Amerykański niszczyciel USS Mason został ostrzelany u wybrzeży Jemenu pociskami przeciwokrętowymi. Żadna z dwóch rakiet nie trafiła w cel.

Do zdarzenia doszło w niedzielę na Morzu Czerwonym w pobliżu cieśniny Bab al-Mandab. Pociski odpalono z części wybrzeża Jemenu kontrolowanej przez milicje Huti. Pierwszą rakietę wykryto około godziny 19:00 czasu lokalnego. Zastrzegające sobie anonimowość źródło z amerykańskiego departamentu obrony podaje, że natychmiast uruchomiły się zainstalowane na pokładzie niszczyciela środki przeciwdziałania. Drugi atak nastąpił nieco ponad godzinę później. Obie rakiety rozbiły się o powierzchnię morza. USS Mason nie odpowiedział ogniem.

Zdaniem komentatorów atak może mieć związek z uchwaloną niedawno przez kongres, mimo silnych protestów, pomocą wojskową dla Arabii Saudyjskiej. Popierani przez Iran Huti prowadzą wojnę domową z oficjalnym rządem wspieranym przez państwa arabskie pod saudyjskim przewodnictwem.

Nie jest to pierwszy taki atak w tym rejonie. 1 października pocisk przeciwokrętowy trafił transportowy katamaran HSV-2 używany przez marynarkę wojenną Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Okręt udało się uratować, ale jego stan jest opłakany. Francuskie źródła sugerują, że w ataku użyto chińskiego pocisku C-802, albo któregoś z jego irańskich klonów. Broń tego samego typu mogła zostać użyta przeciwko USS Mason. Los obu rakiet jest podobny do wrześniowego, nieudanego odpalenia chińskich rakiet przez marynarkę wojenną Indonezji. Może to oznaczać istotną wadę układów sterowania pocisków rodziny C-700 i C-800.

Zobacz też: Porażki Saudów w Jemenie

(alert5.com, reuters.com; fot. U.S. Navy/ Photographer’s Mate 2nd Class Peter J. Carney)