipińskie siły zbrojne koncentrowały się na walce z islamskimi i komunis­tycz­nymi party­zant­kami dzia­ła­jącymi na południu kraju.

Rozpychanie się Chin na Morzu Południowo­chińskim wymusiło jednak zwrot w kierunku morza. Szef sztabu gene­ral­nego i sekretarz obrony zaczęli myśleć o przyjęciu koncepcji wzorowanej na amerykańskiej „wysuniętej obecności” (forward presence).



Z tego powodu spekulowano, że w zrewidowanym „Horyzoncie 3″ większy nacisk miał zostać położony na marynarkę wojenną i lotnictwo kosztem wojsk lądowych. Punktem szczególnej uwagi miała być rozbudowa świadomości sytuacyjnej na morzu. Takie systemy są konieczne dla skutecz­niej­szego kontro­wania chińskich działań w szarej strefie poniżej progu otwartego konfliktu zbrojnego. W przypadku „W” wszelkie systemy rozpoz­nawcze, patrolowe i obser­wa­cyjne również odgrywają kluczową rolę, wykrywając, śledząc i wskazując cele dla systemów anty­dos­tępowych.

Spekulacje potwierdziły się, przynajmniej częściowo, 24 stycznia, gdy sekretarz Teodoro wystąpił w manilskim klubie korespondentów zagranicznych. Prace koncepcyjne cały czas trwają, ale otrzymały już nazwę „komplek­sowej koncepcji obrony archi­pe­lagowej”. Wstępnym celem zmian prowadzonych pod tym szyldem ma być według sekretarza obrony umożliwienie siłom zbrojnym ochrony i zagwarantowania „obywatelom Filipin, filipińskim korpo­racjom i osobom upoważnionym przez rząd Filipin niezakłóconej i pokojowej eksploracji i eksploatacji wszystkich zasobów naturalnych w naszej wyłącznej strefie ekonomicznej i innych obszarach, nad którymi sprawujemy jurysdykcję”.

Chodzi oczywiście o Morze Południowo­chińskie i panoszenie się Chin w filipińskiej wyłącznej strefie ekono­micznej, ale nie tylko. Sekretarz Teodoro zwrócił uwagę na mniej medialnie nośne obszary, na przykład Morze Sulu (rozciągające się między dwoma zachodnimi „ramionami” archi­pelagu) i zagrożenie stwarzane przez piratów. Wojsko ma uzyskać zdolność projekcji siły tam gdzie jest to potrzebne.



„Re‑Horyzont 3″

W związku z taką reorientacją program „Horyzont 3” przemianowano na „Re‑Hory­zont 3”. Zmiany objęły nie tylko plany zakupowe, wydłużono także harmonogram. Nowy program jest rozpisany nie na pięć, lecz na dziesięć lat. 29 stycznia prezydent Ferdinand Marcos Junior zaakceptował zmienioną listę życzeń wojska. Nieoficjalnie „Re‑Hory­zont 3” ma otrzymać budżet w wysokości 2 bilionów pesos filipińskich (14,3 miliarda złotych). Przy tej okazji sekretarz Teodoro zaznaczył, że Filipiny nie przekształcą się w „raj dla sprzedawców”, będą natomiast wymaga­jącym klientem, nietole­rującym opóźnień.

Listy zakupów jeszcze nie opublikowano. Sekretarz obrony mówił jedynie, że w jej centrum stać będą systemy C4ISTAR (dowodzenie, kontrola, łączność, kompu­tery, wywiad, obserwacja, wskazy­wanie celów i rozpoznanie). W tym kontekście mówi się o dodatkowych radarach i systemach bezzałogowych, ale pojawia się też inny sprzęt. Pewnikiem są już dodatkowe okręty desantowe udosko­na­lonego typu Tarlac. Dwie takie jednostki weszły do służby w latach 2016–2017 i zdobyły bardzo dobrą opinię. Tarlac jest wersją rozwojową indonezyjskiego typu Makassar. 23 stycznia w stoczni PT PAL w Surabai odbyła się podwójna uroczystość położenia stępki pod pierwszą z jednostek i rozpoczęcia cięcia blach pod drugą. Szerzej o rosnącym, choć nieoczywistym wzroście roli uniwer­salnych okrętów desan­towych pisaliśmy w tym artykule.

Na morzu można spodziewać się szybszej budowy planowanych sześciu patro­lowców, a być może zwiększenia ich liczby. Wiadomo, że marynarka wojenna chciałaby dodatkowych fregat typu José Rizal i oczywiście okrętów podwodnych. Większy priorytet uzyska zapewne pozyskanie nowoczesnych samolotów bojowych. Bardzo prawdopodobne jest zwiększenie zamówienia, do tej pory planowanego na dwanaście maszyn. Jak stwierdził sekretarz Teodoro, kupowanie tak małej liczby myśliwców jest bez sensu. Szef resortu obrony ocenił potrzeby sił powietrznych na 30–40 sztuk. Przy takiej liczbie można już myśleć o poważniejszych operacjach. Przede wszyst­kim jednak w grę zaczyna wchodzić ekonomia skali, pozwalająca obniżyć koszty jednostkowe zakupu i późniejszej eksploatacji. Do tego dojdą samoloty patrolowe i systemy bezzałogowe.



Indonezyjska oferta

Tutaj na scenę wkracza Indonezja. Na początku stycznia „Bongbong” Marcos odwiedził Dżakartę, gdzie spotkał się z prezydentem Joko Widodo. W trakcie rozmowy ze strony indonezyjskiej głowy państwa padła oferta sprzedaży samolotów zwalczania okrętów podwod­nych. Nie padły żadne szczegóły, można jednak spokojnie wysunąć przy­pusz­czenie, że chodzi o wersje morskiego samolotu patrolowego CASA C-295 MPA/Persuader lub CN-235 MPA produkowanych w Indonezji na licencji. Filipińskie lotnictwo używa zresztą czterech C-295M i trzech C-295W, wdrożenie kolejnej wersji nie powinno więc nastręczać trudności.

Kolejnym nowym partnerem Filipin w dziedzinie bezpieczeństwa stają się Niemcy. 11 stycznia w Manili gościła szefowa resortu spraw zagranicznych Annalena Baerbock. W imieniu Berlina zapowiedziała zacieś­nienie współ­pracy na Morzu Południowo­chińskim (Zachodnio­fi­li­pińskim w terminologi stosowanej przez Manilę) i wart 129 milionów euro pakiet pomocy. Odbiorcą tych środków będzie filipińska straż wybrzeża, a głównym celem jest zwiększenie jej świadomości sytuacyjnej. W skład pakietu mają wejść cztery bezzałogowce, najpraw­do­po­dobniej Trinity F90+. W roku 2022 Niemcy przekazały filipińskiej straży wybrzeża dwie takie maszyny.

Współpraca z Wietnamem

Wyraźnie widać wzrost roli straży wybrzeża. Jako formacja paramilitarna jest ona predys­ponowana do podej­mowania prób radzenia sobie z chińskimi działaniami hybrydowymi i w szarej strefie. Niejasne pozostaje jeszcze, jaką rolę otrzyma ona w „kompleksowej koncepcji obrony archipelagowej”. Włączenie straży wybrzeża do strategii morskiej nie jest wszak niczym dziwnym, robią tak i Chiny, i Stany Zjednoczone, żeby wspomnieć opublikowaną w grudniu 2020 roku strategię Advantage at Sea: Prevailing with Integrated All-Domain Naval Power (dostępna w formacie PDF tutaj).



Współpraca między strażami wybrzeża była najwyraźniej jednym z głównych tematów wizyty Marcosa Juniora w Wietnamie (29–30 stycznia). Oba państwa są wprawdzie skonfliktowane na tle przynależność wysp Spratly na Morzu Południowo­chińskim (lub po prostu Morzu Wschodnim w wietnamskiej terminologii), ale presja ze strony Chin wymusiła szukanie chociaż czasowej współpracy.

W trakcie prezydenckiej wizyty Manila i Hanoi podpisały dwa porozumienia: Memorandum w sprawie zapobiegania incydentom i zarządzania nimi na Morzu Południowo­chińskim oraz Memorandum w sprawie współpracy morskiej. Szczegóły nie zostały ujawnione, filipińska kancelaria prezydencka mówi ogólnikowo o budowie wzajemnego zaufania i poprawie koordynacji w sprawach morskich, zarówno dwustronnej, na forum ASEAN, jak i z innymi partnerami. Zapowie­dziano także zacieś­nienie współ­pracy między strażami wybrzeża, w tym powołanie wspólnego komitetu, który ma stać się forum dyskusji nad zagad­nie­niami istotnymi dla obu formacji. Wbrew pozorom nie chodzi wyłącznie o Chiny. W dwustronnych relacjach większe znaczenie mają między innymi nieplagalne połowy, przemyt czy zwalczanie piractwa.

Oczywiście Pekin musiał dać głos w całej sprawie. Współpracę wietnamskiej i filipińskiej straży wybrzeża uznano za szkodliwą dla chińskich interesów w regionie, zaogniającą sytuację i zwięk­sza­jącą ryzyko konfliktu. Nie ma co dziwić się takiemu stawianiu sprawy. Do tej pory Chiny mogły spokojnie wyko­rzystywać swoją miaż­dżącą prze­wagę w meczach jeden na jednego. Jeśli Wietnam i Filipiny zdołają nawiązać skuteczną współpracę, która z pewnością dostanie wsparcie USA, Japonii, Australii, a być może także Unii Europejskiej, chińskie pole manewru zostanie ograniczone.



Na morzu

Nie jest to jedyny „afront”, który spotkał ostatnio Pekin ze strony Hanoi i Manili. Wietnamskie minis­terstwo spraw zagra­nicz­nych ogłosiło 20 stycznia, że Wietnam ma suwerenność nad Wyspami Paracels­kimi, będącymi aktualnie pod nielegalną chińską okupacją. Zdaniem resortu suweren­ność nad archi­pe­lagiem została objęta w zgodzie z prawem między­narodowym. Po klęsce Francuzów w Indochinach w roku 1954 wyspy znalazły się pod kontrolą Wietnamu Połud­niowego. Gdy Sajgon został porzucony przez Amerykanów, Chiny skorzystały z okazji i zajęły archipelag w roku 1974, co stało się kolejnym czynnikiem pogarszającym relacje z Hanoi.

Filipiny zaczęły poczynać sobie jeszcze śmielej. „Bongbong” Marcos złożył gratulacje Lai Ching-te, prezydentowi elektowi Republiki Chińskiej. Nie był w tym kroku odosobniony, na Tajwan dotarły też oficjalne gratulacje z Singapuru. Pekin nazwał to poważnym pogwałceniem polityki jednych Chin i pogwałceniem filipińskich zobowiązań wobec ChRL. Prawdziwym zasko­czeniem jest natomiast wyjątkowo harda odpowiedź udzielona nie przez minis­terstwo spraw zagra­nicznych, ale przez sekretarza obrony Teodoro.

Administracja prezydenta Marcosa najwyraźniej uznała, że prowa­dzona przez poprzednie admi­nis­tracje bardziej uległa polityka, a nawet próby zbliżenia podejmowane przez prezydenta Rodriga Duterte, zakończyły się fiaskiem i trzeba zacząć się stawiać. Chiny reagują elas­tycznie, ale jedynie w doborze środków nacisku, a nie w samym podejściu do Morza Południowo­chińskiego (w chińskiej terminologii zwanego po prostu Morzem Południowym). Manila ze swojej strony natomiast nagłaśnia przypadki nękania filipińs­kich rybaków przez chińską straż wybrzeża i milicje morskie.



Na postawę Filipin wpływ ma też wsparcie, jakie otrzymują od innych państw, otwarte w przypadku Stanów Zjedno­czonych oraz bardziej zakulisowe od Japonii i Australii. Manila i Waszyngton szykują się do wznowienia po ponaddzie­się­cio­letniej przerwie rozmów w formacie 2+2, szefów resortów spraw zagra­nicz­nych i obrony. Oprócz pomocy na morzu Amerykanie szykują się też do sfinan­sowania renowacji bazy sił powietrz­nych Basa na Luzonie. To element szerszego projektu, który nazwaliśmy w redakcji Wielkim Murem Antychińskim. Lotniska na Filipinach są szczególnie istotne w przypadku konfliktu o Tajwan, umożliwiają bowiem wsparcie wyspy od południa. Chińskie lotnictwo jest w tym regionie szczególnie aktywne, a jednym z powodów jest duża odległość od Okinawy i Guamu, poważnie ograni­czająca działania amery­kańskiego lotnictwa.

Filipiny odniosły niemały sukces na Morzu Południowo­chińskim, dostar­czając zao­patrze­nie dla garnizonu Second Thomas Shoal (Ayungin w oficjalnym filipińskim nazewnictwie). Po tym, jak pod koniec sierpnia z amerykańską pomocą przedarł się tam filipiński konwój, Chińczycy szybko zaktuali­zowali swoją taktykę i przywró­cili blokadę. Kolejny konwój wysłany w Boże Naro­dzenie musiał zawrócić. Zaopa­trzenie udało się dostarczyć 21 stycznia, drogą powietrzną.

Ten manewr najwyraźniej zaskoczył Chiny. W oficjalnym komunikacie Pekin oświadczył, że pozwolił na dostawę zaopa­trzenia w ramach „specjalnego, tymczasowego porozumienia” między strażami wybrzeża obu krajów. Taki gest dobrej woli.

Przeczytaj też: Jak i dlaczego powstały japońskie Siły Samoobrony

Philippine Army