Po stosunkowo cichej nocy z 7 na 8 października Azerbejdżan wznowił ofensywę na kierunku południowym około godziny 8.30 czasu lokalnego. Erywań informuje, że nieprzyjaciel stracił około dwudziestu zabitych i rannych oraz trzy pojazdy, i został zmuszony do odwrotu. Mniej więcej w tym samym czasie obrona przeciwlotnicza strąciła dwa azerbejdżańskie drony, a ogień przeciwbateryjny miał zniszczyć cztery azerbejdżańskie haubice D-30 kalibru 122 milimetry. Wreszcie około godziny 15.00 czasu lokalnego kolejna próba natarcia w pobliżu granicy z Iranem miała się zakończyć utratą kolejnych dziewięciu sztuk sprzętu.

Tyle podaje armeński resort obrony, jednak weryfikacja tych liczb jest obecnie niemożliwa. Nawet jeśli nie ma tu żadnej przesady, sytuacja sił armeńsko-karabaskich pozostaje trudna – w wojnie na wyczerpanie przewaga będzie po stronie Baku. Ministerstwo obrony Azerbejdżanu opublikowało kolejne nagranie pokazujące sprzęt zdobyty na nieprzyjacielu. Możliwe, że czołgi T-72A i T-72B widoczne na tym nagraniu, to te same egzemplarze, o których pisaliśmy wczoraj wieczorem (jakość tamtego filmu nie pozwala na rozpoznanie żadnych numerów).

Według danych rządu Górskiego Karabachu po stronie armeńskiej poległo dotąd 350 żołnierzy.

Miniona noc, jako się rzekło, była stosunkowo cicha, ale na niektórych odcinkach linii kontaktu odzywała się artyleria. Azerbejdżan pokazał nagrania z ostrzału armeńskiej infrastruktury wojskowej (punktów dowodzenia, składów broni).

Niestety wskutek azerbejdżańskiego ostrzału poważnie uszkodzona została katedra Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego pod wezwaniem Najświętszego Zbawiciela w mieście Şuşa/Szuszi, przy drodze łączącej Stepanakert i Goris (na zdjęciu tytułowym). Przed chwilą Azerbejdżan wznowił ostrzał Stepanakertu.

Hikmət Hacıyev z kancelarii prezydenta Azerbejdżanu pochwalił się zestrzeleniem drona przez azerbejdżańską obronę przeciwlotniczą. Mimowolnie ujawnił przypadek friendly fire, gdyż wrak na zdjęciach to izraelska amunicja krążąca Harop, stosowana przez siły zbrojne Azerbejdżanu, ale nie Armenii.

Zbłąkane pociski rakietowe lądują już nie tylko w Iranie. Dziś pocisk nieznanego pochodzenia wylądował i eksplodował w odległości dziesięciu kilometrów od wsi Czirag w rejonie agulskim w południowym Dagestanie. Wieś leży z daleka od strefy działań wojennych (czterdzieści kilometrów od najbliższego punktu na granicy rosyjsko-azerbejdżańskiej), trudno więc stwierdzić, skąd pocisk przyleciał.

Ministerstwo obrony narodowej Gruzji poinformowało, że w Kachetii we wschodniej części kraju znaleziono dwa rozbite bezpilotowe aparaty latające. Na razie nie ujawniono dalszych informacji na ten temat.

Aktualizacja (16.15): Korespondent Bilda Paul Ronzheimer informuje o drugim ataku na katedrę w Szuszi. We wnętrzu świątyni przebywała wówczas grupa dziennikarzy. Trzech z nich zostało rannych. Piątego dnia wojny w okolicach Martuni (Xocavəndu) ranni zostali dwaj Francuzi pracujący dla Le Monde.

Aktualizacja (17.40): Jeden z dziennikarzy rannych w Szuszi jest w stanie krytycznym.

Aktualizacja (23.40): Azerbejdżan pokazał nagranie z dronów Bayraktar TB2. Zwraca uwagę, że Armenia zaczęła stosować siatki maskujące. Zarazem dziwi, że dopiero teraz, choć Baku nie ukrywało dążeń do masowego udronowienia sił zbrojnych.

Yerevantsi, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International