W ostatnich dniach września norweska firma Kongsberg przedstawiła koncepcję korwety typu Vanguard. Jednostkę zaprojektowano z myślą o modułowej wymianie wyposażenia, przy dużym udziale rozwiązań cywilnych. Ma być ona niskobudżetową alternatywą w koszyku wydatków obronnych dla państw, których nie stać na zakup fregat czy też niecieszących się zbyt dobrą opinią okrętów do walki przybrzeżnej.
Vanguard może pełnić funkcję kilku okrętów w jednym: korwety, patrolowca, trałowca i kutra straży przybrzeżnej. Do jego zadań należały będą między innymi zabezpieczanie własnych baz, ochrona przed naruszeniami wód terytorialnych i stref ekonomicznych kraju, misje poszukiwawczo-ratownicze, badanie dna morskiego, zwalczanie okrętów podwodnych, stawianie i likwidacja pól minowych.
Choć nie ujawniono uzbrojenia jednostki, z przedstawionych grafik wynika, że będzie ona miała wieżyczkę z uzbrojeniem artyleryjskim w części dziobowej. Do obsługi okrętu ma wystarczać 16–20 osób załogi. Jego budowa w stoczni komercyjnej miałaby trwać dwa lata, zaś koszty eksploatacji, między innymi dzięki zmniejszonemu zużyciu paliwa, mają być o połowę mniejsze w porównaniu z konkurencją.
O możliwościach bojowych okrętu w głównym stopniu decydować ma duża, konfigurowalna przestrzeń na śródokręciu, która może służyć jako hangar dla śmigłowca albo pomieszczenie dla małych pojazdów nawodnych lub podwodnych, w tym, rzecz jasna, także bezzałogowych. Szybką i łatwą zmianę wykonywanej misji mają zapewnić Vanguardom standardowe kontenery z odpowiednimi pakietami wyposażenia.
Szefowie Kongsberga twierdzą, że ich produkt może dokonać na rynku małej rewolucji, umożliwiając zakup tej klasy okrętów państwom, których do tej pory nie było na nie stać, oraz że już wzbudza zainteresowanie zagranicznych odbiorców i stoczni. W samej Norwegii natomiast jednostka typu Vanguard ma być zaoferowana jako zastępstwo dla zatopionej fregaty Helge Ingstad.
Zobacz też: US Navy wycofuje się z ekranów dotykowych
(kongsberg.com, defensenews.com)